Sprawa legalności bolidów raczej nie zakłóci GP Australii

Niezależny serwis pitpass.com twierdzi, że nie należy ulegać zbytniej panice
15.03.0713:10
Marek Roczniak
959wyświetlenia

Kilka znanych serwisów (w tym brytyjski autosport.com) sugeruje, że nad Grand Prix Australii wisi widmo skandalu i protestów związanych z legalnością bolidów Toro Rosso i Super Aguri. Niezależny pitpass.com twierdzi jednak, że nie należy ulegać zbytniej panice.

Według niektórych osób wizja prawników składających protesty i odwołania tuż po zakończeniu kwalifikacji to świetny temat na pierwsze strony gazet, jednak wszystko wskazuje na to, że nic takiego najprawdopodobniej nie będzie miało miejsca.

Już jakiś czas temu amerykański serwis grandprix.com napisał, że z uwagi na różnice w strefie czasowej i fakt, że Concorde Agreement podlega brytyjskiemu prawu, próba podważenia w Australii legalności bolidów, którą są w mniejszym lub większym stopniu kopią samochodów Red Bull i Hondy będzie bardzo kłopotliwa.

Tymczasem pitpass.com napisał dzisiaj, że według jego dobrze poinformowanych źródeł znalezione zostanie najprawdopodobniej "pokojowe" wyjście z obecnej sytuacji, czyli - jak można się spodziewać - zespoły grożące protestami otrzymają stosowną sumę pieniędzy za zrezygnowanie z tego pomysłu. Podsumowując: w Melbourne nie nastąpi zakłócenie przebiegu rywalizacji.

Źródło: Pitpass.com, GrandPrix.com

KOMENTARZE

3
Szybki
15.03.2007 09:37
Czyli: jeżeli pasują nam wyniki - siedzimy cicho, jeżeli nie - apelujemy.
deeze
15.03.2007 05:11
Ja nie mogę...to jak, przekupią ich i po sprawie? Co to za żenada?!
Ave
15.03.2007 12:21
Rywalizacja o kase to sport jak kazdy inny he he.