Tost: Zespoły F1 powinny pomagać promotorom Grand Prix

Austriak chciałby, by wyścigowe weekendy stały się wielkimi imprezami rozrywkowymi.
08.04.1518:12
Nataniel Piórkowski
1356wyświetlenia

Zdaniem szefa Toro Rosso - Franza Tosta, zespoły Formuły 1 muszą lepiej wspierać starania promotorów Grand Prix, tak by poprawić ogólne widowisko, jakie otrzymują fani.

Na przestrzeni ostatnich lat królowa sportów motorowych doświadczyła obniżającego się zainteresowania widowni przed telewizorami. Nie najlepiej sytuacja ma się także na trybunach niektórych torów, których zarządcy desperacko walczą o przyciągnięcie do siebie kibiców sportu.

Powinniśmy dawać ludziom fantastyczne wyścigi, z pojedynkami kierowców i manewrami wyprzedzania. Musimy też wspierać promotorów i reagować na ich prośby, ponieważ wyścigi należy promować z odpowiednim wyprzedzeniem, a weekendy Grand Prix powinny dawać więcej rozrywki. To oznacza większą liczbę wyścigów serii towarzyszących i być może koncerty - powiedział Tost.

Grand Prix muszą być fantastycznymi imprezami, ponieważ Formuła 1 gości w danym kraju tylko raz w roku. Jeśli zadbamy o dobrą promocję, ludzie będą chcieli brać w tym udział. Będą czuli, że jest to główna atrakcja całego roku. Tak to widzę - zakończył Austriak.

