305 kilometrów - edycja 260: Monako

Monako było gratką dla fanów przejrzystych (i nudnych) wyścigów
31.05.1215:45
Redakcja
4799wyświetlenia

Edycja 260 - Monako




Nieco monotonny wyścig z dziewięcioma manewrami wyprzedzania w tyle stawki może być manną z nieba dla przeciwników akcji na torze, nawołujących do końca „loterii” i większej „czytelności” rywalizacji - to znaczy nudnej procesji - jednakże taki obrót sprawy nie ułatwia precyzyjnej oceny tempa zespołów. Jak bowiem wycenić formę wyścigową ekip jadących w krótszym bądź dłuższym „pociągu” na torze, gdzie przy różnicy tempa rzędu 3-4 sekund udany manewr wyprzedzania jest wydarzeniem?

W czwartkowych treningach uwaga obserwatorów skupiała się głównie na Lotusie Romaina Grosjeana, który przez większość swojego udziału w sesjach dyktował tempo, mając do dyspozycji bardzo stabilny samochód, niezależnie od stanu toru. Mimo tonowania nastrojów przez sam zespół, klimat wokół ekipy stawianej w roli faworyta, był bardzo dobry. Jednakże jak stwierdza starożytna anglosaska mantra - punkty w F1 rozdaje się w niedzielę, a to nie Lotus miał być ostateczne jej głównym bohaterem.

Od zera do bohatera



Obietnicę dobrych osiągów spełnił Mercedes. Tak jak po koszmarnej Malezji, przyszły Chiny, tak po Hiszpanii nastało Monako. Począwszy od bardzo dobrej prędkości w kwalifikacjach, po bardzo dobrą formę w wyścigu, uzupełnioną dobrym obchodzeniem się z oponami, Mercedes wydawał się mieć w wszystko, aby wygrać na ulicach księstwa, poza jednym - brakiem monopolu na to „wszystko”.


Walka Nico Rosberga z Markiem Webberem nie miała przebiegu, o którym będziemy opowiadać wnukom. Australijczyk po starcie z pole position pewnie prowadził stawkę utrzymując przewagę oscylującą wokół 2 sekund nad najbliższym Rosbegiem aż do 27 okrążenia, gdy Mercedes zdecydował się na wykonanie pierwszej i ostatniej zmiany opon w bolidzie Niemca. Zważając na fakt, iż Nico był wtedy najszybszym zawodnikiem na torze (szybszym od Webbera o ok. 0,3 sekundy na okrążaniu i około 0,5 od najbliższych rywali z tyłu) z wyjątkiem stopującego chwilę wcześniej Vergne, jest dość oczywiste, że stratedzy Mercedesa chcieli wykonać stary, dobrze nam znany manewr podcięcia rywala tempem na nowych oponach. Z pewnych względów nie udało im się. Miękka mieszanka potrzebowała mniej więcej okrążenia na rozgrzanie, a Red Bull nie zwlekał z postojem Webbera. Rosberg odrabiając zaledwie kilka dziesiątych sekundy, wyjechał ok. 1 sekundy za Webberem i przewaga ta z drobnymi odchyleniami w dwie strony utrzymała się do mety. Sebastian Vettel, mimo pomyślnego startu, z pomocą manewru skrócenia sobie drogi, do momentu pierwszego stopu Marka Webbera tracił do niego prawie 13 sekund, co w tak stabilnym wyścigu w zasadzie wyeliminowało go z grona pretendentów do zwycięstwa.

Pewne kontrowersje mogło wzbudzić postępowanie Ferrari wobec Fernando Alonso, jednakże są to kontrowersje nieuzasadnione. Odpowiedzią na pytanie dlaczego zespół ściągnął zawodnika w momencie, gdy wykręcał on rekordowe okrążenie? jest prosta. Byłoby to ostatnie tak szybkie okrążenie, wystarczyło ono na przeskoczenie Lewisa Hamiltona zmieniającego opony okrążenie wcześniej, zaś Nico Rosberg oraz Mark Webber i tak byli poza zasięgiem. Trzecie miejsce było przeznaczone Fernando Alonso już na starcie, gdy ugrzązł za McLarenem, jednak trudno traktować to w kategoriach porażki. Ferrari przewidywało mocną formę na ulicach Monaco i tak jak Mercedes, dotrzymało słowa, co zdaje się być kolejnym ciosem w teorię o całkowitej nieprzewidywalności, loteryjności czy braku kontroli nad osiągami tegorocznych opon.

