Damon Hill jest pełen obaw przed powrotem F1 do Bahrajnu

Brytyjczyk skrytykował też bierną postawę Jeana Todt'a wobec ostatnich doniesień z królestwa
13.04.1320:42
Konrad Házi
1523wyświetlenia

Na tydzień przed zbliżającym się GP Bahrajnu, Damon Hill wyraził swe obawy dotyczące tego kontrowersyjnego wyścigu. Rząd królestwa zaprzecza tymczasem, jakoby w ostatnich dniach dochodziło do aresztowań i nalotów na mieszkania potencjalnych organizatorów protestów.

Mistrz świata z 1996 roku - Damon Hill, którego głos jest bardzo ceniony na padoku F1, przyznał, że ostatnie doniesienia budzą jego obawy. Większość ludzi zaangażowanych w ten sport chciałaby powiedzieć: «Nie chcemy jechać tam, by sprawić, że życie ludzi stanie się gorsze. Chcemy cieszyć się Formułą Jeden». - powiedział prezenter brytyjskiego nadawcy Sky w wywiadzie dla dziennika Guardian.

Nie chciałbym jechać do Bahrajnu, jeżeli ludzie mają być traktowani jeszcze gorzej, tylko ze względu na to, by mógł się odbyć wyścig. Nie chcemy, by F1 przyczyniała się do tego, że ludziom będzie żyło się gorzej. - podkreślił Hill.

Brytyjczyk zasugerował także, że niezbyt stanowcza i nie nastawiona na konfrontację polityka prezydenta FIA - Jeana Todt'a nie jest odpowiednia przy problemie rangi Bahrajnu. Jean Todt postanowił nic nie mówić, ponieważ w przeciwnym przypadku musiałby krytykować. Sądzę, że to błąd. Nie powiedział nic, co mogłoby zdystansować sport od tych przykrych i niesmacznych wydarzeń, a sądzę, że wszyscy na to liczą. - podsumował.

Źródło: onestopstrategy.com

KOMENTARZE

12
SirKamil
14.04.2013 08:33
Uciśnienie może odnieść się do samego zespołu... ale kluczysz...
marrcus
14.04.2013 05:33
a coś tam było (nie pamiętam dokładnie), pamiętam że ich karnie nie pokazywali w treningu później ;p
Dante
14.04.2013 03:46
@marrcus - To teraz sobie przypomnij co się stało w zeszłym roku z personelem Force India. @SirKamil - Tylko, że te uciśnienie może bezpośrednio odnieść do samego personelu, a wtedy nie będzie tak kolorowo dla samego Damona i reszty tego cyrku który znalazłby się w centrum jakiejś większej zadymy (co jest prawdopodobne o ile z roku na rok robi się coraz niebezpieczniej).
marrcus
14.04.2013 12:36
Dante beton sam jesteś, personel F1 nigdy nie było ryzyko zagrożenia, jedynie rozdmuchane jest. Prędzej wypadałoby by Sao Paulo odwołać.
SirKamil
14.04.2013 12:34
Doczytaj o czym on mówi. Nie chodzi o personel formuły F1 a społeczeństwo i bełkot o uciśnieniu.
Dante
14.04.2013 09:37
@marrcus - Wziąłeś pod uwagę fakt, że sami pracownicy w Formule 1 boją się tam jechać? Twoim zdaniem jak ktoś z F1 zginie ze względu na to, że tam pojechał to to dalej będzie ok? Zresztą - szkoda czasu na takie betony jak ty. @SirKamil - Lewicowy bełkot który stwierdza, że tam po prostu jest niebezpiecznie... po prostu lewica pełną gębą.
kabans
14.04.2013 08:55
przecież jest na to jedna recepta, po prostu wywalić egzotyczne miejsca typ bahrain, abuzabi
zefu
14.04.2013 08:54
@marrcus Byli i tacy, którzy mówili podobne rzeczy (jak Ty) podczas Olimpiady w Los Angeles czy innych wydarzeń sportowych, kiedy u nas ludzie ginęli w walce o wolność i swoją religię...
marrcus
14.04.2013 01:27
sorry, ale nie wielu obchodzi co sie dzieje w państwie w którym jest wyścig. Wyścig ma sie odbyć protesty mnie g... obchodzą.
SirKamil
13.04.2013 09:49
Przykro to stwierdzać, ale to lewicowy bełkot. Problemem Bahrajnu nie jest terror władzy a to, że rzeczoną władzę pragną przejąc szyici. To problem religijny. Jedna "hunta" chce wykolegować drugą, watażkowie siebie warci.
Kamikadze2000
13.04.2013 09:04
Co kraj, to obyczaj. Tam dodatkowo dochodzi inna religia. Trzeba się pogodzić z tym, że kontrast panujący w krajach szejków jest ogromny. Nigdy się to nie zmieni... ;]
bufcik
13.04.2013 07:49
[quote]„Nie chciałbym jechać do Bahrajnu, jeżeli ludzie mają być traktowani jeszcze gorzej, tylko ze względu na to, by mógł się odbyć wyścig. Nie chcemy, by F1 przyczyniała się do tego, że ludziom będzie żyło się gorzej.”[/quote] Moim zdaniem bardzo rozsądnie.