KOMENTARZE

6
jpslotus72
09.04.2015 12:49
PS albo cd. Ja osobiście widzę też problem w stereotypach, dotyczących potencjalnych odbiorców, jakie panują wśród "towarodawców" F1. Mówiąc bez ogródek, dzisiejszego młodego kibica wyobrażają oni sobie jako debila z syndromem ADHD. Nie pamiętam już (i nie mam czasu szukać), kto to powiadał w zeszłym roku, że trzeba szukać nowych form medialnego przekazu F1, bo młodzi ludzie nie są już w stanie oglądać półtoragodzinnego wyścigu... Niezależnie od naturalnych różnic pokoleniowych, znam takich młodych ludzi - dzieci XXI wieku - którzy, jeśli tylko znajdą coś, co budzi w nich PASJĘ, potrafią się jej poświęcać godzinami, dziesiątkami godzin z cierpliwością, jakiej mogę im tylko pozazdrościć. Z moich, jeśli mogę tak powiedzieć, bezpośrednich obserwacji wynika jednak jedno - prawdziwą pasję może obudzić tylko coś prawdziwego. Wszelkie sztuczne atrakcje działają płytko i na krótką metę. Prawdziwy głód sprawi, że nigdy nie spadnie popyt na chleb (lub rybę czy ryż, w zależności od położenia geograficznego). Nikomu nie trzeba tego reklamować, wmawiać - każdy sam z siebie, z własnego głodu sięgnie po ten chleb. Inaczej już jest z batonikami i wafelkami, które w reklamach mogą "zastąpić śniadanie" - jedni to kupią, inni nie. To nie prawda, że młodym ludziom można sprzedać każdy kit, pod warunkiem, że będzie atrakcyjnie opakowany (że na przykład iskry będą się sypały spod podłogi a hamulce rozżarzą się do białości...). Wiele towarów sprzedaje się teraz na zasadzie tworzenia sztucznego popytu - ale jak pisałem, płytko i na krótką metę. Dlatego wkrótce trzeba TWORZYĆ kolejny "głód". Myślę, że "włodarze F1" nie potrafią właściwie zdiagnozować naturalnego popytu - dlatego tworzą sztuczny, który następnie starają się atrakcyjnie zaspokoić. Gdyby czytali przynajmniej komentarze na różnych portalach, zauważyliby - być może ze zdziwieniem - że kibice nie są szczęśliwi, mimo tak usilnych prób odgórnego ich uszczęśliwiania. I nie są tacy głupi, za jakich się uważa.
akkim
09.04.2015 10:54
Trudno jest przedstawić całościowo lub choćby naświetlić zatrważający regres F1. Nie da się tego zrobić w kilku zdaniach (za pomocą języka – choćby najbardziej opisowego) nie podpierając się materiałem wideo, audio z centrum zdarzeń. Trudno i za niemożliwe uważam wytłumaczenie tego aspektu Komuś, kto zajął się tym sportem w „napadzie” dumy z obecności Roberta. Mając wielokrotnie okazję przeżywania tych wydarzeń na przestrzeni lat nie da się dookreślić obecnego stanu dosadniej jak - zejście na psy. W całej rozciągłości – od przekroczenia bramy do momentu opuszczenia toru można obecnie odnieść wrażenie, że jak jesteś to dobrze, cieszymy się. Jakie emocje na tobie wywarł stan zastany ? Nieistotne – najwyżej nie przyjedziesz za rok a my – organizatorzy nie mamy na to żadnego wpływu. Absolutnie żadnego. Obejrzysz w TV ? Nawet i ten przekaz jest w stanie FATALNYM w porównaniu do „starej, złej i niemodnej” F1 sprzed lat. Kto oglądał, wie doskonale. Jest mi niezmiernie przykro oglądać – jak to @jpslotus72 zagaił – owijanie w złote papierki produktu, na który jest dzisiaj minimalny albo jak gdzieniegdzie żaden "fun" a na pewno już tak nie "jara". A ponieważ – jak wspomniałem – słowo tego nie oddaje i nie odda, reasumuję: nie chodzę na tor dla koncertów, popisów Gwiazd i gwiazdeczek, pokazów sztucznych ogni, występów miejscowych talentów, skąpo odzianych dziewcząt. JADĘ NA WYŚCIG – show niech robią ci, którzy nie mają co zaproponować widzowi poza ogłupianiem NICZYM. Co roku liczę na jakiś "głaz", który mnie powali i krzyknie - "Patrz poprawiamy się". Jak dotąd nic, kolejny sprawdzian w Austrii. Wyjdę albo zły albo zadowolony ale na pewno nie będę jak kiedyś w siódmym niebie.
SirKamil
09.04.2015 10:33
Promotorom GP powinni pomagać w jakikolwiek sposób przebogaci właściciele praw komercyjnych. Zespoły są od ścigania.
Aeromis
09.04.2015 10:24
Po pierwsze to promocją F1 powinien zająć się ten, który najwięcej na niej zarabia, czyli Bernie i jego wesoła kompania. W F1 zmienia się ostatnio dużo, ale nic, absolutnie nic nie wywołało pozytywnego efektu (wzrostu oglądalności) znakiem czego zmiany wprowadzają ludzie bez wyobraźni/nie nadający się do ów funkcji. Toast jak inni - spłycił temat wyprzedzania do plastykowego Barbie i Kena mówiąc - oto miss i mister świata. Wyprzedzanie to na pewno jeden z najważniejszych elementów, ale tak na prawdę to ostatnie serio fajne wyprzedzanie było (bo jakby nie inaczej) po pasjonującej walce w 2011 roku na Monzy: Hamilton vs Schumacher. Cztery lata temu... i to głównie dlatego że DRS u Lewisa nie dał tyle ile "powinien". Dziwić się że oglądalność spada, jak wartość wyprzedzania radykalnie zmalała przez DRS? No mnie to nie dziwi, było to wręcz jasne od samego początku, zanim DRS wszedł do użycia. Więcej wyprzedzeń? Pit stopów? Po co? Żeby jeszcze bardziej spłycić widowisko? To walka daje emocje a nie omijające się bolidy. 1/8 finału na 100m daje często więcej emocji niż obecna F1. Formuła 1 powinna iść w stronę walki na torze a nie zraszania toru czy zderzeń aby było bardziej po "hamerykańsku". Ten show obroni sie sam jeśli pójdzie w stronę sportową a nie komercyjnej analizy narządów płciowych i wymyślaniem głupot przez rozradowane duże dzieci.
jpslotus72
09.04.2015 09:36
Koncerty i inne tego rodzaju "eventy" to są rzeczy dla kibiców na miejscu - kto by to transmitował w TV (nie każdy kibic F1 jest "melomanem")? Pytanie - jak by to wpłynęło na ceny biletów, które już są dużym problemem. Co dałyby wyścigi wielu serii, gdyby sama F1 pozostała taka sama? Kibice stwierdziliby pewnie, że niektóre serie, jeśli nawet dają mniej decybeli, to prezentują bardziej "siarczyste" brzmienie... Chodzi przede wszystkim o F1 samą w sobie - o tych około 20 bolidów na pętli toru. To jest "cukierek" - i on musi smakować, musi budzić apetyt, "ślinka musi lecieć" na myśl o nim. Jeśli tego nie będzie, to można go sobie opakowywać w najwymyślniejsze "złotka" i papierki, wymyślać "sprzedaże wiązane" i promocje - a chętnych i tak będzie ubywało. Ilu kibiców F1 "jara" hybrydowa budowa silnika i jego odniesienia do samochodów drogowych? Oczywiście, jest taka grupa "odbiorców", może nawet niemała - pasjonatów technologii - ale czy F1 z nich samych "wyżyje"? F1 musi "jarać", musi budzić dreszcz, musi wywoływać mimowolny okrzyk "wow!". Ale nie chodzi tu o "tanią sensację", o jaranie się byle czym ("Ja to się cieszę byle czym, byle co mnie cieszy" - była kiedyś taka piosenka). Przyznam na przykład, że nieraz wydawałem z siebie takie mimowolne "wow!", kiedy mikrofony na Le Mans łapały bliżej dźwięk mknącej Corvetty - a przy dźwięku F1, przynajmniej w zeszłym sezonie, reagowałem najczęściej - "Boże, co to ma być?!" Dźwięk to tylko jedna sprawa - ostatnio bardziej na świeczniku, bo było o nim tym głośniej, im on był cichszy. Ale ogólnie - dawniejsze bolidy naprawdę fascynowały, powiedziałbym, że wręcz fizycznie czuło się ich "drapