Co jeśli?

Rozważania na temat możliwych konsekwencji dalszego obniżania kosztów w Formule 1
17.02.0612:50
Grzegorz Więcek
4216wyświetlenia
FIA twierdzi, że budżety w Formule 1 powinny zostać obcięte do około 100 mln dolarów na zespół, aby sport ten przetrwał i zatrzymał mniejsze ekipy w interesie. Rysuje także obraz Armagedonu Formuły 1 ze wszystkimi zespołami fabrycznymi wycofującymi się i pozostawiającymi cały biznes w ruinie.

Nie uwzględnia to jednak istnienia pieniędzy nie pochodzących od koncernów samochodowych, ani faktu, że zawsze znajdą się ambitne zespoły chcące dostać się do tego sportu. Kiedy Ford zdecydował się na odejście z F1 i sprzedał zespół Jaguar Racing firmie Red Bull, powstał nowy silny zespół, w który austriacki producent napojów energetycznych inwestuje dużo większe sumy niż Ford czynił to kiedykolwiek.

To samo może bardzo łatwo stać się z wszystkimi innymi zespołami powiązanymi z koncernami samochodowymi, ponieważ jest wiele dużych firm, które mogą wkroczyć do tego sportu, szczególnie jeśli F1 zostanie oczyszczona ze swoich powiązań z firmami tytoniowymi (co otworzy drogę na rynek dziecięcy, gdzie wyścigi samochodowe powinny być bardzo popularne) i z braku przejrzystości w jej funkcjonowaniu, co jak na razie odstrasza wielkie firmy.

Federacja twierdzi, że może znaleźć sposób na obcięcie budżetów bez rujnowania widowiska i jest to być może prawda, ale najważniejsza kwestia nie dotyczy kosztów związanych ze ściganiem, a raczej elastycznej natura budżetów przeznaczanych na badania i rozwój.

Tego nie da się kontrolować, gdyż zespoły F1 wydają tyle pieniędzy ile tylko mogą, aby uzyskać przewagę nad konkurencją. To zawsze było i nadal jest esencją tego sportu. W poprzednich erach było miejsce dla innowacji, aby uzyskać przewagę, ale z postępem technologii staje się to coraz bardziej trudne i dlatego organ ustanawiający przepisy skupia się na zabranianiu czego tylko się da. Niestety restrykcje nie działają zbyt dobrze, jako że budżety badawczo-rozwojowe są po prostu przenoszone z jednej strefy na inną.

Dla przykładu idea ograniczenia rozwoju aerodynamicznego do możliwości wprowadzenia trzech poprawek w ciągu roku wcale nie spowoduje, że zespoły będą spędzały mniej czasu w tunelach aerodynamicznych. Zespoły będą po prostu konstruowały trzy samochody w ciągu roku zamiast jednego. Zmuszanie zespołów do produkcji mniejszej ilości części poprzez zwiększanie ich długości życia jest kolejną ulubioną rzeczą FIA, ale będzie to miało inne efekty, które muszą być brane pod uwagę.

Tworzenie mniejszej ilości części w roku będzie oznaczało, że niektóre ekipy produkcyjne nie będą miały nad czym pracować. W dodatku zespoły zaczną rezygnować ze zlecania innym firmom niektórych prac, które będą mogły wykonać u siebie, jako że ich własna moc produkcyjna ulegnie zwiększeniu. Będzie to oznaczało, że ucierpią na tym średni i mali podwykonawcy, którzy zaopatrują brytyjski przemysł sportów motorowych, gdyż będą mieli mniej zleceń. Niektórzy będą musieli zwinąć interes.

Pieniądze mogą być zaoszczędzone w Formule 1, ale przemysł jako całość zostanie wówczas osłabiony, gdyż będzie mniej inwestycji w innowacje i nowe technologie. W dodatku wytrenowani w sportach motorowych pracownicy nie będą po prostu siedzieć z założonymi rękami i wyemigrują, jeśli będzie to konieczne, do miejsc, w których będą mogli znaleźć stałą pracę.

To może wydawać się nieistotne, ale konkurencja, która istnieje w sporcie motorowym w skupisku wokół miasta Charlotte w Stanach Zjednoczonych, może zyskać dominującą rolę i zamiast technologii wypływającej ze zbiorowiska sportów motorowych w Anglii do Ameryki, jak to miało miejsce jeszcze do niedawna, technologia może zacząć płynąć w odwrotnym kierunku. To może być pogląd panikarza, ale z pewnością europejskie zbiorowiska sportów motorowych nic nie zyskają z "toporów latających w świecie F1".

I co tak naprawdę zyska przemysł F1 z obcinania kosztów? Producenci samochodów ciągle będą mieli pieniądze na promowanie swojej aktywności w sporcie i redukcja wydatków w F1 da im szansę na wydawanie większych sum gdzie indziej. To może oznaczać wzmocnienie konkurencyjnych serii, szczególnie NASCAR. Toyota już pokazała, że jest gotowa inwestować zarówno w F1, jak i w NASCAR - inni mogą pójść w jej ślady i to wzmoży zainteresowanie i promocję serii NASCAR.

Potrzeba, aby zespoły F1 miały więcej pieniędzy jest w rzeczywistości pytaniem, które nie dotyczy producentów. Sport generuje olbrzymie sumy pieniędzy. Duży ich procent opuszcza sport. Tak wcale nie musi być. Jeśli pieniądze zostaną w sporcie, zapewni to wsparcie mniejszym zespołom. Nie spowoduje to, że staną się znacznie bardziej konkurencyjne, ale będą mogły łatwiej przetrwać.

