Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Hiszpanii

09.05.0400:00
Marek Roczniak
12932wyświetlenia

Zespół Ferrari zdominował tegoroczny wyścig o Grand Prix Hiszpanii, odnosząc trzecie podwójne zwycięstwo w tym sezonie. Co prawda Michael Schumacher tuż po starcie został wyprzedzony przez rewelacyjnie startującego kierowcę Renault - Jarno Trullego, jednak jak można się było spodziewać podczas pierwszej rundy postojów bez większych problemów odzyskał prowadzenie i od tego momentu kontrolował już przebieg wyścigu. Dla Niemca było to dwusetne Grand Prix w karierze (wliczając udział w pierwszej próbie rozpoczęcia wyścigu na torze Silverstone w 1999 roku) i z pewnością zależało mu na tym, aby tę okrągłą rocznicę uczcić zwycięstwem. Cel ten właśnie udało mu się osiągnąć, a przy okazji utrzymał miano niepokonanego kierowcy w tym sezonie z dorobkiem pięciu zwycięstw na swoim koncie. Tymczasem drugi kierowca Ferrari - Rubens Barrichello po pozornie niezbyt udanym występie w kwalifikacjach (piąta pozycja startowa, ponad sekunda straty do zdobywcy pole position) w wyścigu pokazał, iż wcale nie jest ostatnio w gorszej formie. Po prostu w przeciwieństwie do większości kierowców obrał strategię tylko dwóch postojów w boksach, która może nie pozwoliła na uzyskanie lepszej pozycji startowej, ale za to w wyścigu okazała się bardzo skuteczna i dzięki temu Brazylijczyk finiszował na drugiej pozycji, zaledwie trzynaście sekund za swoim partnerem. Tym samym Rubinho umocnił się na drugiej pozycji w klasyfikacji generalnej kierowców, powiększając swoją przewagę do ośmiu punktów nad kolejnym zawodnikiem. Michael Schumacher także umocnił się na prowadzenie, podobnie jak i cały zespół Ferrari, który po zaledwie pięciu wyścigach ma już wręcz niewyobrażalną, 40-punktową przewagę nad kolejną stajnią. Jak tak dalej pójdzie, to w tym sezonie czeka nas jeszcze większa dominacja włoskiej ekipy niż w 2002 roku.

Chyba trochę pospieszyłem się ze stwierdzeniem, że zespół Renault jest w tym roku w nieco słabszej formie, gdyż zarówno Jarno Trulli, jak i Fernando Alonso w dzisiejszym wyścigu spisali się znakomicie. Przede wszystkim Trulli popisał się wyśmienitym startem, co zapewniło mu awans z czwartej aż na pierwszą pozycję i chociaż na prowadzeniu utrzymał się tylko do pierwszego postoju w boksach, to jednak w początkowej fazie wyścigu zyskał na tyle dużą przewagę nad swoimi najbliższymi rywalami, aby bez problemu wywalczyć miejsce na podium. Jest to zaledwie trzecia kąpiel w szampanie Włocha, odkąd rozpoczął udział w wyścigach Formuły Jeden. Z kolei Alonso podczas startu zyskał tylko dwa miejsca, ale za to w dalszej części wyścigu przy okazji postojów w boksach posuwał się o jedno miejsce do przodu i ostatecznie linię mety przekroczył tuż za swoim partnerem na czwartej pozycji. Hiszpańscy kibice byli z pewnością nieco zawiedzeni, że to nie ich pupil stanął na najniższym stopniu podium, ale biorąc pod uwagę niezbyt rewelacyjną pozycję startową czwarte miejsce jest i tak sporym osiągnięciem. Tym samym francuska stajnia łącznie zgarnęła 11 oczek i w klasyfikacji generalnej konstruktorów ma już 10-punktową przewagę nad zajmującym trzecią pozycję zespołem B.A.R. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że gdyby nie błąd popełniony podczas kwalifikacji, najniższy stopień podium mógłby należeć właśnie do kierowcy z tej stajni - Jensona Buttona. Skąd taki wniosek? Ano na swoim najszybszym okrążeniu Brytyjczyk uzyskał czas 1:17.495, czyli od Michaela Schumachera wolniejszy był zaledwie o 0.045 sekundy. Z drugiej strony Alonso mając przed sobą czystą drogę także uzyskał bardzo przyzwoity czas (1:17.556), ale to tylko pokazuje, jak istotne jest uzyskanie lepszej pozycji startowej. Dlatego obaj kierowcy muszą jeszcze nad tym popracować.

