Niektórzy kierowcy zaskoczeni wejściem Raikkonena do NASCAR

Nico Rosberg nie ma z tym jednak żadnego problemu
11.04.1111:21
Mariusz Karolak
2604wyświetlenia

Kilku kierowców Formuły 1 wyraziło zaskoczenie decyzją Kimiego Raikkonena o przejściu do wyścigów NASCAR. Fin rozstał się z zespołem Ferrari pod koniec sezonu 2009 i skupił na rajdach samochodowych. Teraz zamierza również ścigać się pickupem w NASCAR.

Nie rozumiem tego - powiedział Sebastien Buemi w Malezji dziennikowi Turun Sanomat. Sądziłem, że Kimi chciał skupić się na rajdach, a to przecież zupełnie inna historia. Czy to znaczy, że on się rozmyślił? Najważniejszą sprawą dla niego było to, by czerpać przyjemność z tego, co robi. Z pewnością szybciej nauczy się jeździć w NASCAR niż w rajdach.

Dawny kolega Raikkonena z zespołu McLaren - Pedro de la Rosa zgadza się z przedmówcą: Wydawało mi się, że on chciał poświęcić się rajdom, więc pod tym względem to rozczarowujące, że nie będzie tu jeździł na pełny etat, bo z każdym startem szło mu lepiej.

Nico Rosberg oświadczył z kolei: Jeśli Kimi jest zadowolony z jazdy w NASCAR to i ja jestem zadowolony, że mu to pasuje i życzę mu jak najlepiej. Mam całkowitą pewność, że ja sam nie zrobiłbym tego, ponieważ wiem, że to nie sprawiłoby mi przyjemności.

Michael Schumacher także stwierdził, że on sam nie jest w ogóle zainteresowany zaistnieniem w świecie NASCAR.

