Ocon: Niektórzy kierowcy zachowali się jak samobójcy

Francuz nie zrzuca bezpośredniej winy za kolizję na zespołowego kolegę - Pierre'a Gasly'ego.
02.04.2312:12
Nataniel Piórkowski
1969wyświetlenia
Embed from Getty Images

Esteban Ocon unika obarczania Pierre'a Gasly'ego bezpośrednią winą za spowodowanie kolizji, która zakończyła ich udział w wyścigu F1 w Melbourne.

Przed kontrowersyjnym restartem kierowcy Alpine ustawili swe bolidy odpowiednio na piątym i dziesiątym polu. Ruszający z wyższej pozycji Gasly wyjechał jednak poza tor w pierwszym zakręcie a powracając z pobocza stracił kontrolę nad bolidem i uderzył o Alpine A523 Ocona.

Ze względu na rozległe uszkodzenia obu konstrukcji, żaden z kierowców nie mógł wziąć udziału w kolejnym restarcie zarządzonym przez FIA. Tym samym ekipa z Enstone straciła szansę na wywiezienie z Australii choćby jednego punktu.

Opisując wydarzenia z końcowej fazy wyścigu, Ocon powiedział: Oczywiście restart był bardzo chaotyczny, więc prawdę mówiąc mogłem zderzyć się z każdym bolidem obok mnie. Na tor powracali różni kierowcy. Pierre był jednym z nich, ale nie żywię do niego urazy. Przyszedł i przeprosił. Tak, jak powiedziałem - to mógł być każdy.

Moje opony były dobrze dogrzane. Nie czułem przesadnych uślizgów. Słońce było już jednak bardzo nisko, więc pojawiły się problemy z widocznością. Pewni kierowcy pojechali jednak w pierwszym zakręcie niczym samobójcy, jak Nyck [de Vries] po wewnętrznej. Byliśmy bardzo blisko siebie. Wiem, że można było wtedy dużo zyskać, ale dla niektórych okazało się to zbyt wiele.

Ocon mógł pomylić de Vriesa z drugim z kierowców AlphaTauri - Yukim Tsunodą. Holender jechał bowiem znacznie dalej i w T1 został uderzony w tył przez Logana Sargeanta z Williamsa.

Gasly, który ma obecnie na koncie 10 punktów karnych i grozi mu zawieszenie na jeden wyścig, przyznał: Wszystko co dzisiaj powiem ograniczy się do tego, że nie spodziewałem się walczyć z Ferrari i mieć przy sobie Fernando i Lewisa przez większość wyścigu. To było dość nieoczekiwane, ale czułem się komfortowo.

Jeśli chodzi o końcówkę, to nie mam nic do powiedzenia na temat czerwonej flagi i restartu. Jestem po prostu zbyt rozczarowany, aby to komentować, patrząc na kierowców, którzy wciąż mogą ukończyć walkę.