Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Kanady

13.06.0400:00
Marek Roczniak
11883wyświetlenia

Ustawienie na starcie do wyścigu o Grand Prix Kanady mogło być zapowiedzią ciekawej walki na torze im. Gillesa Villeneuve'a. W istocie tak właśnie się stało i chociaż ewentualnym zwycięzcą został Michael Schumacher, to jednak w dzisiejszym wyścigu z pewnością nie zabrakło emocji. Już na samym początku z rywalizacji odpadł jeden z kierowców Renault - Jarno Trulli, do czego przyczyniła się awaria układu przeniesienia napędu. Dzięki temu sześciokrotny mistrz świata przesunął się na piątą pozycję, a tymczasem jego młodszy brat - Ralf Schumacher po bezbłędnym starcie z pole position zaczął powoli uciekać do przodu. Jak można się było spodziewać kierowca Williamsa obrał strategię trzech postojów w boksach, podobnie zresztą jak i jego partner - Juan Pablo Montoya, który tuż po starcie został wyprzedzony przez Fernando Alonso (Renault), a także Jenson Button (B.A.R). Z kolei Alonso i obydwaj kierowcy Ferrari najpóźniej odbyli swoje pierwsze postoje, co wskazywało na dwustopową strategię i było wytłumaczeniem nieco słabszej postawy całej trójki na kwalifikacjach. Kiedy w końcu wszyscy kierowcy z pierwszej szóstki zaliczyli pierwsze postoje, Ralf Schumacher i Button nadal zajmowali czołowe miejsca, natomiast Michael Schumacher na tor powrócił na trzeciej pozycji, przeskakując zarówno Montoyę, jak i Fernando Alonso, który ze względu na problemy podczas postoju został dodatkowo wyprzedzony przez Rubensa Barrichello i spadł na szóstą pozycję.

Po drugich postojach Ralfa Schumachera, Buttona i Montoi kierowcy Ferrari objęli prowadzenie i w przypadku Michaela Schumacher tak już w zasadzie pozostało do końca wyścigu, gdyż tylko przez jedno okrążenie po drugim postoju Niemiec zajmował drugą pozycję. Kiedy jednak Ralf Schumacher odbył swój trzeci postój, sprawa zwycięzcy była już przesądzona. Tym samym Michael Schumacher odniósł siódme zwycięstwo w tym sezonie, chociaż nie był dzisiaj najszybszym kierowcą. Posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że troszkę bardziej na zwycięstwo zasłużył sobie Barrichello, gdyż był nieco szybszy od swojego partnera (najlepszy czas przejazdu jednego okrążenia ustanowiony na jednym z ostatnich okrążeń). Przez chwilę wydawało się nawet, że Brazylijczyk wyprzedzi Michaela Schumachera, ale albo stwierdził, że dysponuje zbyt niewielką przewagę, albo otrzymał polecenie zaprzestania ataków od szefostwa Ferrari. Tak czy inaczej przynajmniej przez kilka okrążeń toczyła się walka pomiędzy kierowcami z włoskiej stajni i był to pocieszający widok. Ostatecznie Barrichello na mecie zameldował się jako trzeci kierowca, jednak biorąc pod uwagę będący następstwem kłopotów z hamulcami błąd popełniony na 47 okrążeniu i start dopiero z siódmej pozycji jest to i tak bardzo dobry rezultat.

Ralf Schumacher już na kwalifikacjach pokazał, że jest jeszcze coś wart, a dzisiaj to tylko potwierdził, kończąc drugi raz z rzędu wyścig o Grand Prix Kanady na drugiej pozycji. Trzystopowa strategia mimo wszystko okazała się dosyć skuteczna, gdyż tylko Michael Schumacher był dzisiaj w stanie pokonać swojego młodszego brata, a nie trzeba chyba dodawać, jaka przepaść do ostatniego wyścigu dzieliła zespoły Ferrari i Williams. Na potwierdzenie lepszej dyspozycji stajni z Grove na torze im. Gillesa Villeneuve'a Montoya także spisał się całkiem nieźle i chociaż finiszował na niższej o jedną pozycji w stosunku do tej, z której rozpoczął wyścig, to jednak przez kilka okrążeń toczył walkę z Michaelem Schumacherem, a w końcówce wyścigu był szybszy od Buttona. Niestety nie doszło już do bezpośredniej walki i Montoya musiał zadowolić się piątą pozycją. Tymczasem Button z pewnością był zawiedziony, że nie udało mu się kolejny raz stanąć na podium. Brytyjczyk musi chyba jednak przemyśleć swoją deklarację na temat tego, że jest obecnie najszybszym kierowcą w stawce, skoro nawet uległ nie cieszącemu się zbyt pochlebną opinią Ralfowi Schumacherowi.

