Trulli uważa, że wysoka niezawodność bolidów szkodzi Formule 1

"Dziś niezawodność stała się czymś zwykłym: samochody mają cztery koła i nie ulegają usterkom"
27.06.1121:39
Nataniel Piórkowski
2800wyświetlenia

Jarno Trulli uważa, że współczesne i bardzo niezawodne samochody Formuły 1 obniżają poziom emocji. Podczas Grand Prix Walencji do mety wyścigu dojechały wszystkie 24 bolidy, a wcześniej do takiej sytuacji w historii Formuły 1 doszło zaledwie trzy razy.

W Walencji pobiliśmy nowy rekord, który w przeszłości był nie do pomyślenia. Wszystkie samochody wystartowały i wszystkie finiszowały: bez awarii, bez wycofań, bez wypadków - napisał Trulli w swej rubryce we włoskiej gazecie La Repubblica.

Narain (Karthikeyan) jest pierwszym w historii kierowcą F1, który zakończył wyścig na 24 miejscu. Od kierowcy i jego ambicji zależy, czy był to pozytywny, czy też negatywny rekord. Mnie może się on nie podobać. W każdym razie rekord ten nabiera nieco paradoksalnego i precyzyjnego znaczenia: wyścig w Walencji wskazał według mnie innego zwycięzcę, oprócz - jak zwykle - Sebastiana Vettela. Tym zwycięzcą jest technologia.

10 lub 15 lat temu, gdy zaczynałem ścigać się w Formule 1, kierowca wiedział, że zaczyna wyścig, ale nie miał zielonego pojęcia, jak go skończy. W rzeczywistości nie wiedział nawet czy w ogóle będzie finiszował. Dziś niezawodność stała się czymś zwykłym: samochody mają cztery koła i nie ulegają usterkom. Nie pamiętam, kiedy w F1 wybuchł ostatnio silnik. Konstruktorzy stali się doskonali w kontrolowaniu jakości i żaden ze szczegółów nie ujdzie ich uwadze.

Kierowca Team Lotus sugeruje, że sytuacja taka ma negatywny wpływ na Formułę 1. Oznacza to dwie rzeczy: pierwsza jest taka, że szanse na zdobycie punktów przez małe zespoły są relatywnie zmniejszone, drugą jest spadek widowiskowości F1. To nie przypadek, że wyścig w Walencji był najnudniejszym w sezonie.

Źródło: autosport.com

KOMENTARZE

45
Simi
01.07.2011 06:39
Jarno Trulli ma trochę racji. Gdyby było więcej awarii, jak choćby dziesięć lat temu, wyścigi obfitowałyby w większe emocje. To na pewno. Jest jednak jedna rzecz, z którą się nie zgodzę: "szanse na zdobycie punktów przez małe zespoły są relatywnie zmniejszone" Jak dla mnie, zdobycie punktów "bo inni nie dojechali" nie jest satysfakcjonujące.(Mówię to z punktu widzenia kibica, próbującego wczuć się w kierowcę małego zespołu). Owszem, wówczas było więcej niespodzianek na zasadzie: "Karthikeyan na podium, Glock zwycięzcą", ale czy to była prawdziwa wygrana, prawdziwy sukces? Jak dla mnie nie. Oczywiście, pojawi się bardzo wiele głosów, które się ze mną nie zgodzą, ale jak tak to właśnie widzę. Wolę jednego zwycięzcę, niż dziesięciu, w tym siedmiu przypadkowych.
Yurek
28.06.2011 01:22
Widzicie? Ta dyskusja tylko dowodzi, że tęsknimy za starymi, dobrymi czasami, gdy nieraz kolejne bolidy padały jak muchy. Mówicie, że gdyby awaria dopadła naszego ulubionego kierowcę, to byśmy gadali inaczej. Otóż nie. Dam przykład, wracając do Europy 1999 - moim ulubionym kierowcą był i jest Frentzen, i nie ukrywałem wk********, gdy mu nawaliła elektronika na Nurburgingu, ale gdy później w tym samym wyścigu wygrał Herbert, zapomniałem o wszystkim. To jest piękne! A wyobrażacie sobie, żeby obecnie wygrało np. Force India? Element nieprzewidywalności poprzez bezawaryjność samochodów obecnie jest zerowy, przez co naprawdę wyścigi są sto razy nudniejsze. A BAR w 1999 to był złom, Villeneuve jeździł nieźle, ale 11 nieukończonych wyścigów pod rząd mówi samo za siebie...
