Przesiadka do GT nie była trudna - wywiad z Mateuszem Lisowskim

Polak w rozmowie z Wyprzedź Mnie! opowiada o wrażeniach z jazdy w Blancpain Sprint Series
21.08.1419:50
Paweł Zając i Łukasz Godula
3231wyświetlenia
Droga kariery Mateusza Lisowskiego nie była prosta, jednak sukces w wyścigach nie zawsze jest tak łatwy, jak w przypadku nowego podopiecznego programu juniorskiego Red Bulla. W tym roku kierowca z Wieliczki przesiadł się do Audi R8 LMS Ultra, którym rywalizuje w Blancpain Sprint Series. Pierwsze sukcesy już są, więc wygląda na to, że Polacy są coraz mocniejsi w wyścigach GT.

Mieliśmy okazję uciąć sobie z Mateuszem krótką pogawędkę na temat jego pierwszego spotkania ze światowymi wyścigami GT. Pierwszą część... w zasadzie drugą znajdziecie poniżej. Pierwsza, gdzie Polak opowiada o swoich początkach oraz marzeniach wyścigowych pojawi się w naszej stałej rubryce magazynu F1 Racing, który pojawi się w kioskach już jutro (czyli piątek 22 sierpnia). Zapraszamy do lektury!!



W ostatnich latach co roku zmieniałeś serie oraz samochody - Scirocco, Porsche 911, Golf, Audi R8, a w międzyczasie startowałeś jeszcze Mercedesem SLS. Ciężko było się przestawiać pomiędzy różnymi autami w tak krótkich odstępach czasu?

Tak naprawdę to nie. Już od początku kariery zmieniałem samochody, bo chciałem umieć jeździć każdym rodzajem. Najpierw przednionapędowym, później tylno, a na końcu 4x4. Dlatego też kupiłem sobie Lancera Evo X, w którym jestem bardzo zakochany. Ma napęd na cztery koła i jak przychodzi zima to jest dużo zabawy i frajdy. To pozwala mi też być lepszym kierowcą, gdyż czuję tylny napęd, przedni z którego się wywodzę i teraz pracuje nad czwórką. To jest bardzo pozytywne. Co do serii to wiadomo jak jest w sportach motorowych, zwłaszcza u nas w Polsce. Jest bardzo ciężko o budżet, stąd też to wybieranie rożnych dróg - tych które były najlepsze. Później okazywało się jednak, że zwycięstwa za granicą w ważnej serii jaką jest Scirocco nie rzutowały na dalszy rozwój kariery. Potem miałem styczność z Porsche Supercup, ale tam nie byłem przygotowany tak dobrze jak powinienem i ciężko było osiągać sukcesy. Ostatecznie wróciłem jednak na właściwe tory i w zeszłym sezonie pojechałem puchar Golfa, gdzie udało się wygrać, a nawet zdominować puchar. Teraz w końcu udało się postawić na świetną serię i jadę cały sezon.

Pierwsze spotkanie z Audi było trudne?

Nie. Wsiadłem i pojechałem. Samochody GT są przyjazne dla kierowcy, a ja byłem w lepszej sytuacji, ponieważ jeździłem już wcześniej autami GT. Czy to na testach, czy pojedynczych zawodach, to jednak coś takiego było i nie wsiadłem do 650 konnego auta jako totalny laik, tylko jako ktoś, kto ma o tym pojęcie. Nie zdawałem sobie jeszcze wtedy sprawy, że kierowcy, z którymi będę się ścigał będą jednymi z najlepszych na świecie, ale na testach pokazałem się z dobrej strony i dostałem angaż w zespole. Zacząłem się rozwijać i mogę śmiało powiedzieć, że od pierwszych testów do teraz poprawiłem się o 2,5 sekundy, więc to jest bardzo dużo.

Poznałeś już Alexa Zanardiego?

Poznałem, nawet siedziałem mu na zderzaku podczas ostatniego wyścigu i niewiele zabrakło, aby go wyprzedzić. Miałem jednak okazję go poznać. Bardzo fajny gość, który bardzo mi imponuje, na pewno jest wzorem do naśladowania. Taki człowiek jest i na zawsze pozostanie historią sportów motorowych.



W zeszłym roku zaliczyłeś jeden start w Mercedesie SLS. Da się go jakoś porównać do Audi R8?

