Największe fiaska poleceń zespołowych

Sprawdzamy, gdzie polecenia płynące ze strony zespołu miały najgorszy wpływ na losy GP
13.07.1120:02
Nataniel Piórkowski
8593wyświetlenia

Nikt specjalnie nie lubi, gdy mówi się mu, co ma zrobić, tym bardziej jeśli jest się kierowcą wyścigowym, który pragnie wygrywać grand prix - to więcej niż pewne.

Po tym, jak w niedzielę Christian Horner poprosił Marka Webbera o utrzymanie różnicy do swojego zespołowego kolegi - Sebastiana Vettela, polecenia zespołowe powróciły do Formuły 1. Postaramy się przejrzeć historię by zobaczyć, gdzie polecenia płynące ze strony zespołu miały najgorszy wpływ na losy Grand Prix.

Fernando Alonso i Felipe Massa / Hockenheimring 2010

Fernando Alonso i Sebastian Vettel walczyli o prowadzenie na starcie ubiegłorocznego Grand Prix Niemiec, co w pełni wykorzystał Felipe Massa, awansując na pierwszą pozycję.

Podczas jazdy na czele stawki, Brazylijczyk został wezwany przez Ferrari do przepuszczenia swego kolegi z zespołu - Fernando Alonso poprzez użycie sławnej już dziś sentencji Fernando is faster than you (pol. „Fernando jest od ciebie szybszy”). Przerodziło się to jednak w totalna farsę, bowiem Rob Smedley w zbyt klarowny sposób przekazał Massie polecenie i w dodatku nie starał się ukryć swojej frustracji z wynikłej sytuacji. Massa ze swej strony uczynił manewr oddania pozycji Alonso tak ewidentnym, jak tylko można to sobie było wyobrazić.

Smedley powiedział potem do Massy przez radio: OK. Dobry chłopak. Teraz tylko trzymaj się go, dodając w bardzo ponurym tonie słowo Przepraszam. Fernando wygrał wtedy wyścig, ku niezadowoleniu wielu fanów. Ferrari zostało ukarane za swoje działania grzywną w wysokości 100 tysięcy dolarów, ale później - pomimo rozpatrzenia sprawy przez Światową Radę Sportów Motorowych - włoski zespół uniknął dalszych konsekwencji, a polecenia zespołowe zostały zalegalizowane.


Rene Arnoux i Alain Prost / Paul Ricard 1982

Zanim przejdziemy do sedna sprawy, odpowiedzmy sobie na pytanie: Jeśli prowadzisz w swoim domowym grand prix, jadąc bolidem zespołu, którego siedziba znajduje się w kraju organizującym wyścig, to chcesz wygrać bez względu na cenę? To samo czuł Rene Arnoux w swej ojczyźnie w 1982 roku, a mając na uwadze, że Francuz nie wygrał wyścigu już od ponad dwóch lat, było to naprawdę słodkim uczuciem. Tyle że Renault miało w tej sprawie inne zdanie.

Producent jednostek napędowych był zdesperowany, aby za plecami potencjalnego mistrza świata z Francji znajdował się silnik Renault, dlatego postanowili skupić całe swe wysiłki na Alainie Proście, który w wyścigu jechał 20 sekund za Arnoux, ale posiadał ogromne wsparcie od zespołu. Arnoux ignorował jak obłąkany informacje płynące z garażu, aby odpuścić, a tym samym wygrał wyścig, ale tylko po to, aby rozpętało się piekło.

Wielu członków zespołu twierdziło, że Arnoux chciał przepuścić Prosta, jednakże ten wszystkiemu zaprzeczał. Prost - choć zdenerwowany - mówił później, że jego zdaniem zespół zapewniał obu kierowcom równe szanse, w które - co oczywiste - wierzył także Arnoux. Zamieszanie nie trwało długo. Arnoux opuścił zespół wraz z końcem sezonu.

Ayrton Senna i Alain Prost / Imola 1989

Wiele kart historii zostało zapisanych tematami wielkiej walki toczonej między Alainem Prostem i Ayrtonem Senną. Dwie legendy zespołu McLaren zakończyły czas wzajemnych startów w jednym teamie skakaniem sobie do gardeł, jednakże rozpad ich więzi sięgał kilku wcześniejszych zdarzeń, w szczególności wyścigu na Imoli w 1989 roku.