Problemy Woking




Trudno dziwić się minorowym minom w garażu McLarena. Oczywiście, generalnie trudno traktować piąte miejsce jako sięgnięcie dna, ale dla McLarena, typowanego na faworyta mistrzostw, to już trzeci wyścig z rzędu, gdy nie był w stanie podjąć walki o zwycięstwo. Do czasu postoju liderującego Webbera, Hamilton tracił do niego 8 sekund. Na mecie różnica była mniejsza, ale jeśli przyjrzeć się odstępom, widać że nie wjechał na metę tuż za dyfuzorem zwycięzcy jak poprzedzający go zawodnicy Mercedesa i Ferrari. Wracając do środkowej fazy wyścigu, nie jest oczywiste, czy stratedzy McLarena przespali zagrożenie ze strony Vettela czy nakazali Hamiltonowi naciskać, ale nie był w stanie tego zrobić. Tak czy inaczej, po postoju Anglik stracił do Niemca kilkanaście sekund w kilkanaście okrążeń co zaowocowało stratą pozycji.

Perypetie Jensona Buttona to odrębny temat. Niestety nie reprezentuje on formy McLarena, natomiast skala jego problemów wydaje się rzucać cień na MP4-27. Wszak nawet Felipe Massa zaczął jeździć szybko w kapryśnym Ferrari. Jenson Button po - zdawałoby się - uwolnieniu od Heikkiego Kovalainena, który zjechał na postój na 20 okrążeniu, po kolejnych 8 okrążeniach i własnym postoju… Znowuż wyjechał za Finem. To musiało boleć.

Trudno powiedzieć, czy zdobyte w Monako punkty będą miały jakieś znaczenie dla pozycji Force India w mistrzostwach, ale pokonanie Lotusa Kimiego Raikkonena w równej walce musiało sprawić sporo satysfakcji ekipie z Silverstone i przypomnieć pod tym względem chwałę końca sezonu 2011, który teraz wydaje się równie odległy, jak epoka brązu.

Niezbyt udany jubileusz




500. wyścig zespołu z Enstone nie zostanie zaliczony do udanych. Dla ekipy to wyścig o którym chcą jak najszybciej zapomnieć, ale my jeszcze chwilę go powspominamy. Geneza pierwszego poważnego potknięcia zespołu w kwestii tempa i, co ciekawe, zużycia opon wydaje się złożona. Być może obraz byłby nieco inny, gdyby w walce pozostał Romain Grosejan, jednakże po incydencie na starcie, honoru pozostało bronić Kimiemu Raikkonenowi - całemu pogrążonemu w kłopotach od czwartku. Pierwszy trening upłynął Finowi na zmianie układu kierowniczego, z którym nie chciał jeździć. Precyzując: materia kłopotów Raikkonena nie wynika z awarii, bądź niewłaściwego działania mechanizmów sterowania, a specyficznych i wyśrubowanych oczekiwań kierowcy wobec kompromisu między siłą wspomagania, a przekazywaniem informacji zwrotnej z kół na kierownicę. Fin oczekuje doskonałego czucia przedniej osi - chciałby wręcz ciągnąć opuszkami palców po asfalcie, ale przy bardzo silnym wspomaganiu. Niestety, wraz ze wzrostem siły wspomagania, naturalne jest zwiększenie udziału pośrednictwa mechanizmu hydraulicznego przekładni między kołami, a kierownicą, co tłumi czucie pracy przednich opon. To trochę jak chęć czucia struktury podłoża w butach na koturnie.

Zespół z Enstone już raz spotkał się z takim problemem za sprawą Jarno Trullego. Wtedy stwierdzenie braku problemów tej natury u Fernando Alonso uzasadniał brak wytężonej pracy nad modyfikacjami sterowania. W tym sezonie, pomimo braku problemu dla jednej ze stron garażu, to mianowany lider ma kłopoty, wiec zespół musi poświęcać zasoby na ulepszenie elementu, który nie wpływa na osiągi samochodu. Do tej chwili pewne jest jedynie to, że w Monako nie udało im się rozwiązać tego problemu, co było pierwszą z cegiełek budujących porażkę w wyścigu. Brak przebiegu na treningach oznaczał brak dobrych ustawień, a brak dobrych ustawień oznacza nie najlepsze tempo, kłopoty z osiągnięciem optymalnej temperatury i przyśpieszone pałaszowanie tylnych opon. Oczekiwanie deszczu i przetrzymywanie zawodnika na zużytych oponach dopełniło porażki.

Reszta też się ściga - choć niektórzy nieco mniej



Słaby występ odnotował także inny z faworytów. Być może Pastorowi Maldonado zaszkodziła nieco śródziemnomorska bryza, bo przez cały weekend robił wszystko, aby zaprzepaścić szansę na dobry wynik, która zdawała stać przed nim otworem. Bruno Senna natomiast zwyczajnie nie był szybki.

Wiele napisano na temat decyzji strategów Toro Rosso o ściągnięciu Jeana-Erica Vergne po opony pośrednie (nie mylić ze średnimi), ale wiele wskazuje na to, że była to gra bez opcji pewnej wygranej. Jeśli przyjrzeć się tempu Francuza na kilka okrążeń przed zjazdem, okazje się, iż skończył on swoje opony ok. 10 kółek przed metą, co nie dziwi wobec pierwszego postoju na 17 okrążeniu. Postój i wybór opon w razie deszczu mógłby przynieść zespołowi dobry wynik. Pozostanie na torze bez opon zaowocowałoby spadkiem za strefę punktową.

