Ocon: Nie będzie miejsca na nieukończone wyścigi w krótszym sezonie

Z kolei Charles Leclerc spodziewa się wielu niespodzianek w nadchodzących zmaganiach.
02.05.2014:29
Maciej Wróbel
858wyświetlenia
Embed from Getty Images

Esteban Ocon uważa, że w nadchodzącym sezonie 2020 nie będzie miejsca na nieukończone wyścigi, które z uwagi na krótsze mistrzostwa mogą być brzemienne w skutkach.

W ubiegłym tygodniu władze Formuły 1 oficjalnie ogłosiły plan na rozegranie skróconego sezonu 2020, który obejmuje rozegranie od piętnastu do osiemnastu wyścigów. Zmagania miałyby się rozpocząć w lipcu od sześciu rund w Europie na trzech torach - Red Bull Ringu, Silverstone i Hungaroringu.

Krótszy sezon może wywrzeć dodatkową presję na kierowcach i zespołach, by korzystali z każdej nadarzającej się okazji do zdobycia dużych ilości punktów. Może to doprowadzić do sytuacji, w której kierowcy będą zmuszani do podejmowania bardziej ryzykownych manewrów na torze.

Według Estebana Ocona z Renault, bardzo istotne będzie jednak to, by unikać częstego wycofywania się z wyścigów. Francuz zapytany przez Sky Sports czy w skróconym sezonie może dojść do niespodzianek, odpowiedział: Tak, na pewno. Nie będziemy sobie mogli pozwolić na słabe wyniki, ani tym bardziej na nieukończone wyścigi. Bardzo ważne będzie to, by ukończyć wszystkie wyścigi, wykorzystać wszelkie okazje do zdobycia punktów i dowozić je do mety.

Francuz zgadza się również ze słowami Sebastiana Vettela, który stwierdził, że krótsze mistrzostwa nie sprawią, że tytuły stracą na wartości. Im więcej wyścigów uda się przeprowadzić, tym lepsze będzie to dla mistrzostw. Myślę, że dziesięć dobrych wyścigów, może tyle, może więcej, będzie i tak miarodajne. Będzie wystarczająco dużo wyścigów i tyle samo czasu dla każdego z nas, by na końcu określić, kto jest najlepszy, a kto nie. Tak długo, jak będziemy mogli się ścigać, będę szczęśliwy - dodał 23-latek.

Z kolei Charles Leclerc stwierdził w ubiegłym tygodniu, iż mniejsza ilość Grand Prix może przynieść zaskakujące wyniki, ponieważ kierowcy mogą podejmować większe ryzyko na torze. Oczywiście, mając dużo mniej wyścigów do rozegrania każdy będzie chciał zaryzykować. Ale tak, myślę, że może dojść do kilku niespodzianek i może to być naprawdę ciekawe widowisko.

Jestem całkiem pewien, że Lewis Hamilton i Mercedes nadal są faworytami, nawet jeśli mistrzostwa będą liczyć tylko osiem Grand Prix. Będzie bardzo ciężko ich pokonać, ale prawdopodobnie będziemy więcej ryzykować, czasem strategią, czasem manewrami. Może się to opłaci, a może nie - dodał Monakijczyk.