Russell: W najbliższych dniach porozmawiam z Bottasem
Brytyjczyk przyznał, że chce oczyścić relacje z kierowcą Mercedesa.
19.04.2117:04
1562wyświetlenia
Embed from Getty Images
George Russell przyznał, że w najbliższych dniach wykona telefon do Valtteriego Bottasa, chcąc oczyścić atmosferę po kolizji z wyścigu na Imoli.
Brytyjczyk zderzył się z Finem w walce o dziewiąte miejsce tuż przed szykaną w Tamburello. Po całym zajściu Russell wyzywał kierowcę Mercedesa w przekazie radiowym i udał się w jego kierunku, uderzając go w kask. Z kolei Bottas po słownej przepychance pokazał 23-latkowi środkowy palec.
W wypowiedziach dla mediów kierowcy wzajemnie obwiniali się za kolizję, a szef Mercedesa - Toto Wolff, zasugerował, iż wina leży po stronie George'a Russella. Kierowca Williamsa pytany, czy zamierza na spokojnie porozmawiać z Bottasem o sytuacji z wyścigu, odpowiedział:
George Russell przyznał, że w najbliższych dniach wykona telefon do Valtteriego Bottasa, chcąc oczyścić atmosferę po kolizji z wyścigu na Imoli.
Brytyjczyk zderzył się z Finem w walce o dziewiąte miejsce tuż przed szykaną w Tamburello. Po całym zajściu Russell wyzywał kierowcę Mercedesa w przekazie radiowym i udał się w jego kierunku, uderzając go w kask. Z kolei Bottas po słownej przepychance pokazał 23-latkowi środkowy palec.
W wypowiedziach dla mediów kierowcy wzajemnie obwiniali się za kolizję, a szef Mercedesa - Toto Wolff, zasugerował, iż wina leży po stronie George'a Russella. Kierowca Williamsa pytany, czy zamierza na spokojnie porozmawiać z Bottasem o sytuacji z wyścigu, odpowiedział:
Porozmawiamy później i oczyścimy atmosferę. W tamtym momencie było dosyć gorąco, pojawiło się wiele emocji. Mimo to nie mam żadnych intencji, by chować do kogoś urazę lub mieć złe relacje z innym kierowcą. Chcę to sobie wyjaśnić. Z pewnością zadzwonimy do siebie w tym tygodniu i zostawimy to za sobą.
Jesteśmy kierowcami wyścigowymi. Walczyliśmy o pozycję. W tym momencie byłem niesamowicie rozczarowany. Musicie zdać sobie sprawę, że serce na chwilę staje, kiedy dochodzi do wypadku przy 200 milach na godzinę. Nie miałem zielonego pojęcia co za chwilę może się wydarzyć. Byłem zły na niego bardziej dlatego, iż naraził nas na niebezpieczeństwo. Na szczęście obaj wyszliśmy z tego bez szwanku.