MatiXF1
28.06.2011 01:18
@MaxKapsel BAR to był dobry bolid, tylko awaryjny. Villenueve miał szanse na punkty też w Hiszpanii ale zawiodła go skrzynia To samo można powiedzieć o bolidzie Stewart, w Brazylii Barichello miał szanse na P1 w wyścigu ale silnik mu padł I właśnie dlatego te wyścigi były ciekawe
Baroner
28.06.2011 12:36
O tym co Trulli mówi teraz, ja mówiłem po GP Turcji, kiedy dojechało 23 kierowców. @MaxKapsel Chyba zamiast Glocka powinien być Luzzi, albo Karthikeyan na 6 miejscu. Wtedy w 99 był to wspaniały wyścig, a Villeneuve był 4(po odpadnięciu Badoera) przez pewien czas dopóki mu sprzęgło nie padło. Również dobrym porównaniem było by Monako 1996(Jedyne zwycięstwo Panisa), gdzie dojechało tylko 3, a klasyfikowanych było 7(Frentzen wycofał się, a Coulthard, Irvine i Salo się stuknęli za nawrotem. Co ciekawe, tam też Badoer miał szansę na punkty w Forti(jeszcze słabsze od Minardi), a skończyło się na tym, że kiedy Villeneuve po raz 6 Badoera dublował to on go przyparł do ściany
MaxKapsel
28.06.2011 12:27
@MatiXF1 - wielu ludziom coś wtedy padło. Poza tym Minardi takie najsłabsze nie było, w końcu Gene zdobył ten ich jedyny punkt właśnie w tym wyścigu. Tyle samo w tym sezonie zdobył też Arrows - w przeciwieństwie BAR-a, który w tym sezonie nie zdobył nic, pomimo Villeneuve'a w składzie (wtedy mistrza sprzed zaledwie 2 sezonów). I w 3 wyścigach również Miki Salo. A co do Badoera, no cóż jemu po prostu nie było pisane zdobycie choćby punktu, ani wtedy, ani nigdy. Ale gdyby to nastąpiło, to wracając do mojego "przekładu na współczesność" byłoby to prawdopodobnie coś na kształt pierwszego punktu... D'Ambrosio? :P
MatiXF1
28.06.2011 10:32
@MaxKapsel zapomniałeś dodać że Badoer w najsłabszym Minardi miał szanse na punkt ale skrzynia mu padła
MaxKapsel
28.06.2011 10:10
Jarno wie co mówi. Gdyby nie awaryjność w "starych, dobrych czasach" nie miałby takiego wyniku w GP Europy '99 (wspomnianym już dla porównania z niedzielnym przez @Yurek, pozdrawlaju ;)). To było jego pierwsze podium (2 miejsce), był jednym z tych 9 szczęśliwców, którzy dojechali (z 22 na starcie!). W Proście! a na podium za sąsiadów miał 2 kierowców Stewarta! (w tym niejakiego Rubensa B. :)). Dla mniej zorientowanych w tamtych czasach, gdyby przełożyć to na dzisiejszą stawkę i bolidy, wynik byłby mniej więcej taki - (Wiem, że trochę naciągane, ale starałem się przełożyć ówczesną kolejność ekip na koniec sezonu na "potencjał" dzisiejszych ekip, a kierowców ustawić względem ich doświadczenia, tamtych wtedy, obecnych dzisiaj) - 1. Heidfeld, 2. Alguersari, 3. Pietrow, 4. Rosberg, 5. Vettel (w samej końcówce, po dramatycznym pościgu wyprzedzający następnych dwóch), 6. Glock, i dalej już bez punktów 7. Hamilton (po równie dramatycznym pościgu nie dający rady wyprzedzić Glocka), 8. Liuzzi, 9. Buemi (ostatni dwaj +1lap), a reszta out (w tym, jako pierwszy Alonso, zostający na polu startowym z powodu awarii elektryki). Chcielibyście zobaczyć wyścig z takimi rezultatami? dodam, że w deszczu i na Nurgburgringu? a nie w jakichś dokach? Bo ja tak, poproszę...;)
