Kovalainen: Zatrzymanie się na torze było najbezpieczniejszą opcją
"Ogień był zbyt duży i wjechanie w środek tłumu ludzi nie byłoby najbezpieczniejsze"
27.09.1010:29
3016wyświetlenia
Heikki Kovalainen przyznał, że pojechał swoim palącym się Lotusem na prostą start-meta, zamiast zjechać do pit-lane, ponieważ sądził, iż było to najbezpieczniejsze, co mógł zrobić.
Kierowca Lotusa spowodował zamieszanie w końcowym etapie wyścigu, kiedy jego T127 zapalił się z powodu awarii systemu paliwowego, będącej następstwem kolizji z kierowcą Scuderii Toro Rosso - Sebastianem Buemim.
Podczas gdy cały tył jego bolidu stanął w płomieniach, Kovalainen zdecydował nie zjeżdżać do alei startowej - zamiast tego dojechał do połowy prostej start-meta, zatrzymując się przed garażami Williamsa.
Myślę, że wyglądało to dużo bardziej spektakularnie, niż w rzeczywistości było- powiedział Fin serwisowi AUTOSPORT.
Kiedy na gorący wydech dostaną się jakieś płyny, to zawsze pojawią się duże płomienie, a ja próbowałem tylko znaleźć jakiegoś porządkowego z gaśnicą. Ostatecznie zdecydowałem zatrzymać się przed chłopakami z Williamsa i oni dali mi gaśnicę.
Zapytany o to, dlaczego nie zjechał do alei serwisowej, Heikki odpowiedział:
Myślałem o tym, lecz potem przyszło mi do głowy, że ogień jest zbyt duży i wjechanie w środek tłumu ludzi nie byłoby najbezpieczniejsze, a pod koniec wyścigu mogliby być tam ludzie cieszący się z wygranej. Pomyślałem więc, że lepiej będzie zatrzymać się na prostej startowej. Nie zdawałem sobie sprawy, że pożar był tak poważny do czasu, jak nie dojechałem do wjazdu do alei serwisowej, więc musiałem o tym pomyśleć.
Wtedy pomyślałem o zjechaniu na prawą stronę toru, lecz ten zakręt był zbyt szybki, aby przejeżdżać go na wskroś z takimi płomieniami. Zdecydowałem się więc pozostać po tej samej stronie i jechać powoli. Wtedy właśnie szukałem porządkowych. Silnik był wyłączony. To był koniec wyścigu- zakończył Kovalainen.
Źródło: Autosport.com
KOMENTARZE