Rajd Barbórka okiem Wyprzedź Mnie!
Od sezonu 2013 będziemy także relacjonować dla Was zmagania na rajdowych oesach!
22.12.1220:24
10341wyświetlenia
Przed Barbórką
Jest piątek rano, dzień przed wielkim świętem motoryzacji w Polsce - Rajdem Barbórka. Nagle okazało się, że w dwadzieścia cztery godziny trzeba ustalić wszystkie sprawy związane z wyjazdem. Począwszy od upewnienia się czy akredytacja czeka na nas w biurze rajdu, a skończywszy na tym z czym zabrać sobie kanapki i który termos poradzi sobie zimową aurą. Rano, tuż przed wyjazdem drukuję jeszcze listę zgłoszeń, ubieram się jak tylko najcieplej potrafię i wyjeżdżam, aby zasmakować pięknego dźwięku jaki niesie ze sobą auto WRC wraz z niepowtarzalną atmosferą Barbórki.
Barbórka
Jak co roku, już na miejscu przypominam sobie, że Barbórkę bardziej należy rozpatrywać w kategoriach dobrze obsadzonego KJSu i motoryzacyjnego festynu niż pełnoprawnego rajdu. Niektórzy kierowcy czasem nie do końca radzili sobie z okiełznaniem potworów, które wypożyczyli specjalnie na ten jeden kilkunastokilometrowy rajd. To jednak w żaden sposób nie przeszkadza w podziwianiu tych wspaniałych maszyn, które rzadko goszczą na naszych odcinkach specjalnych. Szkoda też, że organizatorom nie udało się ściągnąć na imprezę zapowiadanych wielkich nazwisk. Z czołówki europejskiej pojawił się tylko Luca Rossetti, a innym znanym gościem był Felix Baugmartner, który w dodatku został zaproszony przez Tomasza Kuchara. Tak czy inaczej jego obecność zdecydowanie wyszła na plus, gdyż człowiek, który z kosmosu skoczył, a może nawet i spadł, na pewno przyciągnął na trasę Barbórki przynajmniej kilka osób, które mogły się dzięki temu zarazić rajdami i sportami motorowymi ogólnie.
Jeśli chodzi o rywalizację pomiędzy kierowcami to tutaj nie było żadnych nowości. Tomek Kuchar, który podczas sezonu ledwo co łapał się do czołowej piątki, na Barbórce jak zwykle był niepokonany. Nikt nie wie jak on to robi. Mało brakowało aby Kucharowa tradycja, podobnie jak rok temu, została przerwana, jednak ostateczne zwycięstwo znów wpadło w jego ręce. Michał Sołowow, który najszybciej pokonał odcinki dostał 5s kary za dotknięcie opony na Bemowie. Kto jak to, ale ten to ma pecha.
Karowa
Po części zasadniczej udajemy się do centrum Warszawy by hucznie zakończyć sezon na najpopularniejszej ulicy rajdowej w Polsce - Karowej. Jest to ten jedyny moment w roku kiedy to polskie rajdy możemy zobaczyć na żywo w telewizji. Karowa jest to coś nie powtarzalnego, wspaniały klimat, którego nigdzie indziej nie uświadczymy. Soczyste i piękne zwieńczenie sezonu dla którego warto marznąć na mrozie przez 5 godzin. Znajdują się i tacy, którzy potrafią cały ten czas spędzić na drzewie, jak widać warto! Na szczęście obok strefy dla prasy stał wóz transmisyjny TVP przy którym można było się ogrzać. Przyznam się szczerze, że chyba tylko dzięki temu wytrzymałem ;). Jedynym mankamentem są zbyt liczne przejazdy pokazowe, które przemieszane są z jazdą na czas. Jest to dość denerwujące. Podobnie jak w roku ubiegłbym, Panią Karową wygrał Kajetan Kajetanowicz. Należało mu się bo pojechał mega szybko z precyzją chirurga, czyli dokładnie tak jak powinien jeździć Mistrz Polski. Tuż przed rozdaniem pucharów Felix stanął na dachu swojego auta czym wzbudził mega pozytywne emocje u kibiców, którzy nie przestawali skandować jego imienia. Po zrobieniu paru zdjęć pod podium, mega zmarznięty udałem się do samochodu. Mimo kilku wad Jubileuszową 50 Barbórkę uznałem za udaną. Dobrze, że w Polsce mamy takie zakończenie sezonu.
Barbórka to raczej festyn niż rajd, mimo tego warto na nią przyjechać, chociażby dla wspaniałej atmosfery jaka tutaj panuje oraz dla aut WRC, które w Polsce mamy szansę zobaczyć tylko w tą jedną wyjątkową noc.
KOMENTARZE