mizoo
28.06.2011 09:29
To wcale nie byl nudny wyscig. Nazwalbym go raczej solidnym. 41 manewrow wyprzedzania, w porownaniu do 1 (sic!) rok temu. Nie bylo tez przesadnej ilosci pit-stopow, jak w GP Turcji, podczas ktorego przez polowe wyscigu nie dalo sie zorientowac kto jest na jakiej pozycji. W 2008 co drugi wyscig wygladal tak jak ten ostatni, w Walencji. Jarno stwierdza konkretne fakty (dodajac deko swojej opinii) i ma w tym racje. Nie da sie niezauwazyc dzisiejszego obrazu "zamrozonej" technologii silnikow, czy skrzyn biegow, oraz perfekcji jaka osiagneli konstruktorzy. Nawet HRT dojechalo do mety w wyscigu, w ktorym temperatura dochodzila do 50st c. Nie inaczej stalo sie z kierowcami. 1. zakret wielu wyscigow konczyl sie dla wielu nieprzyjemnie. Juz od mniej-wiecej polowy poprzedniego sezonu widac ogromna poprawe wyczucia gabarytow u kazdego z kierowcow. Oczywiscie nie zawsze podczas wyscigu, ale same starty poprawily sie dosc znacznie.
rado123F1
28.06.2011 09:22
Ja się częściowo zgadzam z Trullim. Oczywiście nie jest niczym złym , że wszyscy dojechali do mety, ale wraz z nadejściem zaawansowanych tehnologii znika pewien element z F1. Kiedyś było ważne, aby stworzyć bolid bezawaryjny. Był to czynnik mocno wpływający na wyniki. To samo dotyczy błędów kierowców i wypadków. Przecież w tym roku nie było żadnej poważnej kolizji na starcie wyścigu. Kiedyś na starcie wiele się działo, były wypadki emocje, a teraz wszystko odbywa się bezkolizyjnie. Mnie brakuje trochętej dramaturgii w wyścigach. Co z tego że się wyprzedzają skoro i tak jest przewidywalnie. Brakuje takich wyścigów jak np. w Kanadzie
jpslotus72
28.06.2011 09:06
@MatiXF1 [quote="MatiXF1"]w tym sezonie nie udało mi się uchwycić żadnych emocjonujących sytuacji.[/quote]No, kilka by się może znalazło (pościg Buttona za Vettelem w Montrealu i błąd Sebastiana, czy pogoń Alonso i Buttona za mistrzem w Monako - przerwana niestety czerwoną flagą). Ale ogólnie wynika to stąd, że zbyt wiele "wyprzedzeń" odbywa się przy użyciu DRS, a to naprawdę nie budzi prawie żadnych emocji (jest beznamiętne), a jeśli już, to negatywne - złość, że broniący się jest po prostu bezradny wobec tego urządzenia (jak Schumacher w Kanadzie na ostatnich okrążeniach).
agentwrogiegoukladu
28.06.2011 09:04
moja 4-letnia córka też się nudzi w czasie wyścigu, jeżeli nie ma jakiegoś wypadku, roztrzaskujących się o bandę bolidów i wybuchających słupów dymu.. no ale od niej jeszcze zbyt wiele nie wymagam poza rozróżnianiem bolidów Ferrari od Red Bulla
archibaldi
28.06.2011 08:57
Jakby Trulli był teraz w czołowym zespole to by oczywiście tak nie gadał. Wręcz krytykowałby każdą awarię swojego bolidu, nie wspominając o "emocjach fanów" i "szansie słabszych zespołów"..