Źródło: onestopstrategy.com

KOMENTARZE

22
MaxKapsel
12.04.2011 11:33
@Simi Wzajemne urazy nie są tu potrzebne, owszem nie zrozumieliśmy się - ja nigdzie nie napisałem, że nie lubię NASCAR bo to czy tamto, ja pisałem dlaczego NASCAR w Stanach jest mi obojętny - same wyścigi są jak dla mnie w porządku, mi przeszkadza właśnie ta "amerykańska" otoczka. Rzecz gustu i tyle, jak już wspomniałem, nie dyskutuje się o tym. I nie zarzuca się innym stereotypowości czy dziecinności... Jeśli miałeś coś innego na myśli to przepraszam, ale faktycznie tego nie zrozumiałem. Trudno, może innym razem się dogadamy...;) Miłego dnia.
Simi
12.04.2011 10:49
Przepraszam, rozumiesz mnie? Chyba nie. Nie nakazuję Ci kochać USA, lecz wyznaję po prostu, że nieco denerwujące jest stwierdzenie, że nie lubi się NASCAR za amerykańskość, powiewanie gwieździstym sztandarem itd... Dla mnie to trochę dziecinne, ale cóż... chyba należy zostawić ten temat w spokoju, bo czuję, że się nie zrozumieliśmy. Zamykam ten temat i nie zamierzam już odpowiadać, tak więc - daruj sobie. Pozdrawiam
MaxKapsel
12.04.2011 07:20
@Simi Czy istnieje jakiś przepis nakazujący nam miłość do Ameryki? Czy jeśli z różnych powodów, nie tylko polityczno-historyczno-moralnych, ale również osobistych, nie lubię Ameryki i jej kultury, to trzeba mnie od razu nazywać "stereotypowym polaczkiem"? Nie mając żadnego pojęcia o przyczynach mojej niechęci, o których nie piszę, bo jak wspomniał jednooki cyklop to nie miejsce? To jest właśnie działanie oparte na polskich stereotypach - na dodatek błędnie rozumianych, bo tzw. typowy Polak (przynajmniej mojego pokolenia) Amerykę uwielbia, wpajano mu tę "miłość" przez lata komuny, gdy USA było rajem. A Rosji i Niemiec z kolei nienawidzi z ogólnie znanych powodów. Więc ten stereotyp trochę ci się pomylił, powinien dotyczyć uwielbienia do Ameryki, a nie niechęci do niej. Pisanie o niechęci do amerykańskości jest według ciebie nie na miejscu. Ja zauważyłem tutaj w większości pisanie o niechęci do NASCAR i różne próby poszukiwania lub tłumaczenia przyczyn tej niechęci. A jest twoim zdaniem na miejscu pisanie o niechęci do "polaczkowości"? na polskim, jakby nie było forum? to jest dopiero typowe i stereotypowe dla Polaków - robienie we własne gniazdo. Próbowanie, pod przykrywką kosmopolityzmu i otwartości, narzucenia innym poglądu, że mają kochać wszystkie inne narody z Ameryką na czele i broń Boże na nikogo nie narzekać. Polak, żeby nie zostać teraz posądzony o "polaczkowość" i bycie stereotypowym, może nie lubić tylko jednej nacji - własnej. Tylko, cholera, że to też jest stereotyp stworzony przez typowych Polaków, na dodatek ten (w przeciwieństwie do tego o sympatii/antypatii do innych narodów) jest niestety bardzo prawdziwy i widoczny na codzień...
mat_eyo
12.04.2011 07:08
Mnie również niezbyt bawi NASCAR, z tego samego powodu, który wymienił jednooki_cyklop - zbyt dużo wyprzedzania. Szczerze mówiąc to już w Sepang irytowało mnie zbyt dużo pit stopów i ciągłe wyprzedzania na prostej przy użyciu tego @#&*%$! DRS :/ jak już zostało napisane wczoraj najładniejszą walką było starcie Alonso z Hamiltonem paradoksalnie bez DRS właśnie. I takie akcje na torze chcę oglądać, nawet jakby mieli przez cały wyścig się nie wyprzedzić ale niech walczą!
renegade
11.04.2011 08:30
Nigdzie nie zarobi tyle ile w NASCAR Sprint Car, gdy tam dojdzie.Obawiam sie, ze nawet w F1 trudno byloby zarobic tyle ile moze wytrzskac z NASCAR za kilka lat, jesli bedzie konsekwenty w dazeniu do Sprint Car.
Simi
11.04.2011 07:39
