Koncerny samochodowe, wykluczenie B.A.R i praworządność FIA
10.05.0500:00
895wyświetlenia
Wczoraj rano zaangażowane w wyścigi Formuły 1 koncerny samochodowe BMW, Daimler-Chrysler (właściciel Mercedesa), Honda, Renault i Toyota wydały wspólne oświadczenie, w którym poinformowały o planach związanych z utworzeniem nowej organizacji, mającej reprezentować ich interesy w wyścigach Grand Prix. Będzie ona następcą organizacji GPWC, skupiającej po odejściu Forda i Ferrari zaledwie trzy koncerny (BMW, Daimler-Chrysler i Renault).
Po oficjalnym przyjęciu w swoje szeregi Hondy i Toyoty, cała piątka zgodziła się na zaproponowanie utrzymania mających wejść w życie od przyszłego sezonu silników V8 2,4L co najmniej przez trzy sezony, w ramach zapewnienia stabilności przepisów. Jeśli chodzi o późniejszy okres, koncerny wspólnie opracują propozycję nowych silników. Koncerny zamierzają oczywiście w niedalekiej przyszłości spotkać się z FIA w celu omówienia tej kwestii, a także pozostałych przepisów mających obowiązywać po wygaśnięciu obecnego porozumienia Concorde Agreement pod koniec 2007 roku.
Na koniec koncerny wyraziły swoje niezadowolenie na temat niejasnej interpretacji przepisów i braku dostępu do niezależnej instytucji międzynarodowej, która umożliwiałaby rozpatrywanie apelacji zgodnie z zasadami obowiązującymi w innych dyscyplinach sportu. Chodzi oczywiście o ostatnią rozprawę z Międzynarodowym Sądzie Apelacyjnym FIA, dotyczącą kwestii legalności bolidów B.A.R Honda, który miała dosyć kontrowersyjny przebieg. Władze zespołu B.A.R twierdzą wręcz, że wyrok wydany przez sąd FIA był niesprawiedliwy.
Ja łatwo można się domyślić, ostatni fragment wczorajszego oświadczenia koncernów wywołał gwałtowną reakcję FIA, a w szczególności prezydenta federacji, Maxa Mosley. Jego zdaniem zespół B.A.R jest jak najbardziej winny i powinien być zadowolony z tego, że został wykluczony z udziału tylko w dwóch wyścigach. Mosley zagroził jednak, że jeśli władze stajni z Brackley będą publicznie deklarowały swoją niewinność i jednocześnie kwestionowały sposób, w jaki federacja sprawuje kontrolę nad przepisami, to wówczas może to doprowadzić to całkowitego wykluczenia z mistrzostw.
Mosley nie przebierał w słowach: "Koncerny te zaangażowały się w wyścigi Formuły Jeden z własnych powodów. Nie zostały tu zaproszone - same się zaprosiły. Każdy z nich zaakceptował przepisy i całą strukturę sportu, tak jak czynił to w przeszłości. Jednakże żaden koncern, niezależnie od tego jak duży, nie otrzyma zgody na posiadanie niesprawiedliwej przewagi nad rywalami. Jeśli nie jest tego w stanie zaakceptować, nie ma dla niego miejsca w Formule Jeden. Koncerny powinny także zrozumieć, że każdy inny sport najprawdopodobniej zastosuje dalsze sankcje wobec uczestnika, który publicznie atakuje prawość ciała zarządzającego w momencie przyłapania na łamaniu przepisów".
Po tym oświadczeniu przedstawiciel Hondy, Tatsuya Iida, w wywiadzie udzielonym agencji Reutersa przyznał, że japoński koncern zaakceptował już przyznaną zespołowi B.A.R karę, choć oczywiście niechętnie. "Wydało nam się, że kara jest zbyt surowa, jednak jakakolwiek apelacja byłaby zła dla sportu. Właśnie udało się nam uzyskać zadowalające osiągi bolidu i wykluczenie z wyścigów trafiło w bardzo nieodpowiedni moment, dlatego jest to dla nas dużym ciosem".
Serwis GrandPrix.com twierdzi, że oświadczenie FIA jest trochę niepokojące, gdyż wynika z niego, iż każdej osobie kwestionującej prawość sądu apelacyjnego FIA, grożą sankcje. W Międzynarodowym Kodeksie Sportowym FIA, a także w Statucie FIA, znajdują się odpowiednie zapisy, zezwalające na przyznawanie kar uczestnikom nie potrafiącym trzymać przysłowiowego "języka za zębami". Od takich kar można się co prawda odwoływać, ale zajmuje się tym oczywiście Międzynarodowy Sąd Apelacyjny FIA i tu koło się zamyka, gdyż w opinii wielu ludzi sąd ten zawsze będzie trzymał stronę federacji.
