Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Włoch
10.09.0000:00
14997wyświetlenia
Michael Schumacher po raz trzeci w swojej dotychczasowej karierze wygrał Grand Prix Włoch na torze Monza. Poprzednie dwa zwycięstwa Niemiec również wywalczył dla zespołu Ferrari, jednak w obu przypadkach wyścig przebiegał raczej w spokojnej atmosferze. Inaczej było tym razem, ponieważ na początku wyścigu miał miejsce wypadek, w którym udział brało sześciu kierowców. Karambol zapoczątkował Heinz-Harald Frentzen, który zbyt późno zaczął hamować przed drugą szykaną i przez to wpadł na kolegę z zespołu, Jarna Trullego. Następnie w wyniku reakcji łańcuchowej z wyścigu odpadli: David Coulthard, Rubens Barrichello, Pedro de la Rosa i Johnny Herbert. Wszyscy kierowcy mieli sporo szczęścia, ponieważ żadnemu z nich nic się nie stało, natomiast koło oderwane z jednego z bolidów śmiertelnie raniło strażaka, 30-letniego Paola Ginslinbertiego. Właśnie to zdarzenie w połączeniu z 41 zwycięstwem, co stawia Schumachera na równi z nieżyjącym Ayrtonem Senną spowodowało, iż Niemiec podczas konferencji prasowej załamał się i nie był w stanie odpowiadać na pytania. Siedzący obok niego kierowcy, którzy wyścig ukończyli na drugiej i trzeciej pozycji - Mika Hakkinen oraz Ralf Schumacher także byli wstrząśnięci.
Zarówno zwycięstwo Michaela Schumachera jak i druga pozycja Miki Hakkinena były łatwe do przewidzenia już po kilku okrążeniach po opuszczeniu toru przez samochód bezpieczeństwa, natomiast o trzecią pozycję walczyło aż czterech kierowców: Jacques Villeneuve, Ralf Schumacher, Ricardo Zonta i Jos Verstappen. Villeneuve z walki wyeliminowany został przez kłopoty techniczne, natomiast szanse Zonty gwałtownie zmalały kiedy okazało się, że jego strategia zakłada dwa postoje w boksach. Tak czy inaczej Brazylijczyk był najbardziej aktywnym kierowcą w tym wyścigu, stoczył wiele pojedynków i nie popełnił przy tym żadnego poważnego błędu, a wyścig ostatecznie ukończył na szóstej pozycji, zdobywając drugi punkt w tym sezonie. Oprócz Zonty także Verstappen wywarł na mnie duże wrażenie, a zwłaszcza pojedynek, jaki stoczył właśnie z Zontą o trzecią pozycję tuż przed połową dystansu wyścigu. Co prawda nie wyszedł z niego zwycięsko, ale przynajmniej zmusił Brazylijczyka do większego wysiłku, a przy tym wszystko odbyło się fair. Holender na mecie był czwarty, chociaż gdyby nie problemy Giancarla Fisichelli podczas postoju w boksach byłby najprawdopodobniej piąty. Honor stajni Benetton zdołał w tym wyścigu obronić Alexander Wurz poprzez ukończenie wyścigu na piątej pozycji. Jest to pierwszy zarobek punktowy Austriaka w tym sezonie.
Ralf Schumacher być może przejechał wyścig najspokojniej ze wszystkich kierowców, ale właśnie taka jazda zaowocowała drugą z rzędu wizytą Niemca na podium. Natomiast drugi kierowca z zespołu Williams - Jenson Button odpadł z wyścigu częściowo z braku doświadczenia, ponieważ źle odczytał intencje Michaela Schumachera, który w specyficzny sposób starał się rozgrzać opony tuż przed zjazdem samochodu bezpieczeństwa z toru. Napisałem częściowo, ponieważ wydaje mi się, że skoro Ralf Schumacher i Giancarlo Fisichella także o mało co nie pożegnali się w tym momencie z wyścigiem, to być może część winy leży również po stronie Michaela Schumachera, który zbyt gwałtownie zahamował.
Kierowcy z zespołu Sauber szansę na zarobek punktowy stracili praktycznie rzecz biorąc na pierwszym okrążeniu, ponieważ bolidy Miki Salo i Pedra Diniza zostały uszkodzone w wyniku niewyjaśnionego manewru Eddiego Irvine'a. Dzięki obecności samochodu bezpieczeństwa na torze, mechanicy z zespołu Sauber zdołali dokonać niezbędnych napraw w bolidach obu kierowców, jednak nie wszystko dało się naprawić i od tego momentu obaj kierowcy mieli problemy z prowadzeniem swoich bolidów. Biorąc to pod uwagę można uznać, iż siódma pozycja Salo i dziewiąta Diniza nie jest aż tak złym osiągnięciem.
