Grosjean: Zarobki na poziomie 40 milionów dolarów są niedopuszczalne
Hamilton zaprzeczył z kolei, jakoby żądał od Mercedesa 40 milionów funtów za sezon.
05.07.2009:06
888wyświetlenia
Embed from Getty Images
Romain Grosjean uważa, że zarobki topowych kierowców na poziomie 40 milionów dolarów są
W ramach poszukiwania oszczędności w dobie kryzysu wywołanego pandemią, władze F1 wciąż rozważają wprowadzenie górnego limitu wynagrodzeń dla kierowców. Pomysł ten podzielił głównych zainteresowanych. Część z nich popiera to rozwiązanie uważając, że może ono przyczynić się do dalszego wyrównywania rywalizacji. Przeciwnicy limitu twierdzą z kolei, że największe gwiazdy zasłużyły na większe pieniądze.
Romain Grosjean, który jest obecnym dyrektorem GPDA, stwierdził, że podjęto już rozmowy w tej sprawie. Francuz zaznacza również, że jedną z obaw dotyczących limitu wynagrodzeń był ewentualny jego wpływ na kariery wschodzących gwiazd sportu.
Lewis Hamilton, którego kontrakt z Mercedesem wygasa z końcem tego sezonu, wciąż rzekomo nie rozpoczął rozmów z zespołem w sprawie nowej umowy. Ostatnie pogłoski mówiły o tym, jakoby sześciokrotny mistrz świata domagał się zarobków rzędu 40 milionów funtów za rok, podczas gdy stajnia z Brackley miała zaoferować mu połowę tej kwoty.
Brytyjczyk na swoim Instagramie w ostrych słowach zaprzeczył tym doniesieniom.
Romain Grosjean uważa, że zarobki topowych kierowców na poziomie 40 milionów dolarów są
niedopuszczalnew porównaniu z o wiele niższymi wypłatami, jakie otrzymuje reszta stawki.
W ramach poszukiwania oszczędności w dobie kryzysu wywołanego pandemią, władze F1 wciąż rozważają wprowadzenie górnego limitu wynagrodzeń dla kierowców. Pomysł ten podzielił głównych zainteresowanych. Część z nich popiera to rozwiązanie uważając, że może ono przyczynić się do dalszego wyrównywania rywalizacji. Przeciwnicy limitu twierdzą z kolei, że największe gwiazdy zasłużyły na większe pieniądze.
Romain Grosjean, który jest obecnym dyrektorem GPDA, stwierdził, że podjęto już rozmowy w tej sprawie. Francuz zaznacza również, że jedną z obaw dotyczących limitu wynagrodzeń był ewentualny jego wpływ na kariery wschodzących gwiazd sportu.
Rozmawialiśmy na ten temat wewnątrz GPDA- przyznał kierowca Haasa.
Niektórzy to popierali, inni nie. Ja natomiast uważam, że niedopuszczalnym jest to, że Lewis Hamilton zarabia ponad 40 milionów, podczas gdy część kierowców otrzymuje 150 tysięcy rocznie za wykonywanie tej samej pracy.
Jednocześnie jesteśmy świadomi tego, że ograniczenie wynagrodzeń kierowców może uderzyć w całą hierarchię sportów motorowych. Kto byłby skłonny inwestować pieniądze w programy dla młodych kierowców i płacić za ich starty z wiedzą, że nie będą w stanie odzyskać pieniędzy poprzez pobieranie procenta wysokich wynagrodzeń kierowców? Tego właśnie dotyczy cała debata.
Osobiście niezupełnie byłem przeciwko temu, by wynagrodzenia kierowców były objęte limitem budżetowym. Z pewnością jednak zastanowiłbyś się, czy znalazłby się jakiś producent czy menedżer, który byłby skłonny zainwestować fortunę w jakiegoś zawodnika tylko po to, by potem odzyskać dwadzieścia procent tego, co jest ograniczone. Nigdy więc nie dostaną tych pieniędzy z powrotem- dodał Francuz.
Lewis Hamilton, którego kontrakt z Mercedesem wygasa z końcem tego sezonu, wciąż rzekomo nie rozpoczął rozmów z zespołem w sprawie nowej umowy. Ostatnie pogłoski mówiły o tym, jakoby sześciokrotny mistrz świata domagał się zarobków rzędu 40 milionów funtów za rok, podczas gdy stajnia z Brackley miała zaoferować mu połowę tej kwoty.
Brytyjczyk na swoim Instagramie w ostrych słowach zaprzeczył tym doniesieniom.
Media stale piszą na temat mojego kontraktu i tego, że stawiam jakieś żądania, podczas gdy jeszcze nawet nie rozmawiałem o tym z Toto. Nie było żadnych żądań z mojej strony i żadnych rozmów. Proszę więc, abyście przestali pisać brednie.