Wyścig rozpoczął się całkiem normalnie. Senna zdołał uciec, podczas gdy Prost z trudem odpierał ataki Ferrari Nigela Mansella. Wyścig został wstrzymany po przejechaniu czterech okrążeń po tym, jak partner zespołowy Mansella - Gerhard Berger wypadł z toru w zakręcie Tamburello, a jego bolid stanął w płomieniach. Austriak wyszedł na szczęście z całego incydentu z zaledwie połamanymi żebrami i oparzeniami drugiego stopnia.

Podczas restartu Prost ruszył lepiej od Senny i prowadził w wyścigu, ale Brazylijczyk wyprzedził go w nawrocie Tosa. Obaj kierowcy dojechali do mety na czele - Senna wygrał, a Prost był drugi. Po wyścigu okazało się jednak, że kierowca, który jako pierwszy wjedzie w pierwszy zakręt utrzyma swą pozycję i co za tym idzie - również zwycięstwo w wyścigu. W opinii Prosta było to jednoznaczne zerwanie tej umowy, a wojna między dwoma kierowcami rozpoczęła się wtedy na dobre.


Michael Schumacher i Rubens Barrichello / A1 Ring 2002

Przed Grand Prix Austrii w sezonie 2002, Schumacher miał już na swoim koncie cztery zwycięstwa i jedno trzecie miejsce na pięć rozegranych do tego momentu wyścigów. Jego prowadzenie w mistrzostwach było ogromne, dysponował samochodem szybszym niż jakikolwiek inny, a piąty tytuł mistrza świata Niemiec miał już niemal w kieszeni.

Kiedy więc kolega z zespołu - Rubens Barrichello prowadził w wyścigu po starcie z pierwszego pola, można było spodziewać się, że Ferrari pozwoli mu na pierwsze zwycięstwo w sezonie. W końcu Michael był drugi, więc nie tracił punktów do swego najgroźniejszego rywala w walce o mistrzowską koronę - Juana Pablo Montoi... Mógł jednak powiększyć przewagę o dodatkowe cztery punkty i na tym właśnie zleżało Ferrari.

Barrichello został więc poproszony o przepuszczenie Schumachera i podobnie jak jego rodak Massa osiem lat później, posłusznie wykonał zalecenie zespołu w sposób najbardziej oczywisty, ze wszystkich możliwych. Ceremonia wręczenia trofeów na podium była totalną farsą. Obaj kierowcy byli zakłopotani, a Schumacher czuł, że to Rubens powinien stanąć na najwyższym stopniu podium. Wtedy to na szefa zespołu spadły złe słowa ze strony mediów, fanów, a w dodatku ogromna kara finansowa. Pięć wyścigów później - 21 lipca - Schumacher zapewnił sobie kolejny tytuł mistrza.


Didier Pironi i Gilles Villenueve / Imola 1982

Dwóch zespołowych partnerów sprzecza się ze sobą, w dodatku twierdząc, że może to dawać rozrywkę fanom, ale kiedy te relacje kończą się tragicznie, to jest to już zupełnie inna historia. We wczesnej fazie sezonu 1982 były już wyłączenia z rywalizacji, protesty, strajki kierowców, ale wydarzenia, jakie rozegrały się na Imoli doprowadziły do utarty przez sport jednego z czołowych zawodników.

Po wielu zawirowaniach wokół FOCA (Stowarzyszenia Konstruktorów Formuły 1), niektóre zespoły zbojkotowały Grand Prix San Marino z powodu dyskwalifikacji Nelsona Piqueta i Keke Rosberga rundę wcześniej. Z tego powodu do wyścigu przystąpiło zaledwie 14 bolidów i sytuacja ta znacznie zwiększała szanse Ferrari na zwycięstwo w ojczyźnie, a Tifosi masowo wspierali kierowców Scuderii - Didiera Pironiego oraz Gillesa Villenueve'a. Renault było szybsze, ale miało problemy z niezawodnością, przez co odpadło z wyścigu, a rywalizacja o zwycięstwo została w rękach kierowców spod znaku wierzgającego rumaka. Na trzecim miejscu pewnie jechał Michele Alboreto. Ferrari poleciło więc obu samochodom jak największą minimalizację potencjalnego ryzyka.

