Domenicali będzie kontynuował rozmowy ws. wyścigu w Tajlandii
Dyrektor generalny F1 ujawnił, że tuż po GP Australii udaje się do Bangkoku.
14.03.2518:19
35wyświetlenia
Embed from Getty Images
Dyrektor generalny F1, Stefano Domenicali, zdradził, że po Grand Prix Australii uda się do Tajlandii na rozmowy dotyczące potencjalnej organizacji wyścigu w Bangkoku.
Obecny kalendarz F1 jest najbardziej napięty w historii - na sezon 2025 zaplanowano aż 24 wyścigi, a rywalizacja rozpoczyna się w ten weekend w Melbourne.
Ponadto, gwałtowny wzrost zainteresowania serią sprawił, że organizacją wyścigu Grand Prix zainteresowały się w ostatnich latach kolejne kraje. Spekulowano choćby o zainteresowaniu ze strony Kolumbii, Argentyny, Korei Południowej, Panamy, Republiki Południowej Afryki, czy ostatnio Rwandy.
W przyszłym sezonie do listy gospodarzy dołączy tor Madring w Madrycie, a Grand Prix Belgii stało się pierwszym wyścigiem, który zatwierdzono na zasadzie rotacji, co zwolniło miejsce dla innych obiektów na podobnych zasadach.
W środę ogłoszono zaś, że Stefano Domenicali pozostanie prezesem i dyrektorem generalnym Formula One Management przez co najmniej kolejne pięć lat - były szef Ferrari objął stanowisko w 2021 roku. W trakcie nowej kadencji głównym celem Domenicalego będzie wprowadzenie F1 na nowe rynki.
Od pewnego czasu spekuluje się o organizacji wyścigu ulicznego w Bangkoku, a projekt wydaje się być coraz bliżej realizacji. W zeszłym roku premier Tajlandii, Srettha Thavisin, odwiedził Grand Prix Emilii-Romanii i po spotkaniu z Domenicalim ujawnił, że przeprowadził z nim rozmowy na ten temat.
Napisał wówczas:
Choć Tajlandia dysponuje torem z homologacją FIA Grade 1 - Chang International Circuit w mieście Buriram na wschodzie kraju - to według ówczesnych doniesień, wyścig F1 miałby tam zostać zorganizowany na ulicznym torze w Bangkoku.
Tymczasem Rwanda, która była gospodarzem gali FIA w 2024 roku, ogłosiła ambicję sprowadzenia F1 z powrotem do Afryki. Jednak przedstawiciele Demokratycznej Republiki Konga wezwali do rezygnacji z tego pomysłu w związku z krwawym konfliktem toczącym się w regionie.
Podczas ubiegłorocznego Grand Prix Stanów Zjednoczonych Domenicali zasugerował również, że w przyszłości F1 może wrócić do Argentyny, gdzie ostatnie Grand Prix odbyło się w 1998 roku.
Przed inauguracyjnym wyścigiem sezonu 2025 w Australii dyrektor generalny McLarena, Zak Brown, pochwalił pomysł wyścigów rotacyjnych, ale podkreślił, że limit 24 wyścigów powinien zostać utrzymany. Zapytany o to, czy F1 osiągnęła już swój szczyt, Brown odpowiedział:
Dyrektor generalny F1, Stefano Domenicali, zdradził, że po Grand Prix Australii uda się do Tajlandii na rozmowy dotyczące potencjalnej organizacji wyścigu w Bangkoku.
Obecny kalendarz F1 jest najbardziej napięty w historii - na sezon 2025 zaplanowano aż 24 wyścigi, a rywalizacja rozpoczyna się w ten weekend w Melbourne.
Ponadto, gwałtowny wzrost zainteresowania serią sprawił, że organizacją wyścigu Grand Prix zainteresowały się w ostatnich latach kolejne kraje. Spekulowano choćby o zainteresowaniu ze strony Kolumbii, Argentyny, Korei Południowej, Panamy, Republiki Południowej Afryki, czy ostatnio Rwandy.
