Wywiad na wakacje: Claire Williams

O zarządzaniu zespołem, kierowcach, Sir Franku oraz osobistych sukcesach i rozczarowaniach.
13.08.1914:50
Nataniel Piórkowski
2803wyświetlenia


Wakacje to czas, gdy świat Formuły 1 staje w miejscu - co najmniej na dwa tygodnie. W tym sezonie, aby umilić Wam sezon ogórkowy, przygotowaliśmy serię wywiadów. Podczas Grand Prix Niemiec i Grand Prix Węgier przeprowadziliśmy pięć rozmów. Pierwszą z nich - z Robertem Kubicą - mogliście przeczytać już w czwartek dwa tygodnie temu. Kolejne będą publikowane w nadchodzących dniach. Rozpoczynamy od (wice)szefowej Williamsa - Claire Williams.
_

Hockenheimring. Jest sobota. Po dwóch dniach tropikalnych, trudnych do zniesienia upałów, w końcu nadeszło upragnione ochłodzenie. Na niebie przewijają się ciemne chmury, zwiastujące nadchodzącą zmianę pogody Godzinę przed startem kwalifikacji zasiadamy do rozmowy z Claire Williams.

Jak ciężko zarządza się zespołem w takiej sytuacji?

Tak, nie jest to najłatwiejsza rzecz, którą kiedykolwiek musiałam robić. To bardzo ciężka praca. Gdy zespół nie radzi sobie dobrze muszę robić wszystko, aby utrzymywać morale na pozytywnym poziomie. Oprócz tego próbujemy osiągać postępy, aby team wrócił na poziom, którego oczekujemy. Mam jednak niesamowite szczęście - mam wspaniały zespół. Ludzie są niezwykle oddani i ciężko pracują nad odwróceniem naszej sytuacji. Ten rok stanowi dobry przykład tego, jak nasi ludzie radzą sobie w tych warunkach - wystarczy tylko spojrzeć na załogę obsługującą bolidy w trakcie postojów. Walczymy tak, jak gdybyśmy celowali w pole position lub zwycięstwo. Mam wielkie szczęście, że ekipa jest tak zmotywowana. Muszę dbać o to, aby te nastroje utrzymywały się na takim samym poziomie.

Jeśli chodzi o stronę operacyjną, to nie ukrywam - jest to trudne zadanie. Ciężko jest określić czym należy się zająć i jakie zmiany trzeba wprowadzić. Z mojej perspektywy sądzę, że jedną z najtrudniejszych rzeczy jest to, że nie możemy podzielić się wszystkimi informacjami z ludźmi spoza zespołu: z naszymi fanami, z dziennikarzami. Wiem, że wszyscy chcą wiedzieć, jakie podejmujemy działania, aby wrócić do konkurencyjnej formy ale w Formule 1 nie jest to kwestią chwili. Zajmuje to trochę czasu. Ludzie zaczynają się frustrować. Zadają pytania o to, co się dzieje, czy potrzebujemy nowych pracowników… Za kulisami dzieje się wiele rzeczy, ale nie możemy o nich informować, aby uspokoić ludzi z zewnątrz. Trzeba zachować cierpliwość i czekać.

Podsumowując - nie jest to najłatwiejsza rzecz z jaką kiedykolwiek musiałam sobie poradzić, ale z naszymi fantastycznymi ludźmi, z naszymi zasobami, nie miałam i nie mam żadnych wątpliwości, że uporamy się z problemami. Mamy twardy charakter i nigdy się nie poddajemy. Ten zespół przechodził już w przeszłości przez ciężkie okresy. Obecny jest najtrudniejszy, ale trzeba sobie z nim poradzić. Wiele zależy od reakcji na to co się dzieje, ale uważam, że nasza reakcja była naprawdę dobra. Wiele ludzi może nas krytykować, może komentować nasze działania, ale nie wiedzą co dzieje się za kulisami.

Chciałbym teraz wrócić do zimowych testów i problemów z budową bolidu. Twój zespół zapowiedział, że przeprowadzi dochodzenie, które wykaże, co zawiodło w okresie przygotowań. Od tego czasu mija już pięć miesięcy. Do jakich wniosków doprowadziła Was ta analiza?

Niedostarczenie bolidu na testy było prawdopodobnie jedną z największych porażek Williamsa w całej 42-letniej historii. W reakcji na to przygotowaliśmy raport, który generalnie miał za zadanie wykazać popełnione przez nas błędy. Odbyliśmy rozmowy ze wszystkimi osobami zaangażowanymi w ten proces, aby zrozumieć ich punkt widzenia, ich opinie na temat tego, co zawiodło. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo nie uważam, aby było to odpowiednie. Dochodzenie trwało dwa miesiące. Długo, bo chcieliśmy stworzyć kompleksowy plan tego, jak dokonać postępów. Bazując na wypracowanych wnioskach wprowadziliśmy odpowiednie zmiany. Były to szerokie przetasowania organizacyjne - czy to w dziale aerodynamicznym czy produkcyjnym. Chcieliśmy zagwarantować, że Williams już nigdy nie będzie musiał przechodzić przez podobne problemy.

