Montezemolo: Symulatory w F1 to jakiś żart

Włoch uważa, że powinno się powrócić do testów na torze
27.12.1317:05
Paweł Zając
3806wyświetlenia

Prezes Ferrari, Luca di Montezemolo, stwierdził, że obecny udział symulatorów w pracach rozwojowych w F1 jest żartem.

Wraz z ograniczeniem testów w trakcie sezonu zespoły zostały zmuszone znaleźć inny sposób sprawdzania nowych części. Wybór padł na rozbudowę symulatorów, jednak zdaniem Włocha pomysł powinien zostać przemyślany ponownie.

Montezemolo uważa, że tak poważny rozwój tej technologii sprawił, iż powinno się poważnie rozważyć powrót do testów na torze, które mają być lepsze, oraz tańsze dla zespołów.

To jakiś żart - powiedział Włoch podczas spotkania z dziennikarzami. Zostaliśmy zmuszeni do inwestowania ogromnych pieniędzy w te straszne i sztuczne maszyny, które zastąpiły testy na Fiorano czy Mugello. Jeśli ktoś nie ma pieniędzy na testy to powinien jeździć w GP2, gokartach albo grać w kosza. Chcę testować przede wszystkim po to, aby nowi kierowcy mieli okazję jazdy bolidem i zdobywania doświadczenia. To także dałoby fanom więcej okazji do zobaczenia bolidów F1, gdyż pomiędzy wyścigami jest cisza. Nie dzieje się nic. Poza tym są one mniej kosztowne niż budowa i rozwijanie symulatorów. Musimy nad tym podyskutować w przyszłości.

Montezemolo przyznał również, że co prawda koszty w F1 są zbyt wysokie, jednak zdaniem brak testów upośledza sport i trzeba się temu przeciwstawiać. W piłce nożnej, jeśli chcesz grać w Lidze Mistrzów to musisz kupić dobrych zawodników i trenować czasem pięć razy dziennie. To jest rywalizacja. To śmieszne, że w F1 nie wolno nam testować, a z drugiej strony musimy inwestować w tunele i rozwój aerodynamiki, której nie da się przenieść na samochody drogowe. Nie chcę wyjść na konserwatywnego, ale przy większej ilości testów nie byłoby tegorocznego skandalu oponiarskiego.