W przyszłym sezonie do listy gospodarzy dołączy tor Madring w Madrycie, a Grand Prix Belgii stało się pierwszym wyścigiem, który zatwierdzono na zasadzie rotacji, co zwolniło miejsce dla innych obiektów na podobnych zasadach.
W środę ogłoszono zaś, że Stefano Domenicali pozostanie prezesem i dyrektorem generalnym Formula One Management przez co najmniej kolejne pięć lat - były szef Ferrari objął stanowisko w 2021 roku. W trakcie nowej kadencji głównym celem Domenicalego będzie wprowadzenie F1 na nowe rynki.
Myślę, że dobrą rzeczą, którą udało nam się zrobić w ciągu ostatnich kilku lat, było skupienie się na miejscach, które według nas reprezentują przyszłość Formuły 1- powiedział Włoch w rozmowie ze Sky Sports F1.
Spotkaliśmy się z ogromnym zainteresowaniem z różnych części świata. Swoją drogą, po zakończeniu wyścigu w Melbourne udaję się do Bangkoku, aby zorientować się, czy istnieje zainteresowanie ze strony rządu, aby rozwinąć tamtejszy projekt.
Mamy inne lokalizacje w Europie, jak również zainteresowanie w Afryce i Ameryce Południowej.
Od pewnego czasu spekuluje się o organizacji wyścigu ulicznego w Bangkoku, a projekt wydaje się być coraz bliżej realizacji. W zeszłym roku premier Tajlandii, Srettha Thavisin, odwiedził Grand Prix Emilii-Romanii i po spotkaniu z Domenicalim ujawnił, że przeprowadził z nim rozmowy na ten temat.
Napisał wówczas:
Zgodnie z intencją tajskiego rządu, aby w niedalekiej przyszłości sprowadzić wyścigi F1 do Tajlandii, odwiedziłem tor Autodromo Enzo e Dino Ferrari i odbyłem rozmowy z przedstawicielami Formula One Group. Jest to zgodne z naszą polityką mającą na celu umieszczenie Tajlandii na globalnej mapie międzynarodowych wydarzeń i imprez.
Choć Tajlandia dysponuje torem z homologacją FIA Grade 1 - Chang International Circuit w mieście Buriram na wschodzie kraju - to według ówczesnych doniesień, wyścig F1 miałby tam zostać zorganizowany na ulicznym torze w Bangkoku.
Tymczasem Rwanda, która była gospodarzem gali FIA w 2024 roku, ogłosiła ambicję sprowadzenia F1 z powrotem do Afryki. Jednak przedstawiciele Demokratycznej Republiki Konga wezwali do rezygnacji z tego pomysłu w związku z krwawym konfliktem toczącym się w regionie.
Podczas ubiegłorocznego Grand Prix Stanów Zjednoczonych Domenicali zasugerował również, że w przyszłości F1 może wrócić do Argentyny, gdzie ostatnie Grand Prix odbyło się w 1998 roku.
Przed inauguracyjnym wyścigiem sezonu 2025 w Australii dyrektor generalny McLarena, Zak Brown, pochwalił pomysł wyścigów rotacyjnych, ale podkreślił, że limit 24 wyścigów powinien zostać utrzymany. Zapytany o to, czy F1 osiągnęła już swój szczyt, Brown odpowiedział:
Nie sądzę, że osiągnęła maksimum, co jest naprawdę ekscytujące.
Jest jednak jasne, że w pewnych sprawach osiągnęliśmy granicę naszych możliwości - 24 wyścigi. Więcej się nie da. Podoba mi się pomysł, który pojawił się już wcześniej - aby utrzymać stałe 20 wyścigów, a osiem kolejnych rotowało co drugi rok.
To sposób na wejście na 28 rynków, przy jednoczesnym utrzymaniu kalendarza na poziomie 24 wyścigów. Kalendarz jest już teraz bardzo wymagający dla wszystkich, ale w ten sposób można nadal rozwijać sport- dodał Amerykanin.