Alonso: Nie myślimy o nawiązaniu walki z Perezem

Kierowca Astona Martina przyznaje, że obawia się raczej Hamiltona i Ferrari.
07.09.2311:01
Nataniel Piórkowski
1258wyświetlenia
Embed from Getty Images

Fernando Alonso przyznaje, że nie dostrzega większych szans na pokonanie Sergio Pereza w walce o drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Po GP Włoch Perez ma na koncie 219 punktów, podczas gdy Alonso tylko 170. Co więcej tuż za dwukrotnym czempionem F1, ze stratą sześciu oczek plasuje się Lewis Hamilton z Mercedesa.

Podczas gdy Aston Martin ma coraz większe problemy z utrzymaniem konkurencyjnej dyspozycji z pierwszej połowy sezonu, team z Brackley odrabia straty, zabiegając o umocnienie się na drugiej lokacie w tabeli konstruktorów.

Przed wyścigiem na Monzy, gdy strata do Pereza wynosiła jeszcze 33 punkty, Alonso stwierdził: Trudno cokolwiek powiedzieć. Przed nami wciąż kilka weekendów. Wydaje mi się jednak, że 33 punkty [obecnie 49] to duża różnica, zwłaszcza gdy Red Bull rozpoczyna każde Grand Prix z celem zdobycia dubletu.

Nie widzimy także, aby tracili tempo. Nie zbliżamy się do nich. Nie ma też żadnych przesłanek sugerujących, abyśmy mieli zacząć rywalizować z nimi jak równy z równym.

Naszym celem powinno być raczej zdobywanie punktów w mistrzostwach konstruktorów. Dlatego tak ważne jest, aby oba nasze bolidy kończyły walkę w czołowej dziesiątce. Miejmy nadzieję, że koniec końców utrzymamy za sobą Ferrari, bo są coraz silniejsi.

Szczerze mówiąc, to w klasyfikacji kierowców bardziej koncentrujemy się na Lewisie, niż na Checo - zaznaczył kierowca z Oviedo.

Embed from Getty Images

Obawy Alonso dotyczące Ferrari potwierdziły się na Monzy, gdzie Scuderia wywalczyła trzecie i czwarte miejsce, dopisując na swoje konto 27 punktów. Tym samym włoska ekipa awansowała do czołowej trójki klasyfikacji konstruktorów z przewagą 11 „oczek” nad Astonem.

W perspektywie walki z Ferrari niepokój teamu z Silverstone może budzić dyspozycja Lance'a Strolla, który po domowym wyścigu w Montrealu zdobył jedynie siedem punktów, z czego aż pięć za sprint w Austrii.

Szef AMR - Mike Krack, przekonuje, że jego ekipa musi zrobić więcej, aby pomóc Strollowi. Nie ma wyraźniej różnicy w osiągach. Jest tylko wyraźna różnica w punktach. Ważne, by rozdzielać obie te kwestie.

Jako zespół analizujemy sezon z obu perspektyw, z punktu widzenia obu kierowców i czujemy, że musimy wykonać znacznie lepszą pracę po jednej ze stron garażu. Mówimy tu nie tylko o strategii wyścigowej. Zdarzały się także problemy z niezawodnością, które najczęściej uderzały w bolid Lance'a. Musimy poprawić się w tym obszarze.