Jeśli obecny system jest tak mocno krytykowany, to być może powinno dojść do bezpośredniej i zarazem decydującej konfrontacji z FIA, która wykazałaby wreszcie, czy utrzymanie obecnego systemu jest dobrym rozwiązaniem na przyszłość. Pytanie tylko, czy któryś z zespołów zdecyduje się na takie ryzyko? Ostatnia wypowiedzieć przedstawiciela Hondy sugeruje, iż japoński koncern podkulił już ogon pod siebie i nie będzie więcej krytykował FIA.
Źródło: GrandPrix.com, pitpass.com
Po oficjalnym przyjęciu w swoje szeregi Hondy i Toyoty, cała piątka zgodziła się na zaproponowanie utrzymania mających wejść w życie od przyszłego sezonu silników V8 2,4L co najmniej przez trzy sezony, w ramach zapewnienia stabilności przepisów. Jeśli chodzi o późniejszy okres, koncerny wspólnie opracują propozycję nowych silników. Koncerny zamierzają oczywiście w niedalekiej przyszłości spotkać się z FIA w celu omówienia tej kwestii, a także pozostałych przepisów mających obowiązywać po wygaśnięciu obecnego porozumienia Concorde Agreement pod koniec 2007 roku.
Na koniec koncerny wyraziły swoje niezadowolenie na temat niejasnej interpretacji przepisów i braku dostępu do niezależnej instytucji międzynarodowej, która umożliwiałaby rozpatrywanie apelacji zgodnie z zasadami obowiązującymi w innych dyscyplinach sportu. Chodzi oczywiście o ostatnią rozprawę z Międzynarodowym Sądzie Apelacyjnym FIA, dotyczącą kwestii legalności bolidów B.A.R Honda, który miała dosyć kontrowersyjny przebieg. Władze zespołu B.A.R twierdzą wręcz, że wyrok wydany przez sąd FIA był niesprawiedliwy.
Ja łatwo można się domyślić, ostatni fragment wczorajszego oświadczenia koncernów wywołał gwałtowną reakcję FIA, a w szczególności prezydenta federacji, Maxa Mosley. Jego zdaniem zespół B.A.R jest jak najbardziej winny i powinien być zadowolony z tego, że został wykluczony z udziału tylko w dwóch wyścigach. Mosley zagroził jednak, że jeśli władze stajni z Brackley będą publicznie deklarowały swoją niewinność i jednocześnie kwestionowały sposób, w jaki federacja sprawuje kontrolę nad przepisami, to wówczas może to doprowadzić to całkowitego wykluczenia z mistrzostw.
Mosley nie przebierał w słowach: "Koncerny te zaangażowały się w wyścigi Formuły Jeden z własnych powodów. Nie zostały tu zaproszone - same się zaprosiły. Każdy z nich zaakceptował przepisy i całą strukturę sportu, tak jak czynił to w przeszłości. Jednakże żaden koncern, niezależnie od tego jak duży, nie otrzyma zgody na posiadanie niesprawiedliwej przewagi nad rywalami. Jeśli nie jest tego w stanie zaakceptować, nie ma dla niego miejsca w Formule Jeden. Koncerny powinny także zrozumieć, że każdy inny sport najprawdopodobniej zastosuje dalsze sankcje wobec uczestnika, który publicznie atakuje prawość ciała zarządzającego w momencie przyłapania na łamaniu przepisów".
Po tym oświadczeniu przedstawiciel Hondy, Tatsuya Iida, w wywiadzie udzielonym agencji Reutersa przyznał, że japoński koncern zaakceptował już przyznaną zespołowi B.A.R karę, choć oczywiście niechętnie. "Wydało nam się, że kara jest zbyt surowa, jednak jakakolwiek apelacja byłaby zła dla sportu. Właśnie udało się nam uzyskać zadowalające osiągi bolidu i wykluczenie z wyścigów trafiło w bardzo nieodpowiedni moment, dlatego jest to dla nas dużym ciosem".
Serwis GrandPrix.com twierdzi, że oświadczenie FIA jest trochę niepokojące, gdyż wynika z niego, iż każdej osobie kwestionującej prawość sądu apelacyjnego FIA, grożą sankcje. W Międzynarodowym Kodeksie Sportowym FIA, a także w Statucie FIA, znajdują się odpowiednie zapisy, zezwalające na przyznawanie kar uczestnikom nie potrafiącym trzymać przysłowiowego "języka za zębami". Od takich kar można się co prawda odwoływać, ale zajmuje się tym oczywiście Międzynarodowy Sąd Apelacyjny FIA i tu koło się zamyka, gdyż w opinii wielu ludzi sąd ten zawsze będzie trzymał stronę federacji.
Jeśli obecny system jest tak mocno krytykowany, to być może powinno dojść do bezpośredniej i zarazem decydującej konfrontacji z FIA, która wykazałaby wreszcie, czy utrzymanie obecnego systemu jest dobrym rozwiązaniem na przyszłość. Pytanie tylko, czy któryś z zespołów zdecyduje się na takie ryzyko? Ostatnia wypowiedzieć przedstawiciela Hondy sugeruje, iż japoński koncern podkulił już ogon pod siebie i nie będzie więcej krytykował FIA.
Źródło: GrandPrix.com, pitpass.com