Verstappen wygrał ekscytujący wyścig o Grand Prix Austrii

Holder pokonał Charlesa Leclerca. Na podium stanął także Bottas.
30.06.1916:38
Nataniel Piórkowski
4799wyświetlenia


Max Verstappen odniósł zwycięstwo w ekscytującym i pełnym pojedynków Grand Prix Austrii. Holender pokonał Charlesa Leclerca dzięki atakowi przeprowadzonemu na dwa okrążenia przed metą. Na najniższym stopniu podium stanął Valtteri Bottas z Mercedesa.

Leclerc broni prowadzenia, Verstappen wypada poza TOP5
Charles Leclerc zaliczył świetny start i obronił prowadzenie na dojeździe do pierwszego zakrętu. Max Verstappen całkowicie zepsuł pierwsze okrążenie ze względu na aktywację systemu zapobiegającego zgaśnięciu silnika, przez co spadł na siódme miejsce. W czołowej trójce znajdowali się za to obaj kierowcy Mercedesa: Valtteri Bottas przed Lewisem Hamiltonem. Kimi Raikkonen awansował na czwarte miejsce, przed Lando Norrisa. Postępów dokonywał także Vettel, który po starcie z dziewiątego pola przesunął się na P6.

Na trzecim okrążeniu kierowca Scuderii uporał się z Norrisem korzystając z drugiej strefy DRS i wskoczył na piątą lokatę. Z tyłu sytuacja Roberta Kubicy nie należała do najbardziej komfortowych. Już po czterech okrążeniach Polak jechał na ostatnim, dwudziestym miejscu, za George'em Russellem, który wyruszał do rywalizacji z alei serwisowej.

W czołówce Leclerc zbudował dość pewną, 2,5-sekundową przewagę nad reprezentantami Srebrnych Strzał. Siódme okrążenie przyniosło za to kolejny spadek Norrisa - tym razem za odrabiającego straty Verstappena. Do ataku doszło na dojeździe do trzeciego zakrętu. Chwilę później w tym samym miejscu Holender wyprzedził Raikkonena. Co ciekawe w czołowej dziesiątce zameldował się Sergio Perez. Szansę na punkty utrzymywał także Antonio Giovinazzi. Z tyłu trwała za to fascynująca walka pomiędzy Albonem i Grosjeanem. Tuż za nimi podążał jak cień Russell, czekający na błąd rywali. Brytyjczyk musiał jednak uważać za czającego się za jego plecami Kwiata. Po jedenastu okrążeniach Kubica tracił do Rosjanina ponad 3,5 sekundy.

Pomimo wyliczeń Ferrari miękkie opony dawały Leclercowi przewagę nad konkurencją - także po przejechaniu dziesięciu kółek, po których miały zacząć tracić swe optymalne osiągi. Na czternastym kółku Monakijczyk przewodził stawce z 4 sekundami buforu dzielącego go od Bottasa. Straty do kierowców stajni z Brackley odrabiał także stopniowo Vettel. Wtedy też Norris wyprzedził Raikkonena, wykorzystując do tego drugi obszar aktywacji DRS. Kevin Magnussen spadł z kolei na ostatnie miejsce, po tym jak zrealizował karę przejazdu przez aleję serwisową. Została ona na niego nałożona za ustawienie bolidu poza granicami pola startowego.

Hamilton dostaje nowe skrzydło i spada na piąte miejsce
Dwudzieste okrążenie przyniosło pit stop Kubicy, który zmienił miękkie opony na twarde. Do boksów zjechali także Bottas i Vettel. O ile obsługa Mercedesa przeprowadziła wymianę dość sprawnie (3,5s), Ferrari nie było odpowiednio przygotowane na przyjęcie kierowcy z Heppenheim, który spędził u nich nieco ponad 6 sekund. Na 23. kółku u mechaników zameldował się Leclerc. Tym razem obyło się bez problemów. Zgodnie z przewidywaniami 21-latek otrzymał twarde Pirelli PZero i wyjechał na tor za Hamiltonem i Verstappenem.

Pięciokrotny mistrz świata przekonywał Mercedesa, że pośrednia mieszanka znajdująca się w jego W10 cały czas umożliwia jazdę konkurencyjnym tempem. Dowodem na to było nowe najszybsze okrążenie. Drastycznie rosły szanse na to, iż dzięki opóźnionemu pit stopowi Brytyjczyk zdoła przeprowadzić skuteczne "nadcięcie" na Bottasie, awansując tym samym na drugie miejsce.

Na 27. okrążeniu tempo Hamiltona zaczęło jednak spadać. Zaniepokojony lider mistrzostw poprosił Mercedesa o sprawdzenie przedniego skrzydła - ze względu na spadek docisku spadło jego tempo pokonywania zakrętów. Zespól zakomunikował, że postara się rozwiązać problem podczas postoju.