MatiXF1
28.06.2011 08:55
Dokładnie. Jeszcze 10 lat temu każdy mógł zostać na starcie (pamiętna Belgia 2001 i zgaszenie silnika w Williamsie Montoyi kiedy on startował z PP), jeszcze 10 lat temu nawet ,,ówczesnemu'' Schumacherowi (mówię ,,ówczesnemu'' bo do ,,dzisiejszego" Michaela nie ma co go porównywać) mogła paść skrzynia, silnik lub cokolwiek, dzisiaj jadą sobie tacy, hmmmm.... kierowcy (prawdziwi kierowcy to byli w latach 70 -tych), jadą sobie jadą przez cały wyścig i nic, zero emocji, ktoś tam gdzieś kogoś wyprzedzi, kogoś szturchnie i nic po za tym, a taki dym z silnika, wolna jazda przez skrzynie bardzo by taki wyścig urozmaiciła, szczególnie na tle dominacji Vettela Porównajcie sobie choćby wyścigi z sezonu 1999 z wyścigami z tego sezonu. Jest różnica? Według mnie wielka i zauważalna gołym okiem. W sezonie 1999 każdy wyścig był emocjonujący, w tym sezonie nie udało mi się uchwycić żadnych emocjonujących sytuacji.
mlechowicz
28.06.2011 08:28
mowicie tak jak by awarie byly jakims zdazeniem losowym niezaleznym od nikogo, a przeciesz awaria techniczna to po czesci tez jest jakis blad zespolu (nic nie psuje sie bez powodu), moze przezylowany jakis element, niedokrecone cos tam lub niewlasciwe uzycie czegos, F1 to takze wyscig technikow i inzynierow, ale niestety coraz bardziej jest ten wyscig ograniczany przez co inzynierowie nie maja jak popelniac bledow, jesli mojemu ulubionemu zawodnikowi popsuje sie bolid, coz taki jest urok tego sportu a co do sprawiedliwosci to tak jak w kazdym sporcie czasami o sukcesie lub porazce decyduje troche szczescia lub pecha (dlatego sport jest tak emocjonujacy) podsumowujac nie chce ogladac takiej F1 jaka ogladalem w niedziele, faworyt wygrywa, roznica pomiedzy 3 a 4 miejscem jest kosmiczna, nie ma niespodziewanych zwrotow akcji, nawet w srodku czy na koncu stawki nie ma jakiejs ekstujacej walki
Amalio
28.06.2011 07:46
No właśnie - jak zauważył tony wszyscy fascynują się awariami dopóki nie dopadnie ona kierowcy którego lubimy i któremu kibicujemy :] wtedy zaczyna się lament jaki to świat jest niesprawiedliwy, a po kilku wpadkach zaczyna się wieszanie psów na zespole. Moim zdaniem nie ma sensu zbytnio się rozwodzić nad tym czy obecna sytuacja jest dobra czy zła - awarie to zawsze było i jest ryzyko zawodowe wliczone w ten sport. Z jednej strony awarie czasem potrafią urozmaicić sport i całkiem namieszać w stawce. Z drugiej strony jest to jednak podcinanie skrzydeł kierowcom i myślę, że lepiej by to oni popełniali błędy aniżeli bolid miał kapitulować za nich. Przecież z pewnością o ile więcej emocji generuje błąd kierowcy taki jak Vettela w Kanadzie aniżeli by mu miał eksplodować silnik.
RY2N
28.06.2011 07:23
Brak awarii jest skutkiem zamrożenia rozwoju silników plus nałożenia limitu obrotów.
tonybcc
28.06.2011 07:21
Ja się troszkę dziwie ze niektórzy wola oglądać awaryjne bolidy. Jestem ciekawy czy fani Kubicy by się cieszyli z wybuchającego silnika Roberta w Kanadzie 08 ( pamiętam lamety po GP Chin 2007 co by było gdyby.... Ja osobiście wolałbym aby bolidy były konkurencyjne bo dzisiaj różnica miedzy nr 1 a 24 jest nieco śmieszna. Gdyby wszystkie mieściły się w okolicach 1 sekundy...
Angulo
28.06.2011 07:13
Dla mnie bardzo dobrze, że nie ma już tylu awarii. Gdyby wasz ulubiony zespół stracił przez nie kilka tytułów, to też śpiewalibyście inaczej.
