Trulli uważa, że wysoka niezawodność bolidów szkodzi Formule 1
"Dziś niezawodność stała się czymś zwykłym: samochody mają cztery koła i nie ulegają usterkom"
27.06.1121:39
2800wyświetlenia
Jarno Trulli uważa, że współczesne i bardzo niezawodne samochody Formuły 1 obniżają poziom emocji. Podczas Grand Prix Walencji do mety wyścigu dojechały wszystkie 24 bolidy, a wcześniej do takiej sytuacji w historii Formuły 1 doszło zaledwie trzy razy.
W Walencji pobiliśmy nowy rekord, który w przeszłości był nie do pomyślenia. Wszystkie samochody wystartowały i wszystkie finiszowały: bez awarii, bez wycofań, bez wypadków- napisał Trulli w swej rubryce we włoskiej gazecie La Repubblica.
Narain (Karthikeyan) jest pierwszym w historii kierowcą F1, który zakończył wyścig na 24 miejscu. Od kierowcy i jego ambicji zależy, czy był to pozytywny, czy też negatywny rekord. Mnie może się on nie podobać. W każdym razie rekord ten nabiera nieco paradoksalnego i precyzyjnego znaczenia: wyścig w Walencji wskazał według mnie innego zwycięzcę, oprócz - jak zwykle - Sebastiana Vettela. Tym zwycięzcą jest technologia.
10 lub 15 lat temu, gdy zaczynałem ścigać się w Formule 1, kierowca wiedział, że zaczyna wyścig, ale nie miał zielonego pojęcia, jak go skończy. W rzeczywistości nie wiedział nawet czy w ogóle będzie finiszował. Dziś niezawodność stała się czymś zwykłym: samochody mają cztery koła i nie ulegają usterkom. Nie pamiętam, kiedy w F1 wybuchł ostatnio silnik. Konstruktorzy stali się doskonali w kontrolowaniu jakości i żaden ze szczegółów nie ujdzie ich uwadze.
Kierowca Team Lotus sugeruje, że sytuacja taka ma negatywny wpływ na Formułę 1.
Oznacza to dwie rzeczy: pierwsza jest taka, że szanse na zdobycie punktów przez małe zespoły są relatywnie zmniejszone, drugą jest spadek widowiskowości F1. To nie przypadek, że wyścig w Walencji był najnudniejszym w sezonie.
Źródło: autosport.com
KOMENTARZE