Grand Prix USA - wyścig - podsumowanie

Michael Schumacher zdołał w końcu przełamać dominację Fernando Alonso
02.07.0623:21
Marek Roczniak
9802wyświetlenia

Michael Schumacher zdołał w końcu przełamać dominację Fernando Alonso, odnosząc czwarte z rzędu zwycięstwo na torze Indianapolis w wyścigu, który ukończyło zaledwie dziewięciu kierowców. Tym razem nie była to już jednak zasługa problemów z oponami Michelin, a przede wszystkim karambolu na pierwszym okrążeniu.

Zapoczątkowała go kolizja kierowców McLarena na drugim zakręcie - Juan Pablo Montoya uderzył lekko w tył bolidu Kimi Raikkonena, następnie zaczepił o jadącego po jego prawej stronie Jensona Buttona (Honda), a Brytyjczyk o lewe tylne koło bolidu Nicka Heidfelda (BMW Sauber), co dla Niemca skończyło się serią karkołomnych akrobacji w powietrzu. W końcu totalnie zdemolowany bolid BMW zatrzymał się na poboczu, ale na szczęście kierowcy nic się nie stało. Tymczasem w cały incydent był także zamieszany Scott Speed (Toro Rosso) i on również podobnie jak pozostali kierowcy uczestniczący w tym karambolu zakończył jazdę. Button co prawda próbował kontynuować jazdę, jednak w końcu także i on musiał wycofać się z wyścigu.

Po wyścigu szef McLarena Ron Dennis powiedział, że Montoya nie jest głównym winowajcą tego karambolu, do którego po prostu doprowadził nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Raikkonen walczył w drugim zakręcie z Jacquesem Villeneuve'em (BMW Sauber) i chciał przepuścić Kanadyjczyka, więc nieco wcześniej zahamował. Montoya tymczasem jechał bok w bok z Buttonem i wcześniejsze hamowanie partnera zaskoczyło go - dalszy rozwój wydarzeń już znamy. Dennis, Montoya i Raikkonen całe zdarzenie określili ostatecznie jako typowy incydent wyścigowy, a tymczasem okazało się, że na starcie doszło do jeszcze jednej kraksy - tym razem na pierwszym zakręcie. Uczestniczyli w niej Mark Webber (Williams), Christian Klien (Red Bull) i Franck Montagny (Super Aguri). Ta trójka także zakończyła od razu jazdę i w wyścigu wkrótce uczestniczyło już tylko 15 z 22 kierowców.

Po trwającej do końca piątego okrążenia neutralizacji nastąpiło wznowienie wyścigu i kierowcy ponownie ruszyli do walki. Liderem wyścigu był w tym momencie Felipe Massa, który zdołał na starcie pokonać swojego partnera z zespołu Ferrari, Michaela Schumachera. Jeszcze lepszym startem popisał się Fernando Alonso, wyprzedzając Rubensa Barrichello (Honda) i swojego partnera z zespołu Renault, Giancarlo Fisichellę. Na szóstej pozycji utrzymał się Villeneuve, a na pozostałych miejscach znaleźli się kierowcy, którzy zdołali przetrwać swoistą "zagładę" na pierwszym okrążeniu: Ralf Schumacher (Toyota), Nico Rosberg (Williams), Tiago Monteiro (MF1), David Coulthard (RBR), Takuma Sato (Super Aguri), Vitantonio Liuzzi (STR), Jarno Trulli (Toyota) i Christijan Albers (MF1).

Na początku siódmego okrążenia Sato w dosyć ambitny sposób próbował wyprzedzić Monteiro pod koniec najdłuższej prostej, co skończyło się kolizją i obaj kierowcy odpadli z walki - Sato od razu, Monteiro po próbie naprawy bolidu w boksach. Tymczasem oprócz kierowców Ferrari, którzy szybko zaczęli uciekać Alonso, bardzo szybkie tempo narzucił jeszcze jeden kierowca jadący na oponach Bridgestone - Trulli. Włoch po kolei wyprzedzał jadących przed nim rywali i po 10 okrążeniach zajmował już ósmą pozycję, a trzeba zaznaczyć, że wystartował w boksach i jak należało się spodziewać z dużą ilością paliwa.

Tymczasem Fisichella, który był wyraźnie szybszy od Alonso, bezskutecznie od wielu okrążeń starał się wyprzedzić swojego partnera, by móc ruszyć w pogoń za kierowcami Ferrari. Udało mu się to dopiero na 15 okrążeniu, kiedy tracił już do Michaela Schumachera ponad siedem sekund. Włoch na 21 okrążeniu zdołał nawet wykręcić najlepszy czas wyścigu, jedno mimo to nie był w stanie zbliżyć się do kierowców Ferrari. Trzy okrążenia później awaria silnika wyeliminowała z wyścigu jadącego na szóstej pozycji Villeneuve i jednocześnie rozpoczęła się pierwsza runda postojów w boksach. Zakończyła się ona dopiero na 48 okrążeniu, bowiem aż tyle czasu z pierwszym i zarazem jedynym tankowanie paliwa zwlekał Coulthard.

Liderem wyścigu był już w tym momencie Michael Schumacher, który - jak łatwo można się domyślić - przeskoczył swojego partnera po jego pierwszym postoju. Na kolejnych dwóch pozycjach nadal jechali Fisichella (+18.4s) i Alonso (+29.5s), natomiast na piątą pozycję awansował Ralf Schumacher, pokonując podczas pierwszej rundy postojów Barrichello. Trulli od odpadnięcia z wyścigu Villeneuve'a był cały czas siódmy, ale ponieważ nie czekał go już postój (Włoch podobnie jak Coulthard, Rosberg i Liuzzi jechał tylko na jeden stop), to miał duże szanse na zyskanie jeszcze kilku miejsc. Na ostatnią pozycję punktowaną awansował z kolei Coulthard, powracając z boksów na tor tuż przed Rosbergiem. W międzyczasie z wyścigu odpadł Albers i na torze pozostawało już tylko 10 kierowców - a stawkę zamykał Liuzzi.

Drugą rundę postojów, która rozpoczęła się na 49 i trwała do 55 okrążenia, także zapoczątkował Barrichello. Po jej zakończeniu okazało się, że nie mający dzisiaj najwyraźniej swojego dnia Alonso spadł na szóstą pozycję, gdyż przed nim znaleźli się obydwaj kierowcy Toyoty, Trulli i Ralf Schumacher. Niestety pełna radość japońskiej stajni nie trwała zbyt długo, gdyż na 63 okrążeniu młodszy z braci Schumacherów odpadł z walki ze względu na problemy techniczne. Alonso ostatecznie finiszował więc na piątej pozycji, a na pozostałych miejscach punktowanych wyścig ukończyli Barrichello, Coulthard i niespodzianka - Liuzzi, który na 57 okrążeniu wyprzedził Rosberga, zapewniając tym samym ekipie Toro Rosso historyczny, pierwszy zarobek punktowy.

Wyścig zakończył się tymczasem pierwszym podwójnym zwycięstwem Ferrari w sezonie 2006, które niewątpliwie zwiększyło szanse włoskiej ekipy na dogonienie Renault, a Michaelowi Schumacherowi - Alonso. Niemiec zdołał nadrobić aż sześć punktów i obecnie traci do aktualnego mistrza świata 19 punktów na osiem wyścigów przed końcem sezonu. W klasyfikacji konstruktorów przewaga Renault nad Ferrari jest nieco większa, gdyż wynosi 26 punktów. Fisichella dzięki bardzo dobrej postawie awansował na trzecią pozycję i ma cztery punkty przewagi nad Raikkonenem, a z pozostałych zmian w klasyfikacjach generalnych warto odnotować spadek Williamsa na ósme miejsce.

Teraz Formuła 1 wraca do Europy - za dwa tygodnie odbędzie się Grand Prix Francji na torze Magny-Cours. Tym razem wyścig odbędzie się już o normalnej porze, czyli o godzinie 14:00, a poprzedzą go w najbliższym tygodniu testy między innymi na torze Jerez w Hiszpanii.

KOMENTARZE

4
Maraz
03.07.2006 05:26
Aaaa, o to zdanie chodzi - myślałem że macie na myśli "co dla Niemca skończyło się serią karkołomnych akrobacji w powietrzu". Błąd usunięty - dzięki :)
rmn
03.07.2006 05:18
'co skończyło się TO kolizją i obaj kierowcy odpadli', 'TO' jest niepotrzebne?:)
Maraz
03.07.2006 11:11
Zdanie jest dosyć długie, ale wydaje mi się, że nie ma tu specjalnych błędów.
rmn
03.07.2006 05:12
co skończyło się to kolizją i obaj kierowcy odpadli - wkradl sie blad, pozdro