KOMENTARZE

22
ROOK
30.12.2013 06:49
[quote="jpslotus72"]ale Ty widzisz w Hornerze tego właściwego człowieka do tej roli?[/quote] [color=white].[/color] Byłoby autokompromitacją próbować udzielać porad konsultingowych bez audytu i znajomości sytuacji od środka. :) [color=white].[/color] To co wiemy, to fakt, że obecny model przywództwa sprawdził się w praktyce w tej konkretnej sytuacji i tym konkretnie momencie (choć historia uczy, iż dominujący przywódcy na ogół „wychowują sobie” nieadekwatnych następców), natomiast proponowany model przywództwa kolegialnego zazwyczaj nie sprawdza się w praktyce i bądź to niepostrzeżenie, pod wpływem podskórnych ambicji samych dominujących samców alfa, bądź to pod przymusem negatywnych skutków takiego modelu szybko przekształca się/jest przekształcany w coś innego. [color=white].[/color] Wystarczy w bibliotece pod tym kątem przekartkować podręczniki do zarządzania, by natknąć się na modelowe sytuacje z przeszłości, gdy taki model przywództwa w firmie prowadził do różnych zabawnych wpadek. [quote="jpslotus72"]Pomysł nie jest idealny, ale czy nowy "dyktator" byłby lepszy? Gdzie znaleźć takiego, który miałby wszystkie talenty Ecclestone'a i jego skuteczność? Gdyby Bernie miał młodszego brata...[/quote] [color=white].[/color] Briatore? ;)
dejacek
29.12.2013 09:53
ja to samo powtarzam od wielu lat. Zwiększyć ilość testów i wprowadzić możliwość rozwoju silników, skrzyń oprogramowania itd. To jest królowa sportów motorowych a jak kogoś nie stać to do gokartów.
jpslotus72
28.12.2013 09:38
@ROOK Wiem, że ma to swoje słabe strony - i znając ludzi, stwarza to okazję do powstania "sitwy przy korycie". Ale jaki mamy wybór? To znaczy, skąd weźmiemy drugiego Berniego? On sam proponował już Hornera - ale Ty widzisz w Hornerze tego właściwego człowieka do tej roli? Bo ja mam jeszcze większe wątpliwości, niż w przypadku grupy ludzi. Wg di Montezemolo ta grupa też miałaby swoich szefów - jednego od spraw ogólnych (wizerunku, mediów itp.), a drugiego od spraw organizacyjnych (bardziej technicznego). Poza tym mieliby fachowców od konkretnych "wydziałów" (finanse, marketing, telewizja). Czyli coś w rodzaju prezydenta (oficjalnego przedstawiciela), premiera (od technicznego zarządzania) i ministrów (od konkretnych "resortów"). Pomysł nie jest idealny, ale czy nowy "dyktator" byłby lepszy? Gdzie znaleźć takiego, który miałby wszystkie talenty Ecclestone'a i jego skuteczność? Gdyby Bernie miał młodszego brata... Tak czy inaczej F1 będzie się musiała zmierzyć (już musi się mierzyć) z kryzysem - finansowym i "rządowym".
Lukasz1234
28.12.2013 09:23
@ManiakF1 Taki szczegół, dla Ciebie pewnie nieistotny: ile było wtedy, a ile jest teraz zespołów fabrycznych, jaka była sytuacja na świecie wtedy, a jaka jest obecnie. Jeśli nic w kwestii szeroko pojętych kosztów się nie zmienii to w przeciągu ok. 3 lat zostanią w f1 3 może 4 zespoły.
ManiakF1
28.12.2013 02:28
[quote]Tak więc zostałby 2 zespoły, kto chce do "końca życia" dominacji 2 zespołów?[/quote] Ja bym chciał. Byłoby ciekawie tak jak w 2007. :) Ale oczywiście nie tych dwóch, które podałeś, za jednymi nie przepadam, drugich mam już dosyć. Co do budżetów w F1, to takowy McLarena mógłby być porównywalny do tej trójki, niestety ta organizacja bardzo ucierpiała przez 'aferę' szpiegowską.
ROOK
28.12.2013 01:59
[quote="jpslotus72"]może pomysł di Montezemolo (o którym nieraz mówił on sam i który jak już kilka razy przywoływałem), żeby Formułą 1 zarządzała w przyszłości grupa kompetentnych w różnych dziedzinach ludzi, nie jest zły.[/quote] [color=white].[/color] Zapewniam Cię, że jest zły. Tu wkracza cała psychosocjologia zarządzania i książki, żeby to wytłumaczyć, mogłoby być za mało. [color=white].[/color] Czego najlepszym dowodem jest sam Bernie Ecclestone – spójna wizja jednego człowieka doprowadziła F1 do szczytowego rozkwitu. [color=white].[/color] Grupa równorzędnych, choćby i najbardziej kompetentnych menedżerów, to ciągła polityczna walka o wpływy i tracenie z oczu całości: zarówno spójności poszczególnych elementów, jak i sukcesu całości, a nie tylko sukcesu „mojego” działu, np. marketingu, kosztem pozostałych. [color=white].[/color] Firmy zarządzane w ten sposób są źródłem wesołych przypadków w podręcznikach dla studentów, gdy jeden dział „wygrywa” swoje decyzje zupełnie nieprzystające do polityki firmy jako całości.
