Rosberg liczy na zwycięstwa w przyszłym sezonie
Kierowca Mercedesa odniósł się także do plotek łączących go z Ferrari i Michaela Schumachera.
07.12.1118:07
1885wyświetlenia
Nico Rosberg jest przekonany, że przed zbliżającym się sezonem Mercedes nie tylko zanotuje znaczący postęp, ale dołączy do grona zespołów regularnie walczących o zwycięstwa w wyścigach.
W 2010 roku Niemiec wywalczył trzy miejsca na podium, jednak w tym sezonie Srebrne Strzały w ogóle nie liczyły się w walce o czołowe lokaty, a najlepszą osiągniętą pozycją były piąte miejsca w wyścigach w Szanghaju i Stambule.
Rosberg przyznał otwarcie, że oczekiwał więcej od zespołu, który w 2009 zdobył podwójne mistrzostwo, choć jednocześnie dał do zrozumienia, iż w teamie z Brackley ciągle drzemie potencjał do tworzenia mistrzowskich bolidów.
Zdecydowałem się przedłużyć kontrakt, ponieważ jestem pewien, że sytuacja ulegnie poprawie. Mercedes robi co tylko może, aby stworzyć zwycięską strukturę. Ross Brawn powiedział mi, że Aldo Costa jest doskonały, tak samo jak nasi pozostali nowi inżynierowie.
Niemal wszyscy moi przyjaciele są Włochami, kibicują Ferrari i pytają się mnie, kiedy będę ścigał się w czerwonym samochodzie. Na mnie to jednak nie działa, ponieważ jestem Niemcem i reprezentowanie Mercedesa jest dla mnie najwspanialszą rzeczą pod słońcem. Brakuje nam tylko zwycięskiego bolidu, ale jestem pewien, że otrzymam go w sezonie 2012. Nie mogę się już tego doczekać- dodał Niemiec w rozmowie z włoską La Gazetta dello Sport.
Pytany o to, czy głównym wrogiem w uzyskaniu zadowalających rezultatów był pech, który nieraz wkradał się w jego tegoroczną wyścigową egzystencję - tak jak na Monzie, gdy został wyeliminowany z rywalizacji przez kraksę na pierwszym zakręcie - kierowca Mercedesa odparł:
Pech? Nie lubię tego słowa. Jestem przekonany, że na Monzy mogłem pojechać świetny wyścig. Strategia była właściwa, jednak odpadłem już na pierwszym kółku, ponieważ uderzył we mnie inny samochód. Nie byliśmy także zbyt konkurencyjni. Od samego początku sezonu w wyścigach mogłem się tylko bronić, ponieważ nie byliśmy w stanie pokrzyżować szyków trzem czołowym zespołom. Kiedy przychodziłem to tego zespołu, dawniej BrawnGP, była to mistrzowska stajnia. Powiedziałem sobie: Zdobędę kilka zwycięstw i miejsc na podium. Tak się nie stało.
Kierowca Mercedesa bagatelizował również debatę o dużej różnicy w tempie pomiędzy nim, a Michaelem Schumacherem. Pytany o to, czy był zaskoczony pokonaniem swego doświadczonego partnera z zespołu, odpowiedział:
Owszem. Wiedziałem, że bardzo trudno będzie go pokonać, dlatego jestem zadowolony z tego, jak poradziłem sobie w ubiegłym i niedawno zakończonym sezonie. Nie można nazwać go draniem. Kiedy mam do niego pytanie, nigdy mnie nie zignoruje. Można z nim współpracować. Po usłyszeniu tych wszystkich plotek, była to dla mnie miła niespodzianka. Na torze zawsze ma takie same możliwości jak ja. Jestem zadowolony z takiej sytuacji, ponieważ w tym przypadku spodziewałem się trochę innej sytuacji, zwłaszcza bacząc na to, że Brawn i Michael pracowali ze sobą niemal przez całe życie. Ross dał równy status. Michael jest dla mnie fenomenalnym wyznacznikiem.
Źródło: autosport.com
KOMENTARZE