Bin Sulayem chciałby amerykańskiego i chińskiego zespołu w F1

Prezydent FIA wierzy, że umożliwić to mogą nowe regulacje dot. jednostek napędowych.
05.08.2312:28
Maciej Wróbel
1717wyświetlenia
Embed from Getty Images

Mohammed bin Sulayem, zdradził, że chciałby, aby w niedalekiej przyszłości pojawiły się w Formule 1 fabryczne zespoły z Chin i Stanów Zjednoczonych.

Prezydent FIA wielokrotnie dawał do zrozumienia, iż jest wielkim zwolennikiem powiększenia stawki zespołów Formuły 1. W tym roku bin Sulayem doprowadził choćby do otwarcia naboru na wolne miejsca w stawce, a także kilkakrotnie publicznie wyrażał poparcie dla projektu Andretti-Cadillac.

Teraz Emiratczyk przyznał, że ewentualne przybycie producentów z dwóch największych gospodarek świata - Stanów Zjednoczonych i Chin - byłoby czymś wspaniałym dla Formuły 1. Moim marzeniem jest to, aby w F1 pojawił się w pełni amerykański producent, jak również producent pochodzący z Chin - powiedział bin Sulayem w rozmowie z Motorsport-total.com.

Każdy może mieć marzenia, ale to jest osiągalne. W Chinach mamy 1,4 miliarda ludzi, a ponad połowa elektrycznych pojazdów poruszających się obecnie po drogach jest produkcji chińskiej. Takie są fakty, to olbrzymi rynek.

Bin Sulayem wierzy, że wybór nowych regulacji silnikowych na rok 2026, który przewiduje, iż moc będzie dzielona po równo między silnikiem spalinowym, a elektrycznym, będzie tym, co przyciągnie pożądanych producentów. Chińczycy podchodzą poważnie do silników hybrydowych i elektrycznych. I powiem jedno: zatwierdzenie przepisów odnośnie silników w zeszłym roku, w tym kształcie, było właściwym posunięciem.

Naprawdę myślicie, że gdybyśmy tego nie zrobili, to Audi chciałoby dołączyć? Stało się to tylko dlatego, że wraz ze wszystkimi zespołami doszliśmy do porozumienia w sprawie jednostek napędowych. Zrobiliśmy to dla dobra sportu i to otworzyło drzwi. Przyszła Honda, Ford, a Porsche się zastanawia. Powiedziałbym, że temat Porsche jest nadal żywy. To wszystko stało się z ważnego powodu.

Wysiłki bin Sulayema na rzecz wprowadzenia nowych zespołów do F1 nie są z kolei mile widziane przez zespoły obecnej F1 oraz dyrektora serii, Stefano Domenicalego. Emiratczyk, który uważa, że obowiązkiem FIA jest przyciągnięcie największej możliwej liczby zespołów, dał jednak po raz kolejny do zrozumienia, że zyskał sojusznika w postaci Liberty Media oraz jego prezydenta - Grega Maffei.

Cieszę się widząc deklaracje ze strony Liberty Media mówiące o tym, że tak naprawdę dają swoje błogosławieństwo dla nowego zespołu. Naszym obowiązkiem jest teraz dołożenie wszelkich starań i przeprowadzenie wszelkich wymaganych badań.

Powyższe komentarze bin Sulayema odnoszą się najprawdopodobniej do słów Maffeiego z czerwca, wypowiedzianych podczas Walker Webcast. Myślę, że we właściwych okolicznościach, możemy pracować nad sprowadzeniem jedenastego zespołu - powiedział wówczas Maffei.

Jeśli znajdzie się ktoś, kto może wnieść dużą wartość do sportu, dla fanów, ze względu na swoją pozycję pod kątem technologii, pozycję jako producent oryginalnego wyposażenia, pozycję w marketingu - pewnego rodzaju kombinację tych wszystkich czynników - to można wyobrazić sobie osiągnięcie porozumienia. Oczywiście nie bez kontrowersji, szczególnie wśród dziesięciu obecnych zespołów.

Maffei podkreślił, że wciąż istnieją pewne przeszkody, jak choćby brak odpowiedniej liczby garaży na niektórych torach, czy implikacje komercyjne dla obecnie startujących ekip. Mamy chyba cztery czy pięć padoków, w których trudno byłoby umieścić jedenasty zespół. Być może z czasem i przy odpowiednich nakładach finansowych udałoby się to rozwiązać, ale to nie jest coś, co da się załatwić pstryknięciem palcami.

Innym problemem jest to, że dziesięć obecnych ekip musi dzielić się profitami z innymi, a dzielenie ich z jedenastym uczestnikiem nie jest dla nich zbyt atrakcyjną perspektywą - dodał Amerykanin.