No właśnie. Jest to tylko stereotyp stworzony przez typowych Polaków.
jednooki_cyklop
11.04.2011 07:20
@Simi Tak, czuję niechęć do Amerykanów. Znalazłbym kilka powodów, ale to nie miejsce na tego typu rozmowy.
Huckleberry
11.04.2011 06:55
@Kamikadze2000 - oczywiście :) Kimi wróci do F1 jak tylko wprowadzą sztuczny deszcz, naśnieżanie torów, skocznie dla bolidów i silniki 6.0l V12. Teraz jest za nudno i pisałem już o tym wiele razy, że Kimi się śmiertelnie znudził Formułą 1. Ja bym się go tu nie spodziewał, w każdym razie... :)
Simi
11.04.2011 06:50
Przepraszam za wyrażenie, ale denerwuje mnie wasza polaczkowość. Co to jakaś niechęć do Amerykanów? Za co? Nie rozumiem tego i myślę, że to nie na miejscu.
Kamikadze2000
11.04.2011 03:11
Ja za NASCAR nie przepadam i raczej moje nastawienie się nie zmieni. Takie to typowo "amerykańskie"... ;] Co do Kimiego, nadal ktoś wierzy w jego powrót do F1?? ;]
Karol26
11.04.2011 03:05
Mnie Nascar w ogóle nie interesuje nudna seria z jadącymi w kółko pudełkami zapałek. Ciągłe kraksy i nic ciekawego ;) Lepiej by zrobił jak by poszedł do IndyCar czy też do jakiś samochodów turystycznych. Dziwna decyzja jednak jego życie ;)
jednooki_cyklop
11.04.2011 02:28
Z ciekawości spróbowałem obejrzeć wyścig NASCAR. I to, co mnie od tego odrzuca, to właśnie to ciągłe wyprzedzanie się. W ogóle nie jest to dla mnie ekscytujące, jak kilkaset razy w wyścigu się zamieniają pozycjami. Wytrzymałem 30 minut, później przesunąłem na koniec wyścigu i tu się muszę zgodzić - końcówki są ciekawe. Ale tak naprawdę tylko to. Dla mnie oczywiście. Wspomniana "amerykańskość" też mnie odpycha.
maciejo195
11.04.2011 01:04
Tak wgl co takiego Buemiego obchodzi co robi Kimi ? Nie wiem zal mu tego, ze on nie startuje w nascar ? Kimi robi to co chce i gó*#@ go obchodzi opinia innych. Wiec inni kierowcy mogli by sobie darowac takich wywiadów.
MaxKapsel
11.04.2011 12:41
Problem polega na tym, że Amerykanie dokładnie to samo mówią o F1 - "jeżdżą w kółko i nic się nie dzieje, poza startem nikogo nie wyprzedzają, mają jakieś <> , ale nie wiadomo czemu, rzadko ich używają, i generalnie nie wiadomo o co chodzi" itd. itp. I z punktu widzenia czystej widowiskowości i "się dziania" (wyprzedzeń, walki koło w koło i zderzak w zderzak itd.) niestety mają rację... Zupełnie odrębną rzeczą jest ogólny klimat danego sportu - w przypadku NASCAR tym co mnie osobiście najbardziej odrzuca nie jest "jazda w kółko" (jak to ktoś zauważył parę dni temu, klasycznie europejski żużel to też jazda w kółko...), tylko ta ich cała "amerykańskość", powiewanie Gwiaździstym Sztandarem, szczęśliwe amerykańskie chrześcijańskie i bogobojne rodziny objadające się hamburgerami jak na pikniku, i ogólnie mamy najpiękniejsze sporty świata z NASCAR-em, NHL-em, baseballem i footballem, na czele bo jesteśmy najwspanialszym krajem na świecie itp. itd. blah blah blah... NASCAR sam w sobie proszę bardzo, NASCAR w Stanach, nie dziękuję, dlatego też nie podchodzę z entuzjazmem do GP USA w Austin - atmosfera może być podobna... no właśnie, jak w międzyczasie napisał jpslotus72 - rzecz gustu. No a przecież podobno "De gustibus non disputandum est"...
jpslotus72
11.04.2011 12:39
@Simi W tej kwestii trudno się wypowiadać bez użycia określeń "dla mnie", "moim zdaniem" (czy choćby w skrócie IMO). Trudno bowiem obiektywnie porównywać dwie klasy wyścigowe o tak różnych charakterystykach. Moim zdaniem (czyli IMO) ciekawsza jest F1. To trochę tak, jakby o to, która z dyscyplin jest atrakcyjniejsza, spierali się kibic koszykówki i fan piłki nożnej. Są to sporty zespołowe, używające piłki - różnią je jednak zdecydowanie wyniki spotkań (liczbowo). Mógłby to być argument dla kibica koszykówki - jego dyscyplina jet ciekawsza, bo prawie każda akcja przynosi punkty - ale niech to powie prawdziwemu kibicowi futbolu... Podobno "o gustach się nie dyskutuje" - ale od każdej reguły są wyjątki, myślę że tutaj spokojnie możemy określić swoje wyścigowe "preferencje".
