Wywiad z Sebastianem Vettelem

"Musimy stać się silniejsi, ale dobrą wiadomością jest to, że wiemy jak tego dokonać".
17.04.1120:12
Nataniel Piórkowski
2847wyświetlenia

W teorii drugi kierowca na mecie jest pierwszym z przegranych. Jednakże ta stara wyścigowa prawda nie ma przełożenia na postawę Sebastiana Vettela, który Szanghaj opuszcza z ponad 20-punktową przewagą nad drugim w klasyfikacji Lewisem Hamiltonem.

Po pierwszej fazie sezonu, trzech wyścigach i dwóch zwycięstwach, Niemiec może czuć satysfakcję, podczas gdy do rozegrania pozostało jeszcze kilkanaście wyścigów. Przed europejską częścią sezonu sen z powiek ludziom Red Bulla spędzają jednak nieustanne problemy z systemem KERS...

Sebastian, zająłeś dwa razy pierwsze miejsce w pierwszych dwóch wyścigach - jesteś trochę rozczarowany z drugiego miejsca, które wywalczyłeś tutaj?
Nie do końca. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Nie jestem rozczarowany, nawet pomimo tego, iż muszę przyznać, że nurtuje mnie to nieco, bo samochód nie był dziś wystarczająco szybki, a strategia nie była prawdopodobnie idealna. W końcu była to decyzja całego zespołu - ustaliliśmy, że to będzie lepsze rozwiązanie. Tak się jednak nie stało. Ogólnie słowo 'rozczarowanie' byłoby w tym przypadku całkowicie wyjęte z kontekstu, choć drugie miejsce było dziś naszym maksimum przy obranej strategii. Nie zapominajmy także o innych, którym poszło znacznie gorzej.

Co stałoby się w przypadku obronienia twej pierwszej pozycji na starcie? Czy wtedy strategia zadziałałaby prawidłowo?
Nie potrafię czytać ze szklanej kuli. Wiem tylko, że szanse byłyby wyższe, bo prawdopodobnie bylibyśmy w stanie wypracować przewagę nad kierowcą zajmującym drugie miejsce w pierwszym przejeździe. To dałoby nam przywilej pozostania na torze przez jedno, lub też dwa okrążenia dłużej, a to z kolei znacznie skróciłoby trzeci przejazd. Jednakże wszystkie 'jeśli' i 'ale' są z perspektywy czasu nieaktualne. Muszę przyznać, że nie był to dla nas doskonały wyścig - w tym także mieści się kwestia mojej komunikacji z inżynierem. Biorąc pod uwagę te kilka potknięć w wyścigu, końcowy rezultat jest jak najbardziej mile widziany - na szczycie tego wszystkiego jest jednak popołudnie pełne lekcji na przyszłość.

Przez jak długi czas radio działało tylko w jedną stronę?
To była stale zmieniająca się sytuacja. Czasem działało prawidłowo, by chwilę później znów funkcjonowało tylko połowicznie. Dzięki Bogu, że otrzymywałem informacje na tablicach na prostej startowej - jednak gdy jest się przyzwyczajonym do komunikacji ustnej, to robi to ogromną różnicę. Właściwie po pierwszym przejeździe komunikacja była już ograniczona, więc sam musiałem dokonywać wszystkich zmian, co było nieco rozpraszające. Ten wyścig nauczył nas czegoś i mam nadzieję, że wyniesiemy coś z niego i zrealizujemy to w następnym.

Co sobie pomyślałeś, gdy ujrzałeś, że Jenson Button chciał skorzystać z doskonałej obsługi na stanowisku Red Bulla?
Cóż, pozostałem zaskakująco spokojny, gdy na początku zauważyłem co on zrobił. Miałem tylko nadzieję, że nasz człowiek na podnośniku zareaguje wystarczająco szybko i pozwoli mu przejechać, jak również że Jenson zareaguje dostatecznie szybko i nie zatrzyma się, gdyż wtedy straciłbym cenny czas. Zrobił to bardzo szybko i podjechał na swoje stanowisko. Gdyby naprawdę próbował dostać nowy zestaw opon od mojego zespołu to kto wie, czy McLaren pomógłby mnie. Przynajmniej mam taką nadzieję… (śmiech)


Teraz obowiązkowe pytanie o KERS. Jak się spisywał?
Na starcie i podczas pierwszego przejazdu - bez problemów, ale potem już nieco gorzej.

W końcu wyprzedził cię Lewis Hamilton. Czy stało się to wyłącznie za sprawą problemów z ogumieniem?
Myślę, ze każdy to widział. Nie muszę już dodawać nic więcej. Podczas ostatnich dwóch okrążeń walki z nim odczuwałem radość ze ścigania, ale w końcu nie mogłem już nic zrobić z oponami, hamowaniem oraz brakiem trakcji, więc to kiedy (Lewis) wysunie się na prowadzenie było tylko kwestią czasu.

Więc jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o waszej pełnej dominacji w Formule 1?
Cóż, oczywiście dziś nie wykonaliśmy perfekcyjnej pracy, ale ukończenie wyścigu na drugiej pozycji pokazuje, że nadal jesteśmy w górnej części stawki. Jednakże dzisiejszy dzień pokazał, że jeśli nie jesteś w stu procentach przygotowany, to zawsze znajdzie się ktoś, kto zepchnie cię na bok i zgarnie zwycięstwo oraz punkty.

Spuścicie pokornie głowy i będziecie teraz pracowali bez wytchnienia?
Oczywiście. W pewnym sensie musimy stać się silniejsi, ale dobrą wiadomością jest to, że wiemy jak tego dokonać. To nie jest jak sytuacja, w której stoimy na brzegu i nie wiemy, jak przedostać się na drugą stronę. Most już tam jest! Jeśli do tej pory ukończyłeś wszystkie trzy wyścigi w bardzo ograniczonym czasie pomiędzy nimi, to byliśmy w stanie wykonać krok do przodu podczas każdego weekendu, a teraz mamy trzy tygodnie przerwy do pierwszej europejskiej rundy sezonu, gdzie prowadzimy trochę dużych aktualizacji. Powinny nas one utrzymać na miejscu, w którym obecnie jesteśmy w klasyfikacjach.

Źródło: formula1.com

KOMENTARZE

4
gnt3c
18.04.2011 06:36
@agentwrogiegoukladu a może jeszcze inaczej: Sebastian, czy sądzisz, że Mark będzie w stanie do końca sezonu robić wymagane 107% czasu w kwalifikacjach?
agentwrogiegoukladu
18.04.2011 04:13
@Ofer710 a może raczej: "Sebastian, czy myślisz, że w ciągu całego sezonu uda Ci się wykonać łącznie co najmniej tyle wyprzedzeń ile udało się dzisiaj wykonać Twojemu zespołowemu koledze?"
Ofer710
17.04.2011 08:39
hmmm, jakoś kiepskawo mi ten wywiad się widzi, brak pytania o Webbera : "Sebastian co sądzisz o twoim zespołowym koledze który z 18 miejsca przedarł się na 3 a ty w tym czasie z 1 spadłeś na 2 ?"
jpslotus72
17.04.2011 06:49
Gratuluję wyboru fotki! - Hamlton powinien był ją dzisiaj dostać na podium, dla takiej nagrody warto się ścigać. :)