Todt: Marzenia o wyrównaniu osiągów czołówki i środka stawki są mrzonką

Prezes FIA wypowiedział się na temat limitów budżetowych i przyszłości Formuły 1.
03.05.2009:27
Nataniel Piórkowski
1043wyświetlenia
Embed from Getty Images

Prezes FIA - Jean Todt nie wierzy, że wprowadzenie limitów budżetowych pozwoli mniejszym stajniom na prowadzenie wyrównanej rywalizacji z wielkimi teamami, za którymi stoją koncerny samochodowe.

Todt jest przekonany, że limity budżetowe będą służyć najlepszemu interesowi Formuły 1. Potwierdził jednak, że w przyszłości zasady finansowe obowiązujące zespoły mogą zostać zmodyfikowane.

Jedynym scenariuszem, w którym wymagane byłyby jakiekolwiek poprawki, byłoby zniknięcie ze stawki kilku stajni, czego nie możemy wykluczać - przyznał.

Mam jednak nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji. Wtedy wspólnie z właścicielem praw komercyjnych musielibyśmy zadać sobie fundamentalne pytania. Na przykład: «Jak w przyszłości będzie wyglądała Formuła 1». W najgorszym scenariuszu nie będzie możliwe funkcjonowanie takiej Formuły 1 jaką znamy obecnie.

Przez lata zespoły ze środka stawki miały olbrzymie problemy z nawiązaniem rywalizacji ze ścisłą czołówką. Todt nie spodziewa się jednak, aby wprowadzenie limitów budżetowych doprowadziło pod tym względem do wielkiej zmiany.

Rozumiem sytuację mniejszych teamów, ale nie wierzę w cuda. Różnice pomiędzy większymi i mniejszymi zespołami muszą być zmniejszone, ale nie możemy popadać w marzenia. Mały zespół nigdy nie będzie w stanie regularnie walczyć z dużym rywalem. To niemożliwe, aby rywalizowali jak równy z równym.

Nie możemy się okłamywać. Jeśli mówimy o 120, 130, 140 milionach dolarów budżetu bez uwzględnienia wyłączeń, to dla dużych zespołów same wyłączenia wynoszą więcej niż kwota podstawowego budżetu. Teraz, gdy budżety mają być zredukowane, niektóre stajnie wyraziły nawet życzenia rozszerzenia wyłączeń. Jestem jednak temu przeciwny.

Todt został zapytany o to, do jakiego poziomu należałoby sprowadzić ograniczenia, aby zapewnić warunki równej konkurencji.

Możemy zaproponować rozsądną kwotę tylko wtedy, gdy zapomnimy o obecnej Formule 1 i zaczniemy wszystko od czystej kartki papieru. Z limitem na poziomie 50 milionów dolarów, w dodatku bez żadnych wyłączeń, nic nie byłoby takie, jak obecnie znamy. To byłaby kompletnie nowa Formuła 1. Coś w rodzaju Super Formuły 2. Ale bacząc na to, jaka jest obecna struktura F1, taki nowy początek jest niemożliwy. Stracilibyśmy zbyt wiele zespołów, w tym te duże.