Jestem też pewna, że było wiele innych zespołów, które ledwo zdążyły z zakończeniem wszystkich prac przed rozpoczęciem testów. Te bolidy są naprawdę złożonymi konstrukcjami - składają się z tysięcy części. W naszej fabryce projektujemy i produkujemy niemal każdy z tych elementów. Wiele innych zespołów ma w tym zakresie inną strategię. Każda część to skomplikowany projekt a z naszym ograniczonym budżetem bardzo ciężko jest zarządzać całym procesem w taki sposób, aby w określonym czasie uzyskać idealny rezultat. Przygotowanie bolidu do testów wymaga olbrzymich nakładów pracy. Mówię o planowaniu, o stronie operacyjnej. Sezony kończą się teraz bardzo późno, a tegoroczne zimowe testy ruszyły wcześniej niż zazwyczaj. Mieliśmy naprawdę mało czasu.

W takim razie zapytam inaczej. Jakie środki zaradcze wdrożyliście, aby nie dopuścić do powtórki blamażu z tego sezonu?

Wprowadziliśmy nowe zasady planowania. Nie ulega żadnej wątpliwości, że nie wykonaliśmy najlepszej pracy w tym zakresie. To skomplikowane, bo cały ten proces dotyczy wielu osób. Mamy teraz nowego dyrektora do spraw planowania. Ponadto każdy dział zespołu odpowiedzialny za pracę nad bolidem będzie miał osobnego menedżera do spraw planowania. Dzięki temu powinniśmy być w stanie skutecznie monitorować proces przygotowania komponentów, od początku do samego końca. Myślę, że stworzy to wielką różnicę przed kolejnym sezonem. Wprowadziliśmy także zmiany personalne.

Wydaje mi się jednak, że w tego typu organizacji, jaką jest zespół F1, każda osoba nie chce ponownie przechodzić przez tego typu problemy. Wszystkich to boli, wszyscy czują się odpowiedzialni za to co się stało. Wprowadziliśmy wiele zmian ale tak jak mówiłam już wcześniej, nie chcę wypowiadać się o nich publicznie.

Wspomniałaś wcześniej o ograniczonym budżecie. Jak wygląda wasza aktualna sytuacja finansowa?

Znajdujemy się w dobrej sytuacji finansowej. Jesteśmy spółką publiczną, więc co roku publikujemy nasze wyniki. Te za 2018 potwierdzają naszą solidną kondycję. Znowu osiągamy zyski. W Formule 1 nie jest to wcale takie proste. W przyszłym roku będziemy dysponować podobnym zdrowym budżetem, ale to zawsze wyzwanie. Możemy mieć 150 milionów, 180 milionów, ale nie mamy szans na walkę z ekipami, które wydają dwa a czasem nawet trzy razy więcej.

Bardzo istotne znaczenie mają więc dla nas przepisy na sezon 2021, zwłaszcza ich aspekty finansowe. Wprowadzony ma zostać nowy, bardziej sprawiedliwy model podziału nagród finansowych oraz limit budżetowy. Nie możemy się już tego doczekać. Na pewno pomoże to w ustabilizowaniu spraw finansowych i sprawi, że zbliżą się do nas największe zespoły, które aktualnie wydają znacznie więcej pieniędzy niż my.

A czy limit 175 milionów jest odpowiedni? Wiemy, że mają obowiązywać liczne wyłączenia, takie jak wydatki marketingowe, zakwaterowanie czy pensje kierowców...

Po pierwsze - od wielu lat nawołujemy do tego, aby w Formule 1 zaczęły funkcjonować limity budżetowe. Ostatnie lata pokazały, do czego prowadzi obecny stan rzeczy. Limit 175 milionów do dobry punkt wyjścia. Kwota ta nie jest bliska tej, z którą operujemy obecnie, a ze wszystkimi wyjątkami może oscylować w granicach 220-225 milionów dolarów. Ograniczy to jednak wydatki większych zespołów, co z pewnością będzie miało wpływ na rywalizację i układ sił. Oczywiście w optymalnym scenariuszu życzylibyśmy sobie, aby limit budżetowy był bliski naszego aktualnego poziomu, ale od czegoś trzeba zacząć. Nie da się zadowolić wszystkich. Zawsze trzeba wypracować jakiś kompromis.



