Stare i nowe problemy Mercedesa

Analiza obecnej sytuacji ekipy z Brackley.
12.03.2415:53
Ewelina Więckowska
2926wyświetlenia
Embed from Getty Images
Jeszcze podczas zimowych testów w Bahrajnie kierowcy Mercedesa byli zadowoleni z następcy bolidu W14, którego Lewis Hamilton podsumowywał słowami: Jeszcze tylko kilka wyścigów z tym samochodem i o nim zapomnimy. W 2023 r. Brytyjczyk uskarżał się na zły balans, wąskie okno pracy opon i nadmierną podsterowność na zakrętach. Kłopotliwy był też komfort jazdy, gdyż lubujący się w nadsterownych bolidach kierowca siedział zbyt blisko przedniej osi. Wszystko to czyniło dla niego W14 autem nieprzyjemnym w prowadzeniu, co uznał za skutek niesłuchania jego rad przez zespół projektowy.

Testom przedsezonowym towarzyszyła już jednak inna narracja. Wydawało się, że inżynierowie wyeliminowali niedomagania poprzedników W15, których cechą charakterystyczną było słynne już zjawisko porpoising. George Russell optymistycznie stwierdził, że tegoroczny bolid wydaje się przyjemniejszy w prowadzeniu niż samochód z zeszłego roku, a Toto Wolff zapewniał o wyeliminowaniu wszystkich wad W13 i W14. Pierwsze dwie rundy sezonu zaczęły jednak podważać tę tezę. Inauguracyjny wyścig w Sakhir naznaczył problem, którego zespół z Brackley rzadko dotąd doświadczał. W sobotę niezawodne i wydajne dotychczas jednostki napędowe Mercedesa zaczęły się przegrzewać, co w obliczu niewydajności układu chłodniczego zmusiło kierowców Srebrnych Strzał do zmniejszenia obrotów i ujmowania nogi z gazu. Rezultatem było niezadowalające 7. miejsce Hamiltona i 5. Russella, który liczył na więcej. Wolff natomiast za źródło problemów podał akumulator, niepokojąc się przy tym podobną awarią w Williamsie.

Embed from Getty Images
Krótka przerwa między Grand Prix Bahrajnu a Grand Prix Arabii Saudyjskiej nie pozwoliła przeprowadzić wnikliwej analizy awarii, przed czym ostrzegł sam James Allison. Kłopot natury mechanicznej nie okazał się jednak jedynym, który Mercedes wywiózł z Bliskiego Wschodu. W Dżuddzie ośmiokrotni mistrzowie świata przyznali się do faktu, że nie wyeliminowali zjawiska porpoisingu. Na torze Jeddah Corniche Russell i Hamilton zakwalifikowali się na 8. i 9. polu startowym. Starszy z kierowców nie krył zawodu, zdradzając hiszpańskiemu DAZN, że zespół przez trzy lata nie zrobił postępów w kwestii niekontrolowanego odbijania:

To ogromne wyzwanie. Wypróbowaliśmy wszystkie narzędzia, jakie mamy. Nie możemy się tego pozbyć. Zmieniliśmy wszystko, tak jak to zrobiliśmy w 2023 roku. Frustrująca jest myśl, że problem trwa i wciąż z tym walczymy, ponieważ uważam, że mamy dobry pakiet.

Od prawdy nie odżegnywał się również Wolff, który większy bouncing w bolidzie Hamiltona uznał za efekt stosowania przez kierowcę agresywniejszych ustawień:

Lewis próbował zwiększać siłę docisku, aby zobaczyć, co to da, ale odbicia nieco wzrosły. A kiedy nie masz pewności w szybkich zakrętach, brakuje ci prędkości. - po czym dodał - To nasz słaby punkt.

