Horner: Mercedes próbuje zrobić z nas faworytów

Red Bull dysponuje w tym sezonie niezwykle konkurencyjnym pakietem.
26.04.2115:51
Łukasz Tarnacki
1023wyświetlenia
Embed from Getty Images

Christian Horner twierdzi, że zespół Mercedesa celowo wywiera presję na Red Bullu przypinając mu łatkę faworyta.

Stajnia z Milton Keynes dysponuje w tym sezonie pakietem pozwalającym na regularną walkę o zwycięstwa. W obecnym układzie sił o krok za Red Bullem znajduje się zespół Mercedesa, który jasno dał do zrozumienia, że pracuje nad zmniejszeniem różnicy w osiągach.

To oni mogą wypuścić przewagę z rąk, a my możemy jedynie zyskać. Kiedy ma się najlepszy samochód, trzeba po prostu potwierdzać to wynikami - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.

Do wypowiedzi Austriaka odniósł się Christian Horner, który przyjął opozycyjne stanowisko. Oczywiście chcą wywrzeć na nas presję. Toto chce zrobić z nas faworytów, aby stworzyć wrażenie, że sam musi nadrabiać zaległości. Jeśli mam być szczery, to nie wierzę, że jesteśmy faworytami. Rywalizujemy z siedmiokrotnymi mistrzami świata, więc nie trzeba być geniuszem żeby stwierdzić kto tu ma przewagę.

Horner uważa, że wrażenie jakoby Mercedes był za plecami Red Bulla zostało podsycone przez trudne początki z bolidem W12, który podczas testów nie zawsze zachowywał się przewidywalnie. Stajnia z Brackley twierdzi natomiast, że obecnie ich samochód w żadnym aspekcie nie jest lepszy od konstrukcji Red Bulla. Mimo takiej narracji, Lewis Hamilton i tak zdołał wygrać otwierający sezon wyścig w Bahrajnie oraz stanąć na drugim stopniu podium na Imoli.

W kontekście wyników Mercedesa, Christian Horner jest przekonany, że potrzeba jeszcze kilku wyścigów, aby poznać realny układ sił w czołówce. Zawsze mówiłem, że potrzeba trzech lub czterech wyścigów, aby uzyskać prawdziwe odzwierciedlenie formy. Mercedes próbuje zrobić z nas faworytów aby odwrócić od siebie uwagę. Są siedmiokrotnymi mistrzami świata, w Bahrajnie prezentowali tempo podobne do naszego, a ich degradacja opon wygląda bardzo dobrze. Mieli problemy jedynie podczas przedsezonowych testów.

Szef Red Bulla uważa też, że jest zbyt wcześnie by osądzić, czy samochody z niskim prześwitem ucierpiały przez zmianę przepisów aerodynamicznych w obszarze tylnej osi. Spoglądając na kwalifikacje na Imoli można śmiało powiedzieć, że nie jest to problem. Myślę, że ten temat jest bardzo przejaskrawiany. W F1 wszystko musi być ze sobą w harmonii. Jedne tory mogą promować agresywną filozofię nadwozia, a inne nie - kończy Horner.