Źródło: GrandPrix.com

(Pomoc w tłumaczeniu: Marek Roczniak)

KOMENTARZE

9
Mariusz
18.02.2006 03:36
A może powinien powstać jakiś super zespół, któy zaangażuje się w F1 i np. CART jednocześnie. Trzeba by było do tego mnóstwo kasy!
SorakF1
17.02.2006 08:58
Tutaj nie ma miejsca na redukcje kosztów. Tutaj przede wszystkim trzeba stabilności przepisów co najwyżej z drobnymi zmianami w konkretnych momentach (np. ograniczenie prędkości)
gregoff
17.02.2006 08:20
Bo F1 to ciągle wielki biznes, ale trzeba sobie zdać sprawę czy redukcja kosztów jest naprawdę tak bardzo konieczna. Okej zgadzam się dzisiejsza F1 jest naprawdę drogm sportem, ale jakoś RedBull sobie radzi bez poparcia wielkiego producenta samochodów a ike jest takich lub jeszcze większych firm na Świecie na pewno niektóe z nich były by bardzo chętne do wejścia w sport, ale kiedy sama F1 nie wie w jakim kierunku zmierza to ciężko wiązać z nią dalekosiężne plany. Poza tym strata popularności F1 na rzecz innych spotów motorowych przes to, że zredukowało się koszty może spowodować, że zmniejszy się zainteresowanie wśród publiczności a to spowoduje spadek oglądalności i automatycznie spadek zainteresowania sponsorów a co w końcu może doprowadzić do tego, że nawet te zredukowane koszty są za duże i zacznie się spadanie po równi pochyłej. Gdyby to wszyskto było robione z głową to miałbym mniej wątpliwości co do tego, ale jak mosley i FIA mają 10 pomysłów na tydzień to naprawdę to nie jest dobre. Wystarczy sobie przypomnieć ile razy się zmieniały kwalifikacje od roku 2003 oraz zakaz zmian opon w wyścigu który został po roku zniesiony i teraz pytanie brzmi po co to było?? Jeśli miało pomóc (a tak przekonywali wszyscy w FIA) to czemu po roku się z tego wycofano, pieniądze które poszły na opracowanie wytrzymałej opony poszły w błoto. I taka to jest redukcja kosztów a stary Maksio ciągle coś tam kombinuje jak tu jeszcze coś zredukować.
kuba_new
17.02.2006 07:38
jak zwykle to tylko dewagacje na temat jak zwykle kasy a problem jak istnial tak istniec bedzie jednak jak widac znajduja sie i tac zaalency ktorzy z minimalna kasa chca byc w tym sporcie $
SorakF1
17.02.2006 06:44
gregoff --->> nie irytuj się , masz 100% racji (a nawet 1000%) . Myślę , że różnice w opiniach po tym artykule (i po innych też) wynikają z nieuważnego czytania.
gregoff
17.02.2006 06:08
"I co tak naprawdę zyska przemysł F1 z obcinania kosztów? Producenci samochodów ciągle będą mieli pieniądze na promowanie swojej aktywności w sporcie i redukcja wydatków w F1 da im szansę na wydawanie większych sum gdzie indziej. To może oznaczać wzmocnienie konkurencyjnych serii, szczególnie NASCAR. Toyota już pokazała, że jest gotowa inwestować zarówno w F1, jak i w NASCAR – inni mogą pójść w jej ślady i to wzmoży zainteresowanie i promocję serii NASCAR. Potrzeba, aby zespoły F1 miały więcej pieniędzy jest w rzeczywistości pytaniem, które nie dotyczy producentów. Sport generuje olbrzymie sumy pieniędzy. Duży ich procent opuszcza sport. Tak wcale nie musi być. Jeśli pieniądze zostaną w sporcie, zapewni to wsparcie mniejszym zespołom. Nie spowoduje to, że staną się znacznie bardziej konkurencyjne, ale będą mogły łatwiej przetrwać." Czy ja naprawdę aż tak, żle to przetłumaczyłem:( Przecież jak byk stoi, że redukcja kosztów nie jest lekiem na całe zło i też pociąga za sobą pewne koszty poza sportem, poza tym można nie ocbinać kosztów jeśli udało by się zatrzymać większą pulę pieniądze z reklam w F1 to mniejsze zespoły mogły by łatwiej przetrwać.
Pussik
17.02.2006 04:37
To wkońcu kibice są za czy przeciw redukcji kosztów? Artykuł jest chyba za, a dotychczasowe komentarze (z innych newsow) są przeciw. :|
gregoff
17.02.2006 01:59
Ale w tym artykule jest wyrażnie podana alternatywa (na dole w ostatnim akapicie) dla reduckji kosztów, poza tym wydaje mi się, że jakoś nie wczytałeś się w ten tekst bo tutaj chodzi o trochę więcej niż W.Brytanię.
David_1PL
17.02.2006 12:26
Wprowadzenie realnej redukcji i ograniczenia kosztów jest celowe i dobre dla interesów F1. Jeżeli tego się nie uczyni to F1 poprostu zbankrutuje. Jeżeli bankrutctwa boją sie brytyjscy podwykonawcy to ich problem , F1 da sobie rade bez nich ! Przykłąd Toyoty i Jaguara pokazuje , że producenci będą w F1 tylko tak długo jak im się opłaca. Przestało się opłacać Fordowi ( Jag ) i wycofał się, Toyota sonduje NASCAR i jeżeli nie będzie miała sukcesów w F1 to przeniesie się całkowicie za Ocean. Stworzenie korzystnych warunków finansowych dla małych prywatnych zespołów jest konieczne jeżeli chcemy aby F1 przetrwała. Dlatego ja popieram pomysł redukcji kosztów.