Embed from Getty Images
Niewykluczone zatem, że w obliczu nawrotu odbijania i problemów z chłodzeniem silnika Mercedes znowu może spędzić sezon w pozycji zespołu nieefektywnie goniącego Red Bulla. Powodów pojawienia się nowego kłopotu można na tym etapie jedynie się domyślać. Hipotez dostarcza głównie konstrukcja W15 bazującego de facto na filozofii projektowej Red Bulla (od której ten już odszedł). Szczególną uwagę przykuwają nisko osadzone sekcje boczne i skośne wloty powietrza do chłodnic. Ich położenie sugeruje wpadanie nieprawidłowej strugi do radiatorów, a konkretnie tej gorącej z hamulców i opon. Zakładając poprawność tej hipotezy, przyczyn tego stanu rzeczy powinno się szukać w powierzchni czołowej samochodu. To właśnie jej kształt przesądza o przepływie powietrza do dalszych części samochodu i determinuje charakterystykę aerodynamiczną konstrukcji. W związku z tym można podejrzewać istnienie pewnej niekompatybilności między przednim skrzydłem a sidepodami, na których niekorzyść wydają się także działać wąskie wloty powietrza do chłodnic. Ich skośny kształt sprzyja kumulowaniu się powietrza w rogach, co może poskutkować niewydajnym chłodzeniem. W tej chwili są to jednak tylko domniemania, którym trudno nadać miano tezy przy nieznajomości takich szczegółów, jak kąty pochylenia radiatorów czy wydajność pomp i przekrojów chłodzących.

Pewniejsze jest jednak to, że przyczyny starych problemów Srebrnych Strzał znowu leżą w złej architekturze. Obecność porpoisingu zdradza fakt, że W15 źle spisuje się w szybkich zakrętach i traci czas okrążenia przy dużych prędkościach. Sugeruje to, że Mercedes znowu padł ofiarą nieodpowiedniej korelacji danych wirtualnych z warunkami rzeczywistymi, o czym świadczą słowa Wolffa: Mierzymy docisk, ale nie znajdujemy go w czasie okrążenia. Szef zespołu nie odżegnuje się również od wystąpienia błędu projektowego, którego rozwiązanie nie uznaje tylko za kwestię odpowiedniej konfiguracji czy zmiany ustawień.

Jak sam stwierdził: Musimy po prostu wziąć się do pracy. Nie dzieje się tak z powodu braku prób. Naciskaliśmy tak mocno, że w przyszłym tygodniu podejmiemy się tego na masową skalę, mając więcej danych do zrozumienia.


Embed from Getty Images
Nie ulega zatem wątpliwości, że W15 nie jest maszyną godną mistrzostwa świata. Teraz może co najwyżej dawać Mercedesowi nadzieję na utrzymanie statusu zespołu przysłowiowego szklanego klosza. Na chwilę obecną jedynym wygranym w obozie Srebrnych Strzał wydaje się być Hamilton, który na widok SF-24 może mieć nadzieję na spędzenie pomyślnego końca kariery w Ferrari. W gorszej sytuacji znalazł się George Russell, który ewidentnie trafił na chude lata zespołu. Zmartwień nie brakuje również Wolffowi, który bardzo chciałby mieć Maxa Verstappena w Mercedesie. Austriak świadomy jest, że Holendra może zwabić tylko najlepszy samochód, przyznając: Ale najpierw musimy naprawić nasz samochód. Myślę, że jesteśmy to winni naszym kierowcom, Georgowi i Lewisowi, aby ulepszyć samochód i zapewnić im lepszy sprzęt, zanim zaczniemy marzyć o przyszłości w przyszłym roku. Dlatego szefowi Mercedesa nie pozostało nic innego jak uporządkowanie spraw z W15, obserwować rozwój sytuacji w Red Bullu, przygotowywanie zespołu na rok 2026 i wypowiadanie charakterystycznych dla liderów osłabionych zespołów tekstów: Wrócimy do Melburne silniejsi. Mamy misję do wykonania i jestem w 100% pewien, że uda nam się odblokować tę lukę w wydajności.