Simi
11.04.2011 12:00
... i dlatego nie powinien odzywać się w kwestii tego sportu... albo wysilić się i oglądnąć jakiś wyścig i obiektywnie stwierdzić, które wyścigi są ciekawsze.
ICEman
11.04.2011 11:20
Jak to powiedział moj kolega o NASCAR "Jeżdżą w kółko i nic sie nie dzieje" tak właśnie widzi NASCAR prawie każdy europejczyk
Simi
11.04.2011 10:35
Właśnie to uwielbiam w NASCAR. Ta ekscytacja na każdym okrążeniu. Spośród całej stawki jest masa gości, którzy mogą wygrać jakiś wyścig. Oczywiście, niektórzy mnie nie zrozumieją, ale ja uważam, że NASCAR jest bardziej emocjonujące i widowiskowe od F1.
MaxKapsel
11.04.2011 10:30
Osobiście NASCAR również mnie nie specjalnie pociąga, ale decyzja Kimiego jest dla mnie jak najbardziej zrozumiała - on jednak jest kierowcą wyścigowym - dla niego rajdy, fajna rzecz, ale jako hobby i pod warunkiem, że nie masz takiego pecha jak RK. A NASCAR to jednak wyścigi, i wbrew temu co wielu ludzi tutaj twierdzi, nie są to wyścigi ala "walki" w amerykańskim wrestlingu. Polecam dość interesujący i zabawny artykuł porównujący NASCAR i F1 (pisany wprawdzie 1 kwietnia, ale całkowicie prawdziwy i serio, no prawie;)): http://planet-f1.com/editorial/6845683/Defending-F1-s-USA-Rivals Najbardziej powalają mnie argumenty o wyprzedzaniu: Więcej niż 5 w wyścigu, właściwie to minimum 5 na każdym okrążeniu - tu dają przykład tegorocznej Daytony 500 - w jednym wyścigu 74 zmiany lidera, którym łącznie było 22 kierowców, czyli prawie tyle co stawka F1. I drugi przykład wyścigu sprzed 2 tygodni - 3 kolesi na 5 okrążeń do końca walczyło o zwycięstwo, na 3 okrążenia do mety drugi z nich objął prowadzenie, na 3 zakręty przed metą liderem został ten który był wcześniej trzeci i to on wygrał - i tu pada pytanie, kiedy ostatni raz widzieliśmy w F1 bezpośrednią walkę o zwycięstwo z udziałem 3 kierowców na 5 okrążeń przed metą?;) A już najpiękniejszy jest tekst o aerodynamice - w NASCAR jeden samochód może podjechać do drugiego od tyłu i go popchnąć, co powoduje, że obaj korzystają na prędkości w porównaniu do jadących obok. A w F1 taka sytuacja? zadedykujmy ją Fernando Alonso z okazji jego "próby popchnięcia" Hamiltona wczoraj...;) I jest tam jeszcze wiele innych argumentów ("NASCAR nie potrzebuje deszczu, żeby być widowiskowym" - to do Berniego), polecam lekturę, jeśli nie dla wzbogacenia wiedzy, to przynajmniej dla ubawu. Tylko, cholera, ja jakoś nadal, mimo wszystko nie czuję pociągu do tego sportu...;)
noofaq
11.04.2011 09:49
czy Kimi brał kiedykolwiek opinie innych za jakikolwiek wyznacznik w podejmowaniu decyzji? historia wskazuje że robi co chce, wiec nie rozumiem zdziwienia :]
Simi
11.04.2011 09:47
Aktualnie, nie widzę go wygrywającego w NASCAR, tym bardziej nie w Sprint Cup Series, gdzie będzie musiał zmierzyć się ze znakomitościami tego sportu. Jestem jednak pewien, że Kimi pasuje do NASCAR.
jpslotus72
11.04.2011 09:37
Kimi to typowy kot, który chadza własnymi drogami - jego mina na fotce sugeruje, że zamierza on nieźle narozrabiać w NASCAR. Rób swoje, Kimi, jak robiłeś to do tej pory (to oczywiście "rada" czysto retoryczna - milczący Fin jej nie potrzebuje - z natury robi zawsze to, co chce).