Radość zespołu Williams trwała tylko kilka godzin, czyli do momentu ogłoszenia przez FIA dyskwalifikacji zarówno Ralfa Schumachera, jak i Montoi. Okazało się, że stajnia z Grove zastosowała niezgodne z przepisami kanały służące do chłodzenia hamulców. Zespół zaakceptował decyzję stewardów, jednocześnie przyznając, że nie było to celowe złamanie przepisów, a wynik nieprzewidzianych okoliczności. Jak by nie było Ralf Schumacher na swoje pierwsze podium od zeszłorocznego wyścigu we Francji będzie musiał jeszcze trochę zaczekać, natomiast zespół Williams musi się pożegnać ze zdobytymi 12 punktami. W tej sytuacji zespół Ferrari może świętować drugie z rzędu podwójne zwycięstwo, a Button trzecią z rzędu wizytę na podium, choć tym razem ominęło go polewanie szampanem.

Dla zajmującego drugą pozycję w klasyfikacji generalnej konstruktorów zespołu Renault tegoroczny wyścig o Grand Prix Kanady także zakończył się totalną porażką. Cieszące się jak dotąd stuprocentową niezawodnością bolidy R24 tym razem zawiodły obydwu kierowców z francuskiej stajni. Do tego doszły jeszcze problemy z tankowaniem paliwa podczas postoju, przez które Alonso stracił szansę na podium, ale w sumie nie miało to większego znaczenia, skoro z walki wyeliminowała go awaria układu przeniesienia napędu. Dzisiejszego wyścigu nie ukończył także drugi kierowca z zespołu B.A.R - Takuma Sato, zaliczając trzecią z rzędu awarią silnika. Ze względu na błąd popełniony podczas kwalifikacji Japończyk zdecydował się na start z boksów z nowymi oponami i nieco większą ilością paliwa w baku, a w trakcie wyścigu jechał jak zwykle dosyć agresywnie, co o mały włos nie skończyło się kolizją podczas próby wyprzedzenia jednego z kierowców Toyoty. W końcu Sato zdołał wyprzedzić Oliviera Panisa na 47 okrążeniu i jechał na 10 pozycji, ale wkrótce z silnika pojawił się dobrze nam znany pióropusz dymu.

Tor im. Gillesa Villeneuve'a jest niewątpliwie szczęśliwym miejscem dla Giancarlo Fisichelli, skoro dzięki dyskwalifikacji kierowców z zespołu Williams sklasyfikowany został on na doskonałej, czwartej pozycji. Jednak nawet gdyby nie to, to i tak Włoch spisał się w tym wyścigu na medal, zawdzięczając drugi z rzędu zarobek punktowy perfekcyjnie zaplanowanej dwupostojowej strategii. Słabiej spisuje się tymczasem drugi kierowca z zespołu Sauber - Felipe Massa, chociaż dzisiaj przyczyniły się do tego przede wszystkim problemy techniczne. Zaczęło się od zamieszania na starcie, potem problemy z założeniem jednego z kół zmusiły Brazylijczyka do odbycia aż dwóch postojów z rzędu, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Na 65 okrążeniu Massa nagle stracił kontrolę nad swoim bolidem i najpierw uderzył w bandę, a następnie z wielką prędkością wjechał czołowo w barierę z opon. Na razie nie wiadomo, co doprowadziło do tego wypadku, ale najprawdopodobniej była to awaria hamulców lub zawieszenia. Na szczęście Brazylijczyk wyszedł z tej spektakularnej kraksy bez szwanku i to jest w tej najważniejsze.