Wtedy to zapanowało zamieszanie po tym, jak prowadzący Villenueve zobaczył na swej tablicy informacyjnej wiadomość: Hold position (pol. utrzymuj pozycję), jednakże Pironi pomyślał, że obaj kierowcy mogą się ścigać. Wyprzedził więc Kanadyjczyka, ale Gilles pomyślał, że miało to tylko stanowić rozrywkę dla tłumu kibiców i wkrótce potem powrócił na czoło. Na ostatnim okrążeniu Francuz zdołał ponownie wyprzedzić Villeneuve'a, który jednak nie był już w stanie odzyskać miejsca i w rezultacie to Pironi wygrał wyścig.

Na podium jasnym było, że Gilles nie był zadowolony. Myśląc, że wyścig jest już jego, na ostatnim okrążeniu zobaczył wyprzedzający go bolid Pironiego, co w jego opinii było złamaniem panujących zasad i nigdy więcej nie odezwał się już z tego powodu do Francuza. Dwa tygodnie później Villenueve zginął w wypadku podczas treningu przed Grand Prix Belgii na torze Zolder.


Źródło: badgergp.com

KOMENTARZE

38
villy
18.07.2011 10:25
Chyba jednak największe fiasko to był Singapur 2008:-)
si_vy
18.07.2011 01:56
@THC-303, Xjumpaytech: Panowie, sytuacja z Hockenheim 2008 różni się od tej, która wydarzyła się dwa lata później jednym, zasadniczym faktem: McLaren zadbał o to, aby chociaż komunikat o rozkazie przepuszczenia szybszego kierowcy nie był jawny. Massa wraz ze Smedley-em tymczasem celowo zrobili to tak, aby było o tym głośno. Swojego rodzaju strajk przeciwko takim praktykom stosowanym przez szefostwo. Tak samo w Austrii w 2002 roku Barichello zadbał o to, by było to jak najmniej dyskretne. Z tym że wtedy nawet Todt się z tym zbytnio nie krył. Chcieli żeby było głośno, to było. Kovalainen ze swoim inżynierem nie robili takich szopek, więc im się upiekło. Proste.
robertunio
17.07.2011 12:17
A ja pozwole sobie jedynie na drobne merytoryczne wtracenie - otoz A1 Ring to obecnie Red Bull Ring, i uwazam ze pominiecie tej szacownej zmiany, w swietle terazniejszosci jest co najmniej nietaktem ;-)
Xjumpaytech
16.07.2011 09:56
Oczywiście masz rację, ale Ferrari równie dobrze mogło się wytłumaczyć, że Massa zbyt wolno wyszedł z zakrętu co spowodowało mniejszą prędkość na prostej :). Wytłumaczenie byłoby tak samo bezsensowne. Ja wtedy byłem zły na Ferrari, bo Massie kibicowałem jeszcze za Schumachera (choć Schumiemu oczywiście bardziej), ale w zupełności rozumiałem tą sytuację, nie ma sentymentów, bo inaczej wychodzi sytuacja jak z RBR, gdzie obaj kierowcy się ścigali do końca lub sytuacja taka, że któryś kierowca przegrywa mistrzostwo o właśnie te punkty. Dlatego bardzo było mi szkoda Massy, ale nie było wyjścia.
THC-303
15.07.2011 06:06
Bo oczywiście gdyby się uparli mogli po prostu wytłumaczyć, tę sytuację za szerokim pojechaniem Kovala w nawrocie. Jeśli przestrzelisz punkt hamowania musisz zakręt pokonać wolniej, bo jedziesz złą linią. Koval celowo pojechał złą linią, ale 'stanięcie w zakręcie' jak to byłeś łaskaw określić to już tylko następstwo tego faktu.
Xjumpaytech
14.07.2011 10:03
Ale moim zdaniem to sytuacja na Hockenheim w 2008 była prawie identyczna jak z Ferrari w 2010, tylko, że McLaren raz, że nie dostał za to żadnej kary (bo oczywiście niczego nie usłyszeliśmy) to dwa była nawet bardziej widoczna, bo Heikki mało się nie zatrzymał puszczając Hamiltona. Na TO od Ferrari wszyscy są przewrażliwieni, bo to Ferrari, ale takie samo przepuszczanie ze strony McLarena jest traktowane jako coś zwykłego.