Da się, w końcu ścigamy się w jednej klasie. Mercedesem jeździ się bardzo ciekawie i fajnie. SLS ma jednak bardzo długi przód, więc jazda nim to kwestia doświadczenia i wyczucia, ponieważ podczas wyścigu w niektórych kontaktach go nie czuć. On jest tak długi, że wydaje się, iż jesteś na samym tyle. Jakbyś usiadł w normalnym aucie w bagażniku i zaczął nim kierować. To jest dosyć trudne, jednak na pewno szybkie auto. Dość toporne, w naszym środowisku nazywamy go czołgiem i lepiej się z nim nie zderzać, bo Mercedes zawsze zostaje w jednym kawałku, a inne samochody niekoniecznie.

Jaka atmosfera panuje w zespole? Masz całkiem poważnych partnerów, Rene Rasta trzykrotnego mistrza Porsche Supercup, Stephane Orgelliego zwycięzcę Le Mans, czy też Laurensa Vanthoora, który odnosił sukcesy w F3. Jak się odnajdujesz między takimi zawodnikami?

Przede wszystkim nie mam kompleksów i jest to dla mnie świetna sytuacja do nauki. Tak jak wspominałem udało mi się poprawić o 2,5 sekundy od pierwszych testów, a na Brands Hatch przyjechałem przed Rastem, co było dla mnie niesamowitym zaskoczeniem. W samochodzie byłem tak podekscytowany, iż myślałem, że zjem kierownicę! Ale na razie została w całości (śmiech). Przede wszystkim to jest nauka, bardzo duży pakiet nauki, który przez jazdę z tak doświadczonymi kierowcami jest przyśpieszony o jakieś 3 lata.

Jak przebiegł dla ciebie początek sezonu? Na Nogaro było dużo szczęścia i podium, na Brands może nie tak dobry wynik, ale dobry wyścig. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

Z mojej perspektywy jest tak, że nie ma co oczekiwać, iż będziemy na podium za każdym razem. Każde miejsce w czołowej dziesiątce jest sukcesem, gdyż kierowcy są fantastyczni. Sam wymieniłeś zawodników z mojej ekipy, a oprócz mnie jest jeszcze 20 innych aut, w których również nie ma kierowców, którzy dopiero uczą się jeździć. Jest Nelson Piquet Jr, który startował w F1, jest Caca Bueno, gwiazda brazylijskich wyścigów, Alessandro Zanardi, którego nie trzeba przedstawiać. A tych zawodników jest jeszcze więcej, na Brands Hatch za mną przyjechał Montermini, który również startował w F1. W Nogaro mieliśmy szczęście, ale w końcu dobrze jest je mieć. To wspaniałe przeżycie, że już w pierwszych zawodach stanęliśmy na podium, a z drugich jestem bardzo zadowolony, ponieważ nie znaliśmy toru i nie mieliśmy testów przed wyścigiem. Brands Hatch to tor, który nie wybacza błędów, gdyż jest bardzo wąski, jest sporo przejść przez szczyty, a auto jest bardzo szybkie i średnia prędkość oscyluje wokół 160 kilometrów na godzinę. Ponadto w niektórych zakrętach było ponad 200, więc każdy błąd kończył się na bandzie i trzeba było uważać. Poradziliśmy sobie dobrze, byliśmy szóści w generalce i pierwsi w klasie. Naszym celem na ten rok jest na pewno zwycięstwo w Silver Cup. Na razie mamy dwa zwycięstwa z rzędu.



Jak przebiega współpraca z Vincentem, korzystacie z tych samych ustawień czy musicie szukać kompromisu?

Musimy szukać kompromisu. Vincent Abril to kierowca młodej daty, ale ma ogromne doświadczenie, jeśli chodzi o ustawianie samochodu i parametry techniczne. Jest więc z nim ciężki kontakt, gdyż on preferuje auto twardsze, a ja bardziej miękkie. Przez to na nastawach mokrych jadę dużo szybciej niż on. Tak naprawdę mamy kompromis, ustalone ustawienia, które znaleźliśmy na wyścigu głównym w Brands Hatch, gdzie tempo było imponujące. Teraz będą to nasze ustawienia bazowe i nad nimi będziemy pracować.

Fot. Blancpain GT Series

KOMENTARZE

1
TheStig
21.08.2014 07:56
Powodzenia Mateusz. Trzymam kciuki od lat. Oby tak dalej!