jpslotus72
27.12.2013 11:42
@xdomino996 Koszty są problemem nie w tylko w odniesieniu do testów. Vijay Mally powiedział niedawno, że jeśli nic się nie zrobi w tej sprawie, to niedługo w F1 może zostać tylko 5 zespołów i że to wcale nie jest puste straszenie z jego strony... Dlatego właśnie trzeba usiąść razem (a nie tylko każdy z osobna będzie się wypowiadał dla mediów) i zastanowić nad przyszłością wspólnego interesu - bo poza strefą rywalizacji, jest w F1 sfera wspólnego interesu (żeby zwycięstwa w F1 miały swoje znaczenie, odpowiednią rangę - sportową i medialną - musi mieć nadal sama F1). Era Berniego nie będzie trwała wiecznie - i może pomysł di Montezemolo (o którym nieraz mówił on sam i który jak już kilka razy przywoływałem), żeby Formułą 1 zarządzała w przyszłości grupa kompetentnych w różnych dziedzinach ludzi, nie jest zły. Można by się wtedy również zastanowić nad innym podziałem dochodów - z większym (niż obecnie) wsparciem mniejszych zespołów, czy jakimś wspólnym funduszem na takie właśnie cele, jak dodatkowe, grupowe testy. To wszystko są sprawy do dyskusji i byłoby dobrze, gdyby ta dyskusja nie ograniczała się do grona kibiców-internautów...
ManiakF1
27.12.2013 11:14
Tak i pewnie przez to Ferrari ciągle przegrywa... Jednak zgadzam się z chłopem, powinny być testy, bo one odzwierciedlają szybkość samochodu, a nie symulatory, które mogą być zawodne. [quote]Jeśli ktoś nie ma pieniędzy na testy to powinien jeździć w GP2, gokartach albo grać w kosza.[/quote] To mnie roz***ało! :D Ależ złość u czerwonych. Kamikadze2000 Znowu rozpaczasz, że Felipe nie zdobył tytułu w 2008? Ale satysfakcji dostaję, gdy to czytam. :p
xdomino996
27.12.2013 10:42
@jpslotus72 Dużym przeciw są poważne koszty. McLaren, który jeszcze w TOP4 najbogatszych zespołów, kiedyś mówił, że łatwo tak mówić Ferrari, gdy mają tor przy siedzibie. Kogo stać obecnie na dużo testów? Ferrari, Red Bull i Mercedes. Przy czym Mercedes nie wkładałby milionów, gdy wyniki będą mierne i po prostu się ulotnią z F1. Tak więc zostałby 2 zespoły, kto chce do "końca życia" dominacji 2 zespołów? Być może brak testów zwiększa loteryjność, ale wprowadza dla nas kibiców atrakcyjniejszą formę wyścigów, gdzie jak w 2012 roku wygrać mogła połowa stawki.
jpslotus72
27.12.2013 09:09
@zgf1 [quote="zgf1"]Wiecej testow to lepiej dla wszystkich zwlaszcza kibicow.[/quote]Ja bym powiedział, że akurat dla kibiców pośrednio - przez efekty, jakie dla ścigania miałaby większa możliwość testowania. Jeśli miałoby to być "zwłaszcza" dla kogoś, to moim zdaniem dla debiutantów (i młodych kierowców w ogóle). Ale przecież nie tylko dla nich. Sprzyjałoby to bardziej sensownemu rozwojowi bolidów (szybsze reagowanie na realne dane z kolejnych poprawek i ogólnie więcej rzeczywistych danych). Treningi przed konkretnymi wyścigami powinny być przeznaczone na pracę nad ustawieniami i strategią pod konkretne GP (z uwzględnieniem charakterystyki toru, zestawu mieszanek, warunków pogodowych [temperatura, sucho-mokro] itd.). Tak, żeby każdy podczas konkretnego wyścigu mógł optymalnie wykorzystać swój potencjał. Tymczasem właśnie te treningi trzeba wykorzystywać częściowo na testowanie poprawek i - przynajmniej w przypadku niektórych zespołów - dokształcanie wyścigowej młodzieży. Problem oczywiście w tym, jak stworzyć porównywalne warunki dla wszystkich, bo