THC-303
14.07.2011 05:09
rafaello85 Co do przedostatniego akapitu: dokładnie. Każdy wie mniej lub więcej o Austrii 2002, ale mało kto wie, że jeszcze nie jeden raz Barrichello musiał 'przestrzelić zakręt' czy 'miał problemy w boksie'. Czy zwyczajnie jechał wersją B zeszłorocznego bolidu, podczas gdy Miszczu miał nowy (i to u siebie na Inerlagos). Ofc nie wszystkie takie sytuacje to było TO (:P), ale jednak o wielu rzeczach mało wnikliwi obserwatorzy, bądź ci którzy wtedy nie oglądali jeszcze F1 (rzecz jasna nie umniejszając) nie wiedzą :) Ale zapewne (skoro już przy Rubensie jesteśmy) każdy pamieta Hiszpanię 2009 i 'Rubens, plan B'. I tu wracając do Coultharda - on też miał takie sytuacje. Odbijają się mniejszym echem bo jednak DC to niepodważalnie gorszy kierowca niż Barrichello co owe TO 'usprawiedliwia'. Dlaczego takie sytuacje się zdarzyły? To proste. TO jest korzystne. Spójrzmy na sezon 2003. Kto wie, czy gdyby Williams inaczej rozegrał pity we Francji, MSC nie byłby sześciokrotnym (oczywiście inne rozegranie pitów nie dałoby MOY 11 punktów, ale może zadziałała by psychologia)? I skoro jesteśmy przy psychologii: Kamikadze2000 Może to właśnie ten czynnik był przyczynkiem do przepuszczenia Miki na Jerez? DC juz wygrywał GP, a Mika mógł sie odblokować... :)
rafaello85
14.07.2011 01:58
@Adakar, David tylko w 1998r zgadzał się na bycie pomocnikiem - wiem. Rok później już nie godził się na bycie nr 2. Nie chciał pomagać Hakkinenowi, wystarczy przypomnieć sobie chcoiażby GP Austrii'99 czy GP Belgii'99. Szkot robił wszystko, żeby pokazac iż jest godzien równego traktowania z Finem. @THC-303, no był wolniejszy od Fina. Co prawda zdarzało mu się finiszować przed Hakkinenem, ale to Mika grał pierwsze skrzypce. Coulthard raczej miał pretensje o to, że po Jerez'97 doszło do swoistej degradacji jego osoby. Pewnie wiedział o tym, że Hakkinen jest lepszy, ale zapewne chciał rywalizować z nim jak równy z równym. Z resztą po 1998r. David robił wszystko, żeby pokazac iż może rywalizować z Miką o prymat nr 1 w McLarenie. @Kamikadze2000, David sam mówił o tym, że dostał polecenie przepuszczenia Miki. Z jego bolidem na 100% było wszystko ok, na zamieszczonym przeze mnie filmikui widac, że po przepuszczeniu Miki, Szkot dalej trzymał dobre tempo. Dlaczego kazali Davidowi przepuścić Mikę? Nie mam pojęcia. Mika chyba był bardziej lubiany. Villeneuve jechał uszkodzonym autem i pewnie zakładali, że jest szansa aby go wyprzedzić. Może chcieli w ten sposób podarować pierwsze zwycięstwo Hakkinenowi? Również pzdr:) @MairJ23, również pzdr:) Odnosze wrażenie, że trochę odbiegamy od istoty problemów dotyczących TO;) W artykule czy w komentarzach wymieniono te najwazniejsze, ale nie jedyne przypadki stosowania poleceń zespołowych. Gdyby analizwoać wyścig po wyścigu, to tego byłoby na pęczki. Trzeba by było: wliczyć dziwne zamiany pozycji podczas wykonywania pit-stopów; niezrozumiałe komendy wydawane przez szefostwo np. " kończy Ci się paliwo", "chcę mieć dwa bolidy na mecie", "przechodzimy do planu x" itd. Polecenia zespołow od ZAWSZE stosowane były w F1. One były, są i będą, czy komuś się to podoba czy nie. Wszakże F1 to biznes zespołowy;)
MairJ23
14.07.2011 01:22
