Vettel: Wyjaśniliśmy z Todtem kwestię świętowania po wyścigach

Po GP Indii Niemiec nie otrzymał kary za kręcenie bączków, ale za złamanie zasad parc ferme.
04.12.1315:36
Nataniel Piórkowski
2060wyświetlenia

Sebastian Vettel ujawnił, że rozmawiał z szefem FIA - Jeanem Todtem na temat wyjaśnienia kwestii kary, jaką otrzymał za efektowne świętowanie zdobycia swego czwartego z rzędu tytułu mistrza świata po wygraniu Grand Prix Indii.

Na niemieckiego kierowcę nałożono reprymendę, a jego ekipa - Red Bull Racing musiała zapłacić 25 tysięcy euro grzywny za to, że nie doprowadziła do tego, by po zakończeniu rywalizacji zjechał on bezpośrednio do alei serwisowej.

Vettel pozostał wtedy na torze i przed główną trybuną uczcił swój historyczny sukces serią bączków.

Niezadowolony z decyzji sędziów Niemiec zdecydował się porozmawiać z Todtem, który przekonywał go, że kara została nałożona nie za sam fakt świętowania triumfu, a za to, że jego samochód faktycznie nie powrócił do alei serwisowej, a pozostał na prostej startowej. Francuz zapewnił również kierowcę stajni z Milton, że tak długo jak jego bolid będzie w przyszłości wracał do parku zamkniętego, FIA nie będzie zajmowała się kwestią cieszących kibiców pokazów.

Oczywiście złamanie zasad nie tyczyło się wykonania bączków. Chodziło o to, że samochód nie wróciło do parku zamkniętego. To głupi zapis, ale później, gdy mieliśmy kolejne powody by kręcić bączki, za każdym razem wracałem do alei serwisowej, więc nie dostawałem kary. Jest zasada parku zamkniętego, nie dostosowaliśmy się do niej. To oczywiste. W przyszłości wiemy, jak zrobić to właściwie - powiedział.

KOMENTARZE

3
pawlos
04.12.2013 08:41
Eee tam, głupie tłumaczenie Todta. Bardzo często samochody nie wracały do parku zamkniętego tylko parkowały na końcu prostej startowej z powodu małej ilości paliwa, w czym przodował Mercedes a także Lotus. I żadnych kar z tego powodu nie było.
borro
04.12.2013 05:23
Może były jakieś protesty innych ekip, że skoro auto nie wróciło do parc ferme, to należy się dyskwalifikacja czy cuś w ten deseń a nie śmieszne 25 tyś euro...
Sir Wolf
04.12.2013 02:41
Przecież już dawno o tym wiadomo...