Czy w takim razie traktujecie 2020 jako sezon czysto przejściowy?

W naszym przypadku sezony 2019 i 2020 to praktycznie jeden duży program. W przyszłym roku nie dojdzie do żadnych istotnych zmian w przepisach technicznych, więc mamy okazję do prowadzenia rozwoju aktualnego bolidu. Udało nam się dzięki niemu wyeliminować wiele problemów mechanicznych. Od początku sezonu poprawiliśmy stabilność prowadzenia. Teraz wprowadziliśmy nowy pakiet aerodynamiczny. Dysponujemy stabilną platformą, nad którą będziemy pracować do 2021 roku. Dzięki temu, że nie musimy wprowadzać wielkich zmian w przyszłorocznym programie, będziemy mogli skierować nasze zasoby na przygotowania do sezonu 2021, który powinien być dla nas dobrą szansą.

Porozmawiajmy o kierowcach. Robert Kubica -

Jestem bardzo zadowolona z Roberta. W ubiegłym roku był naszym kierowcą rezerwowym. Spędziłam z nim wiele czasu i dobrze go poznałam. Uświadomiłam sobie, jak bardzo jest zaangażowany w ten sport. Jest cały czas skoncentrowany na swojej pracy na torze. Chciałabym także zwrócić uwagę na jego umiejętności inżynieryjne i techniczną inteligencję. Potrzebowaliśmy kierowcy takiego jak Robert - z tym poziomem technicznym. Kogoś, kto będzie w stanie pomagać inżynierom w dążeniach do poprawy potencjału bolidu, wyjaśniającego co dzieje się z bolidem, motywującego cały zespół.

Ten sezon nie jest dla niego łatwy. Wrócił do Formuły 1, ale nasz bolid nie pozwala mu na nic więcej, jak jazdę w ogonie stawki. Ani George, ani Robert nie są w nim w stanie zaprezentować swojego pełnego talentu. Chcielibyśmy zapewnić naszym kierowcom dużo lepszy bolid. Teraz zaczynamy dostrzegać rezultaty ciężkiej pracy nad rozwojem konstrukcji. Robert robi wszystko, czego od niego wymagam i czego od niego oczekiwałam.

Różnice w podejściu do pracy, charaktery... Co różni Roberta i George'a?

Prawdę mówiąc nie uważam, aby George i Robert różnili się pod tym względem. Robert jest bardzo oddany pracy, daje z siebie wszystko. George jest pod tym względem taki sam. Nie dostrzegam tutaj większych różnic. Chciałam rozpocząć ten sezon mając w swoim zespole dwóch bardzo zdeterminowanych kierowców. Kierowców, kompletnych, którzy pomogą nam także we wszystkich obszarach aktywności zespołu: począwszy od informacji dotyczących spaw technicznych, przez zaangażowanie w prace prowadzone w fabryce, budowanie morale, po działalność marketingową i komercyjną. Robert i George doskonale się z tego wywiązują.

Wszyscy byliśmy zachwyceni widząc, jak wielką radość sprawiła Twojemu tacie przejażdżka z Lewisem Hamiltonem po Silverstone. Ten krótki materiał pokazał jego absolutną pasję do wyścigów. Jak Sir Frank reaguje widząc obecne problemy zespołu - zespołu który sam stworzył i doprowadził do punktu, w którym stał się on jednym z najbardziej utytułowanych teamów w F1?

Frank nie prowadzi już zespołu. Oczywiście informuję go o tym, co dzieje się z naszą ekipą. Podchodzi do tego z bardzo dużym zrozumieniem - on także przechodził z Williamsem przez trudne okresy. Pierwsza dekada jego kariery w Formule 1 upłynęła na próbach osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu z zespołem, który kręcił się na tyłach stawki. Frank rozumie naszą sytuację. Ludzie myślą a nawet spodziewają się, że mój tata będzie przerażony i wściekły na to co się dzieje. Ojciec jest jednak realistą i rozumie Formułę 1. Wie, że starty tutaj są pasmem wzlotów i upadków.



Stoisz na czele zespołu od 2013 roku. Jaki był w tym czasie twój największy sukces, a jakie największe rozczarowanie?

Mogę z łatwością wskazać swój największy sukces. Przejęłam zespół w chwili, gdy miał za sobą kilka naprawdę kiepskich sezonów, kończonych w dolnej części tabeli, a w krótkim okresie - o ile się nie mylę było to dziewięć miesięcy - udało mi się wyprowadzić go z kryzysu i wywalczyć trzecie miejsce w mistrzostwach konstruktorów w 2014 i 2015 roku. Analizując to co dzieje się obecnie ludzie zdają się zapominać o tym osiągnięciu, sugerują że nie nadaję się do tej funkcji, że jestem bezużyteczna. Już raz podniosłam ten zespół z kryzysu i zrobię to ponownie. Największą dumą był dla mnie wyścig w Abu Zabi w 2014 roku. Wywalczyliśmy w nim trzecie miejsce i przypieczętowaliśmy taką samą pozycję w czempionacie. Uważam jednak, że moje największe sukcesy wciąż są przede mną.