Takuma Sato z pewnością liczył dzisiaj na uzyskanie najlepszego rezultatu w karierze, ale niestety kierowcy Renault okazali się bardziej skuteczni i Japończyk musiał zadowolić się piątą pozycją, czyli wyrównaniem swojego najlepszego osiągnięcia. Mimo to kierowca z zespołu B.A.R ma już i tak zapewnione miejsce wśród najbardziej znanych kierowców z Kraju Kwitnącej Wiśni, mogącym poszczycić się najwyższą pozycją startową w wyścigach Formuły 1. Następnym celem będzie wizyta na podium, co jak zapewnia szef stajni z Brackley - David Richards powinno nastąpić już w tym sezonie. Tutaj nasuwa się mała dygresja w kierunku jednego z redaktorów magazynu F1 Racing, według którego Sato nie należy się miejsce w F1. Zakwalifikowanie się na trzeciej pozycji i już druga w tym sezonie zdobycz czterech punktów to chyba całkiem przyzwoite osiągnięcie, zwłaszcza w obliczu tak silnej konkurencji. Tymczasem Button po starcie z 14 pozycji powoli przebijał się do przodu, głównie podczas drugiej i trzeciej rundy postojów i na 41 okrążeniu awansował wreszcie do punktowanej ósemki. Na tym jednak Brytyjczyk musiał poprzestać, gdyż nie udało mu się już dopaść jadącego na siódmej pozycji Giancarla Fisichelli. Jeden punkt to z pewnością niewielka pociecha, ale lepsze to niż nic. Zresztą dzięki temu przewaga zespołu B.A.R nad zespołem Williams wynosi obecnie dwa punkty.

Zespół Williams jest chyba jednym z największych przegranych dzisiejszego wyścigu. Fatalny start zarówno w wykonaniu Juana Pablo Montoi (strata dwóch miejsc), jak i Ralfa Schumachera (strata trzech miejsc), a do tego niezbyt imponująca szybkość, gdyż jadący na dwa postoje kierowcy z zespołu Sauber wcale nie wydawali się być wolniejsi. Jakby tego było mało, 20 okrążeń przed końcem wyścigu w bolidzie prowadzonym przez Kolumbijczyka nastąpiła terminalna awaria hamulców, które od początku nie funkcjonowały zbyt dobrze. Jednak nawet gdyby nie to, Montoya mógłby liczyć co najwyżej na trzy punkty, co biorąc pod uwagę start z pierwszego rzędu byłoby raczej mizernym osiągnięciem. Na pocieszenie Ralf Schumacher, który także narzekał na hamulce, po niezbyt udanym początku wyścigu zdołał przebić się z powrotem do punktowanej ósemki, a następnie skorzystał z problemów swojego partnera i finiszował na szóstej pozycji. Niewątpliwie źle się dzieje w stajni z Grove...

Tymczasem zespół Sauber wprost przeciwnie - zarówno Giancarlo Fisichella, jak i Felipe Massa poszli w ślady Barrichello, obierając strategię tylko dwóch postojów w boksach, co umożliwiło im dokonanie znacznych postępów w trakcie wyścigu. Wygląda na to, że opony Bridgestone miały dzisiaj wyraźną przewagę nad konkurencyjnym ogumieniem firmy Michelin, skoro prywatny zespół był w stanie rywalizować z tak utytułowaną stajnią, jak Williams (o McLarenie nie ma co w ogóle wspominać, gdyż na obecnym poziomie stajnia ta nie zasługuje w ogóle na uwagę). W sumie Fisichella zyskał w tym wyścigu pięć miejsc, z czego tylko jedną zawdzięczał problemom technicznym innego kierowcy i na mecie był siódmy, zdobywając w ten sposób pierwsze punkty od przejścia z Jordana do szwajcarskiej stajni. Jeszcze więcej miejsc zyskał Massa, który gdyby nie start z odległej pozycji także miałby duże szanse na zdobycz punktową. Kierowca ten może być jednak zadowolony ze swojej dzisiejszej postawy, bo uczynił wszystko co w jego mocy, aby odrobić straty wynikające z błędu popełnionego na kwalifikacjach i wyścig ukończył tuż za punktowaną ósemką.

Zespół McLaren już podczas przedsezonowych testów zdawał sobie sprawę, że na torze Catalunya bolid MP4-19 sprawuje się niezbyt dobrze. Dzisiejszy wyścig był na to najlepszym dowodem, gdyż David Coulthard i Kimi Raikkonen na mecie zameldowali się kolejno na 10 i 11 pozycji. Słabiej wypadli tylko kierowcy z zespołów Jaguar i Toyota - Mark Webber i Cristiano da Matta, a to oznacza, że stajnia z Woking sięgnęła już niemal samego dnia. Webber i da Matta także nie mogą być zadowoleni z dzisiejszego wyścigu, gdyż ich bolidy również nie były zbyt konkurencyjne. Tymczasem partnerzy obydwu kierowców - Christian Klien i Olivier Panis wyścigu nie ukończyli ze względu na problemy techniczne. Podobny los spotkał także kierowców z zespołu Jordan - Giorgio Pantano i Nicka Heidfelda, natomiast reprezentujący zespół Minardi Gianmaria Bruni i Zsolt Baumgartner zaliczyli po poślizgu, kończąc udział w wyścigu na środku żwirowiska. W przypadku Bruniego powodem wypadnięcia z toru były kłopoty z hamulcami, a tymczasem Węgier zjechał na brudną stronę toru podczas przepuszczania jednego z szybszych bolidów i ze względu na utratę przyczepności stracił kontrolę nad swoim autem. W sumie wyścigu na torze Catalunya nie ukończyło aż siedmiu kierowców, czyli mówiąc krótko był to najbardziej pechowy pod tym względem wyścig w tym sezonie.