Sir Stirling Moss wspiera Massę

Z kolei Williams potwierdził, że sprawa poleceń zespołowych została już omówiona
03.04.1409:39
Karol Piątek
1460wyświetlenia

Były wicemistrz świata, Sir Stirling Moss popiera Felipe Massę w kwestii odmowy podporządkowania się poleceniom zespołowym w trakcie GP Malezji.

W końcówce wyścigu inżynier wyścigowy Massy poprosił Brazylijczyka aby ten dał się wyprzedzić swojemu partnerowi z zespołu celem podjęcia walki z jadącym na szóstym miejscu Jensonem Buttonem z McLarena.

Jeśli w kontrakcie nie ma zapisu o konieczności przepuszczenia kolegi z zespołu, to ścigasz się z nim tak samo, jak z innymi kierowcami na torze, jeśli taki zapis by istniał to nie podpisałbyś kontraktu. W swojej karierze robiłem od tego wyjątek tylko dla jednej osoby, którą był Juan Manuel Fangio i działo się tak ze względu na szacunek jakim go darzyłem - przyznał Brytyjczyk.

Oczywiście mogą być inne czynniki, w późniejszej części sezonu, gdy tylko jeden kierowca z zespołu ma szanse na walkę o tytuł, ale to był dopiero drugi wyścig! Gdybym był na miejscu Massy to postąpiłbym dokładnie tak samo.

Tymczasem zespół Williams zapewnia, że problem został już omówiony z kierowcami i ostatecznie rozwiązany. Usiedliśmy i przedyskutowaliśmy sprawę wydarzeń z Malezji z oboma zawodnikami - powiedział Rod Nelson. W pełni rozumieją stanowisko zespołu i dlaczego byli o to proszeni. Było to podyktowane pragnieniem doboru najbardziej optymalnej strategii dla zespołu. Mieliśmy odczucie, że możemy zaatakować Buttona, ale przeszliśmy już nad tym do porządku dziennego. Jesteśmy teraz w pełni skupieni na Bahrajnie.

KOMENTARZE

4
jpslotus72
03.04.2014 12:51
Ronnie Peterson czy Gilles Villeneuve podpisali kontrakty z takim zapisem, o jakim mówi Moss... A później z zaciśniętymi zębami jechali przyklejeni do tylnych skrzydeł Andrettiego i Schecktera, zmierzających po mistrzowskie tytuły. Za przeproszeniem - szlag człowieka trafia, kiedy pomyśli, że ówcześni kibice nie mieli możliwości oglądania walki na równych prawach pomiędzy Lotusami 79 czy Ferrari T4. Ale samowolne łamanie ustaleń zespołowych też nie przynosiło dobrych rezultatów (np. Prost - Arnoux GP Francji 1982, Pironi - Villeneuve GP San Marino w tym samym roku). Konflikt pomiędzy interesem zespołu a interesem i ambicjami obu kierowców jest w zasadzie nierozwiązywalny (podkreślam, że chodzi o "obu kierowców" łącznie, bo interes zespołu można pogodzić z interesem lidera, ale wtedy "dwójka" jest zawsze "potencjalną bombą" i nigdy nie wiadomo, kiedy radio uruchomi zapalnik). Można tylko liczyć na kompromis - raz lepszy, raz gorszy - w zależności od wielu dodatkowych uwarunkowań (sytuacja zespołu i kierowców w tabeli, konkretny zestaw kierowców, sytuacja w danym wyścigu itd.). Czasem coś zazgrzyta - słabiej lub mocniej - wybuchnie kolejna dyskusja, powtórzy się te same argumenty - i dalej będzie to samo, do następnego konfliktu... Mówi się "trudno" - i jedzie się dalej.
paymey852
03.04.2014 10:50
@Kajt Dokładnie, po wyścigu to mogą mówić że Bottas by oddał. Fajnie że Sir Stirling Moss też jest trollem jak ja :)
Anderis
03.04.2014 10:15
Na jakiej podstawie wnioskujesz, że to by wystarczyło?
Kajt
03.04.2014 08:21
Gdyby Felipe dostał komunikat innej treści, a nie identycznej jak pamiętne "Fernando is faster than you" to może i by przepuścił Bottasa. A tak uznał to za policzek od zespołu, a nie jest przecież popychadłem, jest w końcu kilkunastosekundowym mistrzem świata. Wystarczyło powiedzieć: "Felipe, przepuść Bottasa, spróbujemy wyprzedzić Buttona, jeśli się nie uda wrócisz na swoją pozycję".