Dae
28.06.2011 06:56
@mlechowicz Tęsknią może wszyscy, ale czy ograniczenia dla silnika i skrzyni biegów nie wprowadziła FIA? Jednocześnie dając silny bodziec do prac nad trwałością i niezawodnością dzisiejszych bolidów.
mlechowicz
28.06.2011 06:30
a ja tesknie troche za piorupuszami dymu za bolidami, fakt bezawaryjnosci swiadczy dobrze o naszej technologi, ale swiadczy tez o tym ze te bolidy nie sa wyzylowane na maxa, a przeciesz takiej F1 bysmy chcieli, mowcie co chcecie ale wiekszosc ludzi wlasnie dlatego lubi ogladac wyscigi bo sa nie przywidywalne, jakas awaria, blad strategiczny, blad kierowcy, incydent wyscigowy, nikt nie chce ogladac perfekcyjnych samochodow z kierowcami pokonujacymi kazde okrazenie perfekcyjnie na perfekcyjnie bezpiecznych torach z niemozliwoscia wyprzedzenia - potem wychodza takie nudne jak flaki z olejem Walencje ktora 1/4 przespalem chyba
Aeromis
27.06.2011 11:58
@MairJ23 Jarno mówił o niezawodności, że stała się normą i z tym owszem nie sposób się nie zgodzić, jednak żadnego polotu godnego rozmowy w tym zdaniu nie widzę Jenak Trulli dopasował też 24 kierowców na mecie do najnudniejszego wyścigu w sezonie i stwierdził że bezawaryjność ma negatywny wpływ na F1, oraz że przez to słabe zespoły praktycznie nie mają szans na punkty, i właśnie to wszystko dla mnie jest jakąś brednią z kosmosu po prostu. Trulli chyba udaje że zapomniał, że to że parę/kilka teamów nie zdobywa punktów to w F1 nie jest nic nowego, tak było i 15 lat temu i więcej/mniej. Jest jedna sprawa, która w punktacji mnie się nie podoba - kolejność kierowców i zespołów, które nie mają punktów, czyli ich najwyższe miejsca będące dziełem przede wszystkim przypadku. Według mnie kierowcy/zespoły bez punktów powinni mieć "jakąś" punktację, która byłaby kasowana po ewentualnym zdobyciu normalnych punktów. Mało atrakcyjne jest bowiem, ot choćby dla takiego Jarno, wyruszanie do wyścigu w którym wie, że punktów nie zdobędzie a najwyższe miejsce w sezonie to i tak będzie bardziej przypadek niż jego własny wysiłek.
jpslotus72
27.06.2011 11:56
@rentonB Jeśli stoi w miejscu, to m.in. właśnie dzięki "zaangażowaniu" Trullego... Moim zdaniem, robią jednak małe postępy - może nie tyle w samym tempie wyścigowym (przynajmniej na razie), ile w organizacji funkcjonowania zespołu, budowaniu jego podstaw i zaplecza, sensownym planowaniu przyszłości itp. Trzeba pamiętać, że ten team powstawał od zera i musi się solidnie zorganizować na wszystkich poziomach - a to musi potrwać. Jednak właśnie w tych wymiarach bazowych, które są podstawą dla osiągów wyścigowych, Team Lotus wydaje mi się najlepiej poukładaną stajnią wśród zeszłorocznych debiutantów. Może te postępy nie są tak widoczne - łatwiej byłoby zauważyć spektakularny skok w osiągach bolidu (np. z ogona stawki na punktowane miejsca) - ale są, a przynajmniej ja takie zauważam... A jeśli chodzi o bolid, to właśnie mam wrażenie, że nad jego rozwojem pracuje tylko jeden kierowca - jeśli znajdą drugiego, podobnego do Kovalainena, to i postępy będą bardziej widoczne.
Yurek
27.06.2011 11:21
Wysoka niezawodność samochodów już od jakiegoś czasu wysoce mnie irytuje i w 100% zgadzam się z Trullim. Zagadka: czy ciekawsza była Europa '99, czy Europa '11?