dlatego tym razem jak McLaren poinformowal Hamiltona ze musi oszczedzac paliwo - wiedzielismy ze chodzi o paliwo :)
Kamikadze2000
14.07.2011 01:03
THC-303 - to tak samo było w przypadku JV i HHF w 1997 roku. Kanadyjczyk przerastał o klasę Niemca. pzdr :) TO w niektórych sytuacjach było wręcz konieczne (GP Chin 2008), ale czasem też bez sensu (GP Austrii 2002, choc tak na prawdę nie było aż tak pewne, że zdominując sezon). Teraz jest legalne, więc jeżeli takowe ujrzymy, nie ma się co denerwowac. Osobiście wolę już szczere powiadomowienie o "zostaniu na swojej pozycji", aniżeli "konieczności oszczędzania paliwa". ;] @rafaello85 - incydent z 1997 roku był najbardziej bezsensowny. To trochę chore, że kierowca, który jest wyżej w klasyfikacji, musiał przepuścic gorszego. ;] Na pewno David nie miał wtedy problemów!? pzdr ;)
THC-303
14.07.2011 11:52
[quote="rafaello85"]Szkot do końca kariery żałował tamtej sytuacji, bo po niej faktycznie był traktowany tylko jako pomocnik Hakkinena[/quote] A gdyby nie zgodził się na rolę pomocnika Hakkinena to co? I tak był o wiele słabszy od Fina.
Yurek
14.07.2011 10:42
@Adakar - gdyby nie takie idiotyczne incydenty w 1999 jak Austria czy odpadnięcie we Włoszech, to Irvine mógłby sobie tylko pomarzyć o nawiązaniu walki z Hakkinenem. Ale dzięki temu był ogrom emocji :) HHF w ogółe w Williamsie nie dogadywał się z szefostwem. Kto wie, jak by było, gdyby trafił tam w 1994? Może okazałby się szybszy od Hilla i wywalczyłby kilka tytułów? Można tylko spekulować.
akkim
14.07.2011 07:06
Jeśli TO dopuścili, to wolę grę w otwarte karty, bo jakieś niemrawe teksty, że szybszy Ktoś - to już są żarty.
Adakar
14.07.2011 06:08
@Yurek właśnie chciałem też wspomnieć o Belgii 98 i rozmowie Hilla podczas jazdy z Eddiem i później "rozkaz" dla Ralfa. @rafaello85 Tamten rok ogólnie był dziwny, bo to David wygrał w Australii i Monza, o Estoril 95 nie wspominając. A czasem i nie było tak różowo jeśli chodzi o TO w Mcl ... np. Belgia 99. O Austrii i kontakcie na Remus nie wspominając ;-) HHF w Williamsie też nie dogadywał się z szefostwem w sprawie podziału ról.
MairJ23
14.07.2011 02:24
no i prosze :) po tak dlugim czasie doczekalem sie komentarzy rafaello85 i A.S. i obie mi sie bardzo podobaja i pozdrawiam obu panow :) widze ze stare wygi tu caly czas zagladaja
rafaello85
13.07.2011 10:46
Wręcz przeciwnie - pasuje idealnie. Na TO wydanym przez Dennisa podczas wyścigu w Jerez, później wzorował się Todt w A1-Ring:) Krótko mówiąc: Ferrari wzorowało się na McLarenie, a nie odwrotnie. Ponadto TO w GP Europy'97 umożliwiło odniesienie pierwszego zwycięstwa Hakkinenowi w karierze. Wtedy też ( z tego co pamiętam ) nastąpił faktyczny podział na nr 1 i nr 2 w zespole, o czym mówił sam David Coulthard. Szkot do końca kariery żałował tamtej sytuacji, bo po niej faktycznie był traktowany tylko jako pomocnik Hakkinena. GP Australii'98 to z kolei umowa zawarta między Hakkinenem, a Coulthardem ( tylko wynik inny, dzięki szefostwu ), podobnie jak to było w Imola'89 między Prostem, a Senną. No, ale fani srebrzyków musieli zareagować, żeby czasem się nie okazało, że pod tym względem ( TO ) ich pupile nie są wcale lepsi niż ich odwieczni rywale:) Ale jeśli ci fani zdejmą grubą, srebrną opaskę, która opadła im na oczy, to może dostrzegą fakty:) Mimo wszystko, pozdrowienia od wiernego kibica czerwonych dla wiernego kibica srebrnych:)
