GPDA ostrzega przed wyciąganiem pochopnych wniosków

Wurz uważa, że trzeba poczekać z dyskusjami do czasu zakończenia analiz wypadku Bianchiego
07.10.1414:44
Paweł Zając
1964wyświetlenia

Przewodniczący Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix, Alex Wurz, ostrzegł przed wyciąganiem pochopnych wniosków z wypadku Julesa Bianchiego podczas Grand Prix Japonii.

Francuz nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii, a dokładne analizy jego poważnej kraksy są dalekie od ukończenia, jednak wiele osób już sugeruje jakie kroki powinna podjąć FIA i jakie zmiany wprowadzić w Formule 1.

Wurz uważa jednak, że powinno się poświęcić odpowiednią ilość czasu na przyswojenie lekcji płynącej z tego zdarzenia. Oczywiście tak poważny wypadek sprawia, że pojawia się wiele pytań i opinii - powiedział Austriak. Oczywiście chcielibyśmy mieć odpowiedzi i rozwiązania jak najszybciej. Jako kierowcy chcemy dokładnie zbadać i przedyskutować sprawę, jednak nie powinniśmy wyciągać wniosków nie posiadając wszystkich danych, a także nie wysłuchując wszystkich zainteresowanych stron.

Były kierowca Williamsa dodał również, że kierowcy nie powinni rozmawiać publicznie o wypadku, dopóki nie zostanie on w pełni przeanalizowany. Raczej nie powinniśmy o tym debatować, dopóki nie będziemy mieli wszystkich informacji. Na pewno radziłbym wszystkim zawodnikom odcięcie się od publicznych dyskusji. Powinny się one toczyć w zamkniętym kręgu z poszanowaniem prywatności rodziny Julesa, przy upewnieniu się, że będzie to analityczny proces przeprowadzony w najlepszy możliwy sposób. Trzeba ekspertom dać czas na analizę wszystkiego, a my oczywiście deklarujemy pełne wsparcie we jeśli będą go potrzebować. Chcielibyśmy także wesprzeć rodzinę i przyjaciół Julesa, a zrobimy to poprzez nie wyciąganie pochopnych wniosków.

KOMENTARZE

11
Gszegosz
07.10.2014 09:07
Gdy auta jadą z pełną prędkością na torze nie powinno być NICZEGO I NIKOGO. Tymczasem po tej niewłaściwej stronie barier biegają ludzie i jeździ ciężki sprzęt. Zółta flaga? DOBRE w przypadku gdy bolid opuści na chwilę tor i po chwili na niego wróci, ZŁE gdy auto nie powraca na tor i wirażowi muszą je zabrać z toru. W Takich przypadkach od razu na tor powinien wyjechać Safety Car. FIA mogłaby już skończyć z propagowaniem swojej smiesznej akcji "FIA driving for safety" skoro z ich ręki na torach wyścigowych nadal dzieją się takie dramaty, to pokazuje jak bardzo F1 zmieniła się od smierci Ayrtona, ale nie pod względem bezpieczeństwa... Szkoda że na niekompetencji włodarzy stracił tak obiecujący kierowca jak Jules. Trzymaj się chłopie, jestem z tobą!
derwisz
07.10.2014 08:49
Następny wyścig w żadnym razie nie może być odwołany . Trzeba jakoś uczcić urodziny wodza !
jpslotus72
07.10.2014 06:26
@RY2N Aż tak drastyczne ograniczenie prędkości w jednym tylko miejscu toru raczej nie jest możliwe w F1. Trudno byłoby ustawić restart. Bez SC raczej się nie obejdzie, nawet gdyby restart miał się odbywać z pól startowych. A jeśli SC, to on wyznacza tempo. W Le Mans (bo najczęściej podaje się ten przykład) nie tylko długość toru, ale i dystans wyścigu są nieporównywalne. Poza tym tam chodzi też o to, że część wyścigu odbywa się w nocy, więc ogólne zasady bezpieczeństwa muszą być specjalne.
RY2N
07.10.2014 06:09
od dawna chodzi mi po głowie pomysł, aby tam gdzie w jakiejś sekcji toru jest żółta flaga wprowadzić zasadę ograniczenia prędkości podobną jak w alei serwisowej. Najtrudniejsze tylko jest zapewnienie aby wszycy kierowcy wyhamowali i wcisnęli guzik "żółta flaga" w tym samym miejscu, bo jak się ktoryś zagapi to mógłby się władować w tył innego hamującego bolidu. Być może da się to jakoś zautomatyzować.
jpslotus72
07.10.2014 03:06
Z jednej strony - nie powinno się podejmować pochopnych decyzji. Z drugiej - za kilka dni kolejny wyścig (swoją drogą, nie chce mi się o nim myśleć - tym bardziej żałuję, że z różnych względów nie odwołano jednak GP Rosji - ale to moja osobista opinia). Po Silverstone Lauda zdaje się mówił, że przerwa na naprawdę barierki była niepotrzebna, bo "jest nieprawdopodobne, żeby drugi bolid uderzył w to samo miejsce". Czasem nieprawdopodobne jednak się wydarza - ale trzeba to w miarę spokojnie przemyśleć. Jakie jest na przykład prawdopodobieństwo, że jakiś kierowca zostanie znowu trafiony w kask sprężyną, która oderwie się od jadącego przed nim bolidu? Jednak po wypadku Massy zwiększono bezpieczeństwo kasków (wizjery). W przypadku nieszczęsnego wypadku Bianchiego prawdopodobieństwo podobnych zdarzeń jest już wyższe - dlatego trzeba wyciągnąć wnioski. Ale zgadzam się z Wurzem, że trzeba to zanalizować ze wszystkich stron - zachowania obsługi toru, dyrektoriatu wyścigu, samych kierowców. Żeby poszukać właściwego lekarstwa, potrzebna jest dokładna diagnoza. Co do kolejnych wyścigów - na razie trzeba ściśle przestrzegać obowiązujących już regulacji - żeby maksymalnie ograniczyć sytuacje, w których zawodzi "czynnik ludzki" (obsługa, dyrektoriat, kierowca). Bez przesady - ale jednak "dmuchać na zimne"... Bo cena "oparzenia" jest bardzo wysoka.
Aeromis
07.10.2014 02:57
@pablonzo Jasne, choć całkiem sporo wskazuje (głównie słowa Sutila), że w tym przypadku nie ma mowy o sytuacji losowej.
pablonzo
07.10.2014 02:47
@mich909090 Jest również wiele sytuacji losowych, których po prostu się nie da wykluczyć.
mich909090
07.10.2014 02:35
W dzisiejszych czasach po takim wypadku jestem pewien że FIA coś wymyśli i wprowadzi to jak najszybciej i dobrze.Ogólnie F 1 jest bezpieczna ale jak widać są niewielkie braki które można poprawić. Jest wiele rozwiązań.
VJM02
07.10.2014 02:06
Pewnie nie zasięgnął opinii 37-milionowego grona ekspertów ds. bezpieczeństwa.
piwo
07.10.2014 02:01
najlepszym ekspertem jest opnia publiczna. to ona zazwyczaj wydaje najmadrzejsze rozwiazania. a eksperci to niech zostana w rzadach z ich dlugo przemyslanbymi decyzjami :) jeszcze jagby to mialo byc ogolnie dostepne sympozjum to rozumiem...
slawek_s
07.10.2014 02:00
Chociaż jeden mówi coś z sensem.