Fortuna raz jeszcze dała znać o swojej zmiennej naturze. Okazało się, że uszkodzenia były na tyle poważne, iż konieczna była wymiana skrzydła. Hamilton nie tylko stracił szansę na drugie miejsce - stracił także trzecie, wyjeżdżając na tor osiem sekund za Sebastianem Vettelem. Na 32. kółku pit stop zaliczył Verstappen, a Leclerc wrócił na pozycję lidera. Holender spadł na P4, pomiędzy Vettela i Hamiltona. Brytyjczyk musiał odrabiać straty z piątej pozycji.

Tymczasem Vettel dawał kibicom Ferrari nadzieję na dublet. Niemiec notował czasy zbliżone do Fina, utrzymując 3 sekundy przewagi nad Verstappenem. W tym samym czasie Carlos Sainz okupował szóste miejsce, po starcie z 19. pola. Hiszpan próbował dać sobie szansę na punkty dzięki długiemu przejazdowi na pośredniej mieszance. Zadaniem kierowcy było wydłużenie go na tyle, by w końcówce możliwe było założenie do jego bolidu "czerwonych" Pirelli PZero. Ferrari potwierdziło z kolei, że długi pit stop Vettela był wynikiem problemu z komunikacją radiową. Właśnie przez nią mechanicy nie wyjęli na czas opon z koców grzewczych.

Norris przymierzał się do ataku na Ricciardo, którego opony miały już na koncie ponad 40 okrążeń. Udane wyprzedzanie dałoby Brytyjczykowi awans na P7. Musiał on jednak mocno uważać na trzymającego się blisko tylnego skrzydła MCL34 Pierre'a Gasly'ego. Grupowy pojedynek zakończył się wraz ze zjazdem Ricciardo na wymianę ogumienia.

Max po raz szósty
Verstappen prezentował zdecydowanie lepszym tempem od Vettela. Na 48. okrążeniu Holender spróbował wyprzedzić zawodnika Scuderii korzystając z trzech stref DRS. Bez skutku. Dopiął swego dopiero na 50. kółku. 21-latek popisał się idealnym wyjściem z trzeciego zakrętu i po aktywacji DRS zdołał przesunąć się przed Niemca. Ten dość niespodziewanie zjechał po nowy komplet miękkich opon, spadając tym samym na piątą lokatę, za Lewisem Hamiltonem. Kierowca ze Stevenage miał jednak w swoim bolidzie znacznie bardziej zużyte twarde ogumienie.

Verstappen nie zamierzał zadowalać się miejscem na najniższym stopniu podium. Na jego celowniku znalazł się Bottas. W międzyczasie na stanowisku serwisowym pojawił się Sainz. Plan Hiszpana powiódł się. Dał mu ósme miejsce, przed Raikkonenem i Giovinazzim.

Na 56. okrążeniu Verstappen wyprzedził Bottasa - pomimo tego, że chwilę wcześniej z niepokojem raportował o spadku mocy silnika. "Game on" - usłyszał Holender od swojego inżyniera. Stawka była wysoka - rozpoczął się pościg za liderem. Przewaga Leclerca nad kierowcą Red Bulla wynosiła około 5 sekund. Na dziesięć okrążeń przed wywieszeniem flagi w szachownicę, różnica między dwójką liderów spadła do 4 sekund. Nieco dalej Vettel zbliżał się do Hamiltona (+2,5s).

To jednak rywalizacja o prowadzenie elektryzowała fanów na ostatnich okrążeniach. 63. okrążenie - wtedy różnica spadła poniżej bariery trzech sekund. Na 65 było to już mniej niż dwie sekundy. Bezpośredni pojedynek dwóch kierowców będących nadzieją młodego pokolenia był tylko kwestią czasu... Holenderscy kibice tłumnie zgromadzeni na Red Bull Ringu nie mogli doczekać się pierwszej próby ataku swego faworyta. Podczas gdy Verstappen znajdował się na fali, Leclerc musiał zmienić swoje nastawienie i przejść w tryb obrony. Tempo nie działało na jego korzyść. "Zostawcie mnie w spokoju" - dał jasno do zrozumienia swojemu inżynierowi.

Pięć okrążeń przed metą Verstappen podążał tuż za Ferrari. Nie ryzykował jednak ataku, pokazując się tylko raz po raz w lusterkach SF90. 68 okrążenie - Verstappen spróbował awansować przed Leclerca, ale ten odparł atak za T3. Walka toczyła się dosłownie koło w koło. Dwa okrążenia przed metą Verstappen powtórzył swój atak. Tym razem Leclerc nie miał szans. Został wyniesiony na asfaltowe pobocze. Doszło to drobnego kontaktu. Verstappen został zapewniany, że nie zrobił nic złego. Leclerc miał w tej sprawie inne zdanie.

Na podium stanął Bottas. Vettel uporał się z Hamiltonem i dowiózł do mety czwartą lokatę. Dalej Norris, Gasly, Sainz, Raikkonen i Giovinazzi.

Sędziowie potwierdzili, że badają incydent do jakiego doszło pomiędzy Verstappenem i Leclerkiem.

Pogoda na koniec sesji:
Temperatura toru: 49°C
Temperatura powietrza: 34°C
Prędkość wiatru: 1,1 m/s
Wilgotność powietrza: 19%
Sucho