A.S.
13.07.2011 09:58
Tytuł artykułu: największe fiaska poleceń zespołowych, a nie wszystkie polecenia zespołowe jakie miały miejsca w historii. Tak to jest jak się nie czyta dokładnie artykułu, a na gorąco zaczyna komentować. Autor artykułu wymienia te team orders, które wywołały największe zamieszania, wypaczyły diametralnie wyniki, a nawet doprowadziły do tragedii i stąd na stałe zapiszą się w annałach. Gdyby chciano tu wymienić wszystkie TO jakie miały miejsce w historii F1 artykuł musiałby,mieć kilkadziesiąt stron. No ale fani czarnej kobyłki musieli zareagować:) w artykule wspomniany tylko jeden przypadek TO u McLarena, a aż trzy u czerwonych. Więc trzeba od siebie dodać Jerez 97 i Australię 98, choć nijak pasują one do tych przypadków wspomnianych w artykule.
rafaello85
13.07.2011 09:13
Yurek
13.07.2011 09:11
Bardzo ciekawy artykuł. Oczywiście brakuje kilku innych incydentów, jak Australia 1998 czy wspomniana już Austria 2001. Ciekawym przypadkiem była też Malezja 1999. Naszła mnie refleksja. Wszyscy psioczą teraz na Red Bulla, że nie pozwolił kierowcom walczyć o drugie miejsce. A dlaczego nikt nie psioczy na Jordana, że w Belgii '98 zabronił Ralfowi walki z Hillem? @Adakar - nie twierdziłbym o "wątpliwym zaangażowaniu" Schumachera w Japonii. Wywalczył PP o ile pamiętam, pod koniec wiedział że nie da rady dogonić Hakkinena, a drugie z rzędu przepuszczenie Irvine'a nic nie da. @THC-303, @lerloare - znam tę teorię, tylko jest ona dla mnie mniej więcej tak naciągana jak pewne opinie o Sennie na Imoli '94 i nie tylko.
Adakar
13.07.2011 08:42
a gdzie jeszcze wzmianka o Hungaro i "wojnie" w boksach ... Alonso vs Lewis ... nie było to może Team O., ale miało znamiona wojny i niejako faworyzowania młodego Hamiltona. Inaczej, Alonso, jako dwukrotny mistrz świata, mając za kolegę zespołowego młokosa, spodziewał się traktowania jako gwiazda nr 1 ... więc oczekiwał ... TEAM ORDERS można też tutaj dodać ... "eleganckie" Team Orders w wykonaniu Mclarenów w 1998 roku w Australii. Wtedy zaczęto wręcz ukrywać Team Orders pod pojęciem "TEAM PLAY(er)" I na koniec jeszcze wspomnę o niejako "braku" TEAM ORDERS, wtedy kiedy były one BARDZO wskazane, ale polit-biura zadecydowały inaczej. Michael i wątpliwe zaangażowanie w wyścigu na Suzuka 1999 (miał pomagać Eddiemu w walce z Miką, gdzie tytuł wydawał się baardzo możliwy) i np. brak decyzji o przepuszczeniu Kubicy przez Heidfelda w przed ostatnim wyścigu sezonu 2008. Brak tego jednego punktu dał tytuł II wice mistrza i wizytę na gali w Monako Kimiemu ... a nie Kubicy
Falarek
13.07.2011 08:38
A gdzie słynne "save fuel" :)
rvs
13.07.2011 08:32
[quote="w artykule napisano"]Jego prowadzenie w mistrzostwach było ogromne, jego samochód był szybszy niż jakikolwiek inny, a trzeci tytuł mistrza świata Niemiec miał już niemal w kieszeni.[/quote] To miał być trzeci tytuł Schumachera w Ferrari, ogólnie piąty...
Xjumpaytech
13.07.2011 08:30
Skoro wszyscy pamiętają "Fernando is faster than you" to powinno się zamieścić też dokładnie w tym samym stylu TO w McLarenie, na tym samym torze. Jedyna różnica to to, że wtedy jeszcze rozmowy były niejawne, ale dokładnie sytuacja jak z Ferrari. Tylko, że Koval mało się nie zatrzymał na tym zakręcie. http://www.youtube.com/watch?v=OaMvfJEN9KU
