Todt: Polecenia zespołu powinny być 'uregulowane', a nie zakazane
Prezydent FIA zdradził szczegóły słynnej afery związanej z 'team orders' powstałej w 2002 roku
20.11.1011:47
2427wyświetlenia
Prezydent FIA - Jean Todt twierdzi, że polecenia zespołu w Formule 1 powinny być 'uregulowane', a nie zakazane.
Cała sprawa powróciła na forum dyskusyjne F1 po tegorocznym incydencie podczas wyścigu na Hockenheim, gdy Felipe Massa dostał polecenie od swojego inżyniera, by oddał zwycięstwo Fernando Alonso - swojemu koledze ze stajni Ferrari.
Osobiście nie jestem przeciwny 'team orders', tylko oszukiwaniu- powiedział Todt w jednym z wywiadów.
Francuz stwierdził, że ukryte polecenia zespołu
okłamują widzów i media, a później przez ich stosowanie kłamać muszą także stajnie i kierowcy.
Team orders zostały zakazane od 2002 roku, ale zastanawiam się, ile razy zostały one użyte w 'cichy' sposób. Różnica między tym co zrobiło Ferrari (w GP Niemiec) jest taka, iż nie było to nic innego, jak właśnie ciche polecenie. To była prowokacja wymierzona w przepisy- powiedział Todt dziennikowi La Stampa.
Jednakże gdy spytano go, czy FIA zareaguje na ten występek zniesieniem niewygodnej dla niektórych zasady, ten odparł:
Zostanie ona uregulowana. F1 to sport zespołowy, a każda ekipa będzie brała odpowiedzialność za swoje zachowanie. Nie będziemy tolerować oszustw lub zakodowanych wiadomości typu 'Oszczędzaj paliwo'. Co ciekawe, były szef stajni Ferrari obwinił swojego podopiecznego Rubensa Barrichello za powstanie najsłynniejszej w historii F1 kontrowersji z poleceniami zespołu w sezonie 2002, gdy to Brazylijczyk został wyraźnie poproszony przez radio by 'pozwolić się wyprzedzić 'Michaelowi (Schumacherowi) jadącemu po mistrzostwo.
Nie powinienem wtedy nic mówić- wyznał prezydent FIA.
Umówiliśmy się wcześniej, że jeśli on (Barrichello) po swoim pit-stopie znajdzie się z przodu, to wówczas miał przepuścić Schumachera bez wywoływania zamieszania. To było uzgodnione, a zawodnicy dostają wynagrodzenie za akceptowanie pewnych decyzji. Jednakże on kazał mi się powtarzać 50 razy i oddał pozycję na ostatnim zakręcie - publiczność zaczęła gwizdać, Schumacher oddał mu pierwsze miejsce na podium, a Ferrari ukarano grzywną w wysokości 500 tysięcy USD za naruszenie protokołu.
Francuz spytany, czy żałuje powstania całej historii przyznał:
Tak, bo patrząc z perspektywy czasu można było tego uniknąć. Schumacher i tak zdobyłby tytuł. Jednakże żałowałbym jeszcze bardziej, gdybyśmy stracili mistrzostwo przez kilka punktów. Z kolei w wywiadzie dla francuskiego dziennika L'Equipe Todt stwierdził, że jego zdaniem kierowcy Renault 'pomogli' Sebastianowi Vettelowi jeżdżącemu Red Bullem napędzanym silnikiem Renault w zdobyciu tytułu mistrza świata 2010 roku, przez przytrzymanie za sobą głównych konkurentów Niemca podczas wyścigu w Abu Zabi.
Oni (Robert Kubica i Witalij Pietrow) pomogli Red Bullowi mimo tego, że stajnia ta często skarży się na niekonkurencyjność jednostki napędowej Renault- powiedział Francuz.
Źródło: motorsport.com
KOMENTARZE