Po tym wyścigu Michael Schumacher ma już tylko dwa punkty straty do Miki Hakkinena w klasyfikacji generalnej kierowców i pozostałe do końca sezonu trzy wyścigi zapowiadają się bardzo emocjonująco, zwłaszcza, że zespół Ferrari powrócił do dobrej formy. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie przydarzy się podczas któregoś z następnych wyścigów kolejna tragedia, bo co prawda tego typu wypadków nie da się do końca uniknąć, ale każda kolejna śmierć powoduje (przynajmniej u mnie) pewne zniechęcenie do tego sportu. Zresztą z zachowania kierowców na konferencji prasowej można wywnioskować, że ta śmierć również i na nich wywarła duże wrażenie.
Zarówno zwycięstwo Michaela Schumachera jak i druga pozycja Miki Hakkinena były łatwe do przewidzenia już po kilku okrążeniach po opuszczeniu toru przez samochód bezpieczeństwa, natomiast o trzecią pozycję walczyło aż czterech kierowców: Jacques Villeneuve, Ralf Schumacher, Ricardo Zonta i Jos Verstappen. Villeneuve z walki wyeliminowany został przez kłopoty techniczne, natomiast szanse Zonty gwałtownie zmalały kiedy okazało się, że jego strategia zakłada dwa postoje w boksach. Tak czy inaczej Brazylijczyk był najbardziej aktywnym kierowcą w tym wyścigu, stoczył wiele pojedynków i nie popełnił przy tym żadnego poważnego błędu, a wyścig ostatecznie ukończył na szóstej pozycji, zdobywając drugi punkt w tym sezonie. Oprócz Zonty także Verstappen wywarł na mnie duże wrażenie, a zwłaszcza pojedynek, jaki stoczył właśnie z Zontą o trzecią pozycję tuż przed połową dystansu wyścigu. Co prawda nie wyszedł z niego zwycięsko, ale przynajmniej zmusił Brazylijczyka do większego wysiłku, a przy tym wszystko odbyło się fair. Holender na mecie był czwarty, chociaż gdyby nie problemy Giancarla Fisichelli podczas postoju w boksach byłby najprawdopodobniej piąty. Honor stajni Benetton zdołał w tym wyścigu obronić Alexander Wurz poprzez ukończenie wyścigu na piątej pozycji. Jest to pierwszy zarobek punktowy Austriaka w tym sezonie.
Ralf Schumacher być może przejechał wyścig najspokojniej ze wszystkich kierowców, ale właśnie taka jazda zaowocowała drugą z rzędu wizytą Niemca na podium. Natomiast drugi kierowca z zespołu Williams - Jenson Button odpadł z wyścigu częściowo z braku doświadczenia, ponieważ źle odczytał intencje Michaela Schumachera, który w specyficzny sposób starał się rozgrzać opony tuż przed zjazdem samochodu bezpieczeństwa z toru. Napisałem częściowo, ponieważ wydaje mi się, że skoro Ralf Schumacher i Giancarlo Fisichella także o mało co nie pożegnali się w tym momencie z wyścigiem, to być może część winy leży również po stronie Michaela Schumachera, który zbyt gwałtownie zahamował.
Kierowcy z zespołu Sauber szansę na zarobek punktowy stracili praktycznie rzecz biorąc na pierwszym okrążeniu, ponieważ bolidy Miki Salo i Pedra Diniza zostały uszkodzone w wyniku niewyjaśnionego manewru Eddiego Irvine'a. Dzięki obecności samochodu bezpieczeństwa na torze, mechanicy z zespołu Sauber zdołali dokonać niezbędnych napraw w bolidach obu kierowców, jednak nie wszystko dało się naprawić i od tego momentu obaj kierowcy mieli problemy z prowadzeniem swoich bolidów. Biorąc to pod uwagę można uznać, iż siódma pozycja Salo i dziewiąta Diniza nie jest aż tak złym osiągnięciem.
Po tym wyścigu Michael Schumacher ma już tylko dwa punkty straty do Miki Hakkinena w klasyfikacji generalnej kierowców i pozostałe do końca sezonu trzy wyścigi zapowiadają się bardzo emocjonująco, zwłaszcza, że zespół Ferrari powrócił do dobrej formy. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie przydarzy się podczas któregoś z następnych wyścigów kolejna tragedia, bo co prawda tego typu wypadków nie da się do końca uniknąć, ale każda kolejna śmierć powoduje (przynajmniej u mnie) pewne zniechęcenie do tego sportu. Zresztą z zachowania kierowców na konferencji prasowej można wywnioskować, że ta śmierć również i na nich wywarła duże wrażenie.