corey_taylor
13.07.2011 08:17
super artykuł, szkoda ze taki krótki
Adakar
13.07.2011 08:07
@Maraz @THC-303 Będzie. Nie zapomniałem. Niestety F1 to hobby, a obok tego jest praca, rodzina itd ... Ostatnia część jest więcej niż w połowie napisana. Będzie w przeciągu max. 7 dni na stronie. Co do arta ... a co z "pierwszą" Austrią w wykonaniu Ferrari ? Nawet nie ma wspominki ! http://www.youtube.com/watch?v=2yHPQSOziDw&feature=related nawet na moim kanale jest do tego filmik :-)
NEO86
13.07.2011 08:02
Świetny artykuł. Oby więcej takich
THC-303
13.07.2011 07:35
lerloare Napisałem w skrócie, bo nie chciałem, zeby ktoś mnie uprzedził :) Wiesz zapewne ile jeszcze można dodać do tego wątku: o komunii córki, o przepuklinie Jody'ego etc :) Myślę, ze podobne publikacje czytalismy :) Pozdrawiam.
lerloare
13.07.2011 07:29
@THC-303 Warto też zaznaczyć że Gilles chciał to zrobić na wszelką cenę mając już zupełnie zużyte opony...
adnowseb
13.07.2011 07:15
Ten artykuł to strzał w dziesiątkę. Gratulacje dla osoby która wpadła na pomysł zredagowania i zamieszczenia tego newsa.
THC-303
13.07.2011 06:44
vivon Poczytaj o tym :) Villeneuve stwierdził że nigdy nie odezwie się do Pironiego, po czym w kwalu na Zolder chciał całemu światu pokazać, że to on jest w Ferrari lepszy. A tymczasem lepszy okazywał się Pironi. Czas płynął. Będąc pod ogromną presją Gilles nie zwolnił przy omijaniu zjeżdżajacego Jochena Massa i popełnił błąd - zaczepił o jego koło i stało się...
vivon
13.07.2011 06:41
"jakie rozegrały się na Imoli doprowadziły do utarty przez sport jednego z czołowych zawodników." co wspólnego ma wypadek z zolder z zamieszaniem na Imoli?
Karol26
13.07.2011 06:40
Fajny fajny :) Gniazdem team orders jest ferrari :D
THC-303
13.07.2011 06:39
topgear Ja mogę tylko domniemywać, ale myslę, że chodzi o jego koszmarny i kompletnie niezawiniony początek sezonu 2002: na 5 pierwszych wyścigów: 3 awarie (2 gdy jechał na P1, jedna przed startem) i jedna kolizja, a w zasadzie wjechanie w niego przez RSC, plus jedno 2 miejsce :) Poza tym do 2002 Rubens miał tylko 1 zwycięstwo w Ferrari, tu miał szanse na drugie :) @down Pierwszy był chyba jednak Lotus w 1978. Chodź w sumie... Niepotwierdzone historycznie źródła bąkają coś o Laudzie i Gianclaudio :)
topgear
13.07.2011 06:33
Czemu napisaliście, że Barichello aklimatyzował się w zespole? Przecież 2002 to jego już trzeci sezon w ferrari... Poprawione. //Maraz
MairJ23
13.07.2011 06:23
To jak zginal Villenueve to jakis koszmar. W zyciu takiego wypadku nie widzialem :( szkoda tego wspanialego kierowcy. Zlamanie podstawy czaszki to byla chyba oficjalna wersja :(
Maraz
13.07.2011 06:22
[quote="THC-303"]Aaa, mam jeszcze pytanie: gdzie kolejne części artykułu o Zanardim? :)[/quote] O to trzeba zapytać Adakara :)
THC-303
13.07.2011 06:12
Artykuł fajny, o ile większość z tych przypadków dobrze znałem, o tyle Arnoux i Prost to garść dodatkowych ciekawych informacji. Myslę, tez że można by dopisać przy Imoli i tym co stało się póxniej na Zolder coś o słynnym 'I will never speak again to Pironi in my life'. Pozdrawiam autora :) Aaa, mam jeszcze pytanie: gdzie kolejne części artykułu o Zanardim? :)
cobra
13.07.2011 06:11
Fajny artykulik. :) Oby coraz więcej takich na f1wm (nie obchodzi mnie czy tłumaczone czy autorskie opracowania ;)).