Z różnych powodów plasujemy się teraz na ostatniej pozycji w klasyfikacji, więc moim największym sukcesem będzie powrót zespołu do walki w środku stawki, do walki o podia. Wierzę, że do tego doprowadzę.

Więc w takim razie tegoroczny sezon jest Twoim największym rozczarowaniem…

Nie. To ubiegły sezon był moim największym rozczarowaniem. W tym sezonie jest tak, że ludzie widzą tylko to, co dzieje się na torze. Nie zawsze możemy pokazać światu, co robimy za kulisami. Podkreślam jednak, że na przestrzeni ostatnich dziewięciu miesięcy dokonaliśmy transformacji ekipy.

Skala zmian, jakie wprowadziliśmy w tak krótkim czasie jest moim zdaniem naprawdę imponująca. Teraz powoli zaczynamy zbierać tego owoce, dostrzegamy postępy, które są wypadkową tych zmian. Dla mnie stanowi to moment startu odbudowy zespołu. Proces reorganizacji został pozytywnie przyjęty przez pracowników. Nie chcę mówić, że to wspaniałe, bo później ludzie powiedzą, że obecna sytuacja mnie satysfakcjonuje. Cieszę się jednak z tego, jak pracują nasi ludzie. Widzimy światełko w tunelu. Tor i osiągi które tu prezentujemy to nadal mroczne miejsce, ale idziemy naprzód.

Twój zespół ma wielką historię w Formule 1, ale jak widzisz jego przyszłość w ciągu kolejnych dziesięciu, piętnastu lat lat?

Jestem pewna, że będzie to dla nas dobra dekada. Bardzo ważne jest dla mnie to, że Williams pozostaje Williamsem, że zespół jest nadal prowadzony przez rodzinę. Jesteśmy w tym sporcie, ponieważ kochamy wyscigi. Nie poddamy się dlatego, że za nami dwa gorsze sezony. Taka jesy F1. Williams walczy.

To ja jestem odpowiedzialna za przeprowadzenie ekipy przez ten wymagający okres. Jeśli mam oceniać nasze szanse, to muszę być realistką. Wiem, że zajmie to trochę czasu. Sezon 2021 powinien nam bardzo pomóc, ale najpierw to my musimy pomóc sobie. Nie widzę jednak żadnego powodu, dla którego nie bylibyśmy w stanie wejść na zdecydowanie wyższy poziom. Taki będzie nasz cel na najbliższych dziesięć lat.

Nie mamy kryształowej kuli, nie wiemy co przyniesie przyszłość. Jesteśmy w tym sporcie po to, aby wygrywać wyścigi. Patrząc na to, gdzie plasujemy się obecnie, ludzie mogą traktować to jako mrzonkę, ale pamiętajcie, że jeszcze nie tak dawno temu świętowaliśmy zwycięstwa. W przyszłości będzie podobnie.

Każdy ma inny przepis na sukces. Jak wygląda twój?

W Formule 1 ten przepis jest względnie prosty. Trzeba mieć mocny budżet, dobrych kierowców, świetnych pracowników oraz kulturę funkcjonowania, która spaja wszystkie czynniki w jedną całość. Osobiście uważam, że w tym sporcie trzeba być niesamowicie odpornym, niesamowicie skupionym i mieć świadomość tego, że momentami może być ciężko. Nie wolno się jednak poddawać. To prawdziwy test charakteru. Charakter buduje się w chwilach trudnych.

Dla mnie wszystko sprowadza się do walki. Oddaję całe serce temu zespołowi i mam wizję naszego zespołu. Nie poddam się aż do chwili, gdy ją zrealizuję bo koniec końców to moja rodzinna stajnia. Ludzie wzywają zespół, aby mnie zwolnił, ale ja nie mogę zostać zwolniona. Mogę sama ustąpić ze stanowiska, ale nie mogę zostać zwolniona. Jestem przekonana, że zespół ma przed sobą dobrą przyszłość. Muszę utrzymywać moją odporność, moją siłę, moją koncentrację. Muszę odciąć się od zewnętrznego szumu i tego, co mówią ludzie. Dopóki człowiek nie zostanie szefem zespołu, nie wejdzie w buty szefa zespołu, nie ma pojęcia jak wygląda ta praca.