dla dobra rywalizacji właśnie do tego powinno się dążyć. Byłbym nawet za tym, żeby można było takie testy przeprowadzać indywidualnie, bez wzajemnego zaglądania sobie nawzajem w garaże (ci bardziej twórczy i pomysłowi mogliby zaskakiwać czymś konkurencję i czerpać korzyści ze swojej inwencji). Ale wymagałoby to możliwości skorzystania przez wszystkich z takiej szansy w porównywalnym stopniu. Czyli - problem kosztów i możliwości technicznych. Większą szansę miałyby chyba jednak testy wspólne (wynajęcie obiektu, wspólny termin itp.). Di Montezemolo mówi:[quote]Musimy nad tym podyskutować w przyszłości.[/quote]Więc jest to propozycja i należałoby z niej skorzystać - czyli przynajmniej zebrać się razem i na spokojnie rozważyć wszystkie "za" i "przeciw". A jeśli "za", to w następnym kroku - na jakich konkretnie, odpowiadających w miarę możliwości wszystkim zasadach.
zgf1
27.12.2013 08:33
Alez jad w kierunku Ferrari. Ale gosc ma 100% racji! Wiecej testow to lepiej dla wszystkich zwlaszcza kibicow. F1 jest po prostu za malo. Ok, testy sa kosztowne. Ale czy symulatory nie sa? Poza tym mozna zrobic dzien testowy np poniedzialek po kazdym GP od rana zespoly moga testowac. Czyz to nie byloby stosunkowo tanie rozwiazanie? Samochody i sprzet na miejscu.
ICEman
27.12.2013 07:33
Mowi jak jest
kurcjusz
27.12.2013 07:22
Ferrari chce więcej jazdy na torze dla publiczności i kierowców rezerwowych? Nie widzę problemu. Zrobić dodatkowe 4 "wyścigi" w ciągu całego sezonu. Każdy z nich odbywałby się w ciągu jednego dnia, tj. rano trening, popołudniu kwalifikacje i wyścig z dystansem np o połowę krótszym kierowcami mogą być tylko rezerwowi/ debiutanci. Ten "mini" sezon byłby punktowany tak samo ale tylko pod koniec (po 4 wyścigach) każdy zespół dostałby do "prawdziwego" sezonu odpowiednią ilość punktów za zajęcie miejsca w końcowym rozliczeniu "mini" sezonu. Chce przy okazji potestować nowe elementy - proszę bardzo : ) Co Wy na to?
Kubuś Fatalista
27.12.2013 06:28
@Angulo, 100 % racji. Cała reszta może mieć świetne symulatory, tunele i całą infrastrukturę tylko nie Ferrari. 5 sezon z rzędu Ferrari dostaje oklep od zespołów które tylko dzięki elementom które wymieniłem plus świetnym inżynierom zbudowały mistrzowskie bolidy. Nawet gdyby w F1 zrobiono testy na wzór MotoGp to i tak ferrari nic nie ugra. Znowu panuje tam stare burdello ...
Kamikadze2000
27.12.2013 06:18
Markiz... żartem to był "cyrk singapurski" w 2008 roku, kiedy "świetlik" doprowadził do urwania węża przez Felipe. :)) Powrót testów doprowadzi do zwiększenia różnic czasowych. Najbogatsi będą testować dużo więcej i ich przewaga po prostu wzrośnie. Kiedyś mogliśmy pomarzyć o tym, aby kierowcy różnych stajni dojeżdżali w czołowej ósemce lub nawet szóstce... ;) @publius - szczególnie pokazała to poprzednia dekada... ;) To bzdura... Testy dają przewagę wielkim... ;)
rno2
27.12.2013 06:11
Ferrari jest mądre, bo posiada na własność 2 tory testowe :-)
mpluta2
27.12.2013 05:43
Red Bull is faster than Ferrari. Red Bull w przeciwieństwie do Ferrari radzi sobie bez dużej ilości testów.
rzeznik
27.12.2013 05:27
Zgadzam się z nim w pełni. Jedyny minus takiego rozwiązania to koszty, które w dzisiejszej F1 są tak bardzo ważne.
Angulo
27.12.2013 05:03
Znów bolą go 4 litery, bo Ferrari sobie z czymś nie radzi.
Pakomaster10
27.12.2013 04:58
Testowanie nowych części w symulatorach, gdzie rzeczywistość nigdy nie będzie odwzorowana w 100% to jakaś pomyłka. A przecież w grę wchodzą tysięczne części sekundy...
publius
27.12.2013 04:16
Zgadzam się z przedmówcami :) im więcej testów na torze tym lepiej dla tego sportu. Jest wtedy większa szansa na poprawę i rywalizacja między zespołami w trakcie sezonu
marcin_114
27.12.2013 04:07
[quote]nie byłoby skandalu tegorocznego skandalu oponiarskiego[/quote] Ostatnie zdanie. Wkradł się mały błąd. Po za tym 100% racji.