MairJ23
27.06.2011 10:33
Nie wiem czy wszyscy pojeliscie o co mu tak na serio chodzi... nie sadze ze on tu narzeka - poprostu cos zauwazyl i si ez tym podzielil - i ja sie z nim zgadzam.... przeciez nawet nie ma tu opcji aby sie z nim nie zgodzic... to sa fakty. A wszystkiemu winna technologia a dokladniej komputery - ktore sa w stanie policzyc wszystko - wszystko dostrzec i na wszystko zwrocic uwage inzyniera... moc komputerow domowych dzisiaj jest taka ze 15 lat temu nikt nie myslal ze takie codenka beda w kazdym domu.. Moj iPhone ma taka moc obliczeniowa o jakiej nawet nie myslalem 15 lat temu ze moj komputer takie cos moze. Wykorzystujac dobrze komputery, tworzac mieszanki na czesci - tworzac cale czesci czy tez cokolwiek mierzac osiaga sie wlasnie ta precyzje o ktorej mowi Trulli. natomiast czy ktos widzi w tym cos zlego czy dobrego ze wszystkie auta dojechaly to juz inna kwestia. Ale wyscigi napewno sa bardziej emocjonujace jak sie awarie zdarzaja czesciej. :) takie moje zdanie. chocby pamietna awaria silnika MSC na Suzuka w 2006 roku :)
rentonB
27.06.2011 10:10
Nie rozmieszaj mnie, ten zespol stoi w miejscu
jpslotus72
27.06.2011 09:55
@oliveira Ja mam wrażenie, że Trullemu walka o pozycje z Virginem czy HRT po prostu (i za przeproszeniem) "zwisa"... Hispania i Virgin walczą raczej między sobą i na tym się koncentrują - a Trulli plącze się między nimi jak piąte koło u wozu... Heikki daje z siebie wszystko w tym zespole i to on - obok Gascoyne'a oczywiście - ciągnie tę stajnię do przodu. Ale Jarno sprawia wrażenie, jakby się tam okropnie nudził - a z nudów różne głupoty przychodzą ludziom do głowy...
marrcus
27.06.2011 09:36
to chyba dobrze że wszyscy jadą do końca, co to za atrakcja odpadać na 5 okrążeniu, nigdy nie lubiłem gdy ktoś ma awarie czy kary tylko jadą na tyle na ile mogą i żadna awaria nie odbiera im wysiłku całego łikendu Bycie 20 to s umie też żadna atrakcja ale zawsze może powalczyć z Kovalem o 19 miejsce [quote="fernandof1"]Zgadzam sie z Trullim[/quote] ale z czym ;p
leni93
27.06.2011 09:27
powinni mieć większą swobode w projektowaniu bolidów, silników, skrzyń biegów, wtedy był by te awarie i nie byłoby przeiwdywania takiego, ale znowu kloszty poszły by z powrotem w góre
oliveira
27.06.2011 09:25
no nie wiem czy nie ma z kim powalczyc....w Walencji przez pierwsze 3 kółka (do aktywacji DRS)obaj z Kovalainenem ostro walczyli z Glockiem który swietnie wystartował.......no ale to w sumie cała walka Jarno o pozycje w tym wyścigu:)
IceMan11
27.06.2011 09:21
@jpslotus72 - jestem ciekaw jakby mówił gdyby to on nie dojeżdżał powiedzmy co 3-ci wyścig na metę. Naprawdę denerwują mnie tacy ludzie.
jpslotus72
27.06.2011 09:15
Jeszcze w zeszłym roku zdarzały się awarie - w tym roku nie minęliśmy jeszcze półmetka, więc nic straconego... Tak naprawdę awarie nadal się zdarzają, z tym że w czasie treningów i kwalifikacji - na wyścigi wszystko jest już solidnie dokręcone. Ale tak w ogóle - twierdzenie, że niezawodność bolidów szkodzi F1 to kompletna bzdura. Takie opinie mogą wydawać co najwyżej Amerykanie, polujący na tzw. "szok wideo", lub europejscy amatorzy amerykańskich filmów - zdaje się, że Jarno przedawkował hollywoodzkie "B produkcje" i zatęsknił za wybuchającymi silnikami. No ale w sumie jakie on ma atrakcje w czasie wyścigów - połowa stawki dubluje go po 2-3 razy, nie ma za bardzo z kim powalczyć, więc szuka dodatkowych "atrakcji".