Siódmy na mecie był Kimi Raikkonen, który po serii pechowych wyścigów zaledwie drugi raz w tym sezonie zdobył punkty. Nie była to jednak łatwa przeprawa, gdyż najpierw Fin został ukarany przejazdem przez strefę boksów za przekroczenie białej linii oddzielającej tor od wyjazdu z boksów, a ze względu na problemy z kierownicą boksy odwiedzał w sumie aż pięć razy i w tej sytuacji powinien być zadowolony z uzyskanego rezultatu, zwłaszcza, że po dyskwalifikacji Ralfa Schumachera i Montoi zdobył w sumie cztery punkty. Do mety dzisiejszego wyścigu dojechał również drugi kierowca z zespołu McLaren - David Coulthard. Szkot niestety padł ofiarą nadgorliwego Christiana Kliena, który tuż po starcie zaczepił o jego bolid, wprawiając go oczywiście w poślizg. Spadek na 16 pozycję znacznie utrudnił walkę o punkty, ale Coulthard zrobił wszystko co w jego mocy, aby odrobić straty i na mecie był dziewiąty, mając w dodatku mniej niż dwie sekundy straty do Cristiano da Matty. Wysiłek Szkota został jednak w końcu nagrodzony, gdyż nie dość, że zdyskwalifikowani zostali kierowcy z zespołu Williams, to taki sam los spotkał również kierowców Toyoty. W tej sytuacji Coulthard ostatecznie został sklasyfikowany na szóstej pozycji, tuż za Raikkonenem. Tymczasem walczący o pozostanie w Toyocie na przyszły sezon da Matta może i stracił punkt, ale za to pokazał, że jest chyba wart otrzymania jeszcze jednej szansy od władz Toyoty. Drugi kierowca japońskiej stajni - Panis pierwotnie finiszował na 10 pozycji, więc dla niego dyskwalifikacja nie była zbyt dotkliwa.

Na 11 i 12 pozycji uplasowali się kierowcy z zespołu Jordan - Timo Glock oraz Nick Heidfeld, co biorąc pod uwagę dyskwalifikację kierowców z zespołów Williams i Toyota oznacza tylko jedno - podwójny zarobek punktowy! Zwłaszcza dla debiutującego w wyścigach Formuły 1 Glocka jest to wielkie osiągnięcie, gdyż zdobycz punktów już w pierwszym wyścigu nie zdarza się zbyt często. Mało brakowało, aby swoimi kaskaderskimi wyczynami udanego debiutu Niemca nie zepsuł Klien. Austriak tuż po starcie spowodował kolizję z Coulthardem, która prawie przerodziła się w karambol. W zamieszaniu Glock uderzył lekko w jeden z bolidów Toyoty i ze względu na uszkodzenie przedniego spojlera do pierwszego postoju w boksach nie mógł jechać z pełną prędkością. Jakby tego było mało, Klien pod koniec wyścigu postanowił za wszelką cenę wyprzedzić kierowcę z zespołu Jordan, chociaż miał do niego całe okrążenie straty. Skończyło się to kolizją, ale na szczęście Glock zdołał dojechać do mety. Tymczasem Heidfeld podczas jednego ze swoich postojów potrącił mechanika odpowiedzialnego za tankowanie paliwa, gdyż zbyt szybko otrzymał sygnał do opuszczenia stanowiska serwisowego irlandzkiej stajni. Na szczęście mechanik wyszedł z tego cało, natomiast Niemiec ostatecznie zdobył jeden punkt i ma z pewnością powód do zadowolenia.

Klien ostatecznie sklasyfikowany został na na dziewiątej pozycji, a do jego dzisiejszych ofiar należał również partner z zespołu Jaguar - Mark Webber. Władze brytyjskiej stajni z pewnością nie będą zadowolone z postawy młodego Austriaka podczas dzisiejszego wyścigu, chociaż z jego wypowiedzi wynika, iż do kolizji na pierwszego okrążeniu przyczynił się inny kierowca. Uważna obserwacja powtórki startu niestety tego nie potwierdza i w tej sytuacji może się okazać, że Klien trochę zbyt wcześnie trafił do Formuły 1. Ostatni na mecie był Zsolt Baumgartner, który ze względu na wymianę silnika wyścig rozpoczął z przedostatniej pozycji. Wymiana silnika nastąpiła również w bolidzie drugiego kierowcy z zespołu Minardi - Gianmarii Bruniego. Niestety Włocha z walki wyeliminowała awaria skrzyni biegów.