Okr.Vergnedi RestaHulkenbergWebber
70.PIT1:22.9241:25.5801:26.164
69.1:28.4591:24.015 1:23.6121:24.771
68.1:26.2091:21.487 1:21.6561:21.090
67.1:22.3661:21.085 1:21.2681:20.596
66.1:20.6821:20.998 1:21.1431:20.599

Miło było patrzeć na Caterhama prezentującego jakieś ściganie. Ekipa pęka z dumy, prezentując wszędzie, gdzie się da zdjęcia pokazujące Hekkiego Kovalainena przed McLarenem Jensona Buttona. Choć sami pewnie chętnie powiedzieliby, że przecież już walczyli z dużym zespołem za sprawą Bruno Senny w Brazylii 2011, była to walka na niby biorąc pod uwagę uszkodzenia, naprawy i karę odbytą przez Brazylijczyka. Również relatywnie dobra forma Marussi potwierdziła starą prawdę - w księstwie Grimaldich wydajność aerodynamiczna nie należy do priorytetów.

Redakcja

KOMENTARZE

12
ozo95
02.06.2012 09:50
Możliwe byłoby zrobienie po kazdym artykule krótkiego podsumowania zespołów i kierowców jak np. tutaj: http://www.f1wm.pl/php/news_id-21093.html? Pozdrawiam. :)
Aeromis
31.05.2012 09:55
@Lukas Jaki nudny? Był ciekawy, działo się dużo... ale nie był pasjonujący za sprawą małej ilości wyprzedzania. W opisie brak mi nieco więcej o "oponach", a dokładniej o przygotowaniu taktycznym. Ci, którzy zdecydowali się na twarda/miękka byli nastawieni agresywniej, na zyskanie paru pozycji. VET i DiResta, to oni właśnie zyskali najwięcej podczas wyścigu (VET niby "tylko" 2 pozycje, ale jednak w czołówce musi być trudniej). BUT także próbował, cóż jego losem pokierowały wspomniane w artykule względy. PER to oczywiście inna para kaloszy. Warte zaznaczenia było tempo VER na suchym torze / suchej optymalnej linii toru na mieszance przejściowej, 10 sekund w plecy (KOV zabrakło połowy okrążenia by go dopaść).
Lukas
31.05.2012 07:46
Wydaje mi się, że będą dłuższe. Tylko jeśli spojrzeć na wyścig w Monako, który był nudny jak flaki z olejem to i tak jest dużo rzeczy poruszonych :)
jednooki_cyklop
31.05.2012 07:43
Zgadzam się, super artykuły, mogłyby być jeszcze dłuższe i bardziej szczegółowe :)
ROOK
31.05.2012 06:39
Matafory trochę przyciężkie (lub jakieś bombastyczne :) , ale całą resztę czyta się znakomicie. Świetna robota!
IceMan11
31.05.2012 05:11
@DJ Malina Nie chcę wyjść na zgreda, ale przypatrz się uważnie. Seba nie wyprzedził nikogo. Chyba, że zaliczasz do tego grona uszkodzonego Romę i Michaela. Jeżeli nie to wiedz, że Seba był tuż za nimi, bo wyprzedził ósmego Raikkonena. Wyprzedził Kimiego i wszedł na 8 miejsce. Przed nim byli Schumacher i Grosjean. Oni odpadli, a Seba był tuż za nimi, więc ich ominął i tym samym wskoczył na 6. Chyba, że twoim zdaniem miał się zatrzymać i czekać aż wszyscy za nim przejadą.
akkim
31.05.2012 04:42
@Adakar Czasem warto osobę Michała przemilczeć, bo choć się "zapisał" to nie zawsze ślicznie.
Adakar
31.05.2012 04:38
trochę jakby za krótki ten opis ... może to te 260 km ;) Ani słowa o MSC ?!?
DJ Malina
31.05.2012 04:23
@Flybutter Fakt, trzeba było uciec, ale nie musiał cisnąć na max. przy ścięciu. Zyskał przy tym ze dwie pozycje, co w kontekście ostatecznego wyniku mogło być bardzo cenne. Podobnie jeden z bolidów Force India, ale tam chyba więcej zyskał (3 - 4 pozycje)
PavLo
31.05.2012 02:54
Znów bardzo przyjemne podsumowanie weekendu wyścigowego oby tak dalej
Lukas
31.05.2012 02:07
Co roku obowiązuje bezwzględny zakaz ścinania T1, ale niektórym uchodzi on na sucho :)
Flybutter
31.05.2012 02:05
[quote]Sebastian Vettel, mimo pomyślnego startu, z pomocą manewru skrócenia sobie drogi...[/quote] to wygląda, jakby ktoś się czepiał jego innej linii jazdy, ale co, miał się rzucić pod Grosjeana? [quote]Miło było patrzeć na Caterhama prezentującego jakieś ściganie.[/quote] dokładnie :D