General
27.06.2011 09:10
[quote="Aeromis"]Zientarski mówił o wyścigu dla koneserów, co wzbudziło we mnie pożądanie.... śmiechu oczywiście.[/quote]Zientarski uzywa slow ktorych nie rozumie.
Kamikadze2000
27.06.2011 09:07
Trulli ostatnio stał się pospolitą wyścigową zrzędą! Chyba faktycznie frustracja go przerasta... ;]
IceMan11
27.06.2011 09:03
@bigos95 - zgadzam się. Ostatnio cały czas mu coś nie pasuje. Wiadomo wspomaganie to poważna przeszkoda, więc to rozumiem, ale były już opony, teraz awaryjność. Było tego mnóstwo. Pozdro :)
Falarek
27.06.2011 08:55
Coś Jarno ma słabą pamięć. Choćby Vettel w GP Korei 2010. Ta awaria prawie zabrała mu MŚ. Ale fakt faktem że obecnie jest dużo mniej defektów niż to było kiedyś.
bigos95
27.06.2011 08:51
To chyba dobrze... Nie mogę się doczekać jak on odejdzie z 'jedynki', skończy się te bezsensowne marudzenie. Oponki mu nie pasują, autko, teraz bezawaryjność ( o! nie narzekał na wspomaganie ) - On już dwa sezony temu powinien odejść z tego środowiska po odejściu Toyoty.
Maly-boy
27.06.2011 08:15
Gdyby dano inżynierom większą swobodę a nie banowano każdą nowinkę pewnie było by ciekawie także w kwestii silników
Zomo
27.06.2011 08:12
Moze to rzeczywiscie brzmi smiesznie ale takie nastaly czasy. Firmy samochodowe maja specjalne dzialy zajmujace sie okreslaniem czasu jaki wytrzymaja dane czesci - i to w obie strony wiec nie tylko jak najwiecej :-). Elementy samochodu produkuje sie nieomal na wymiar czasowy. Na to pozwala wspolczesna technologia.
NEO86
27.06.2011 08:05
Czyli Narain jednak przejdzie do historii :))
Aeromis
27.06.2011 08:03
Bernie to wiedział, tory zraszać - powiedział :) Zientarski mówił o wyścigu dla koneserów, co wzbudziło we mnie pożądanie.... śmiechu oczywiście. Z Jarno kompletnie się nie zgadzam jak dla mnie to taka sytuacja mogłaby zdarzać się jak najczęściej, bo dla samych kierowców wyścig to frajda, więc niech dojeżdżają wszyscy zawsze. Byle by wróciło tankowanie, bo to tankowanie + różnice w mieszankach tegorocznych opon* dałoby prawdziwe a nie DRS-owych emocje. *tegorocznych opon - zaPomniałem nazwę firmy, jednak Proszę o niePrzyPominanie :)
Nirnroot
27.06.2011 08:01
Narain ma wreszcie jakiś sukces w tej formule. Nikt przed nim nie był tak bardzo ostatni :D
Dae
27.06.2011 07:56
Niech FIA co wyścig gra w szczęśliwy numerek co 30min. Losowo za przyciśnięciem guziczka można: - oderwać koło - przebić koło - urwać skrzydło (do wyboru tył, lub przód) - uszkodzić skrzynię biegów - uszkodzić jednostkę napędową. No i raz na 1 okrążenie przed końcem wyścigu. Szczęśliwy Numerek Ekstra - katapultowanie jednego z kierowców.
dan193t
27.06.2011 07:53
piaty rok dopracowuja te same silniki... cala kasa idzie w niezawodnosc... wiec co sie ma psuc ?
Karol26
27.06.2011 07:50
Przecież nie będą robić silników uszkodzonych :) jak by dali większą swobodę techniczną to te nowinki często by zawodziły. Przy tak sprecyzowanym i regulaminie i braku swobody technicznej to normalne, że nie ma awarii. Jarno jak zaczynał więcej zespoły kombinowały :)
fernandof1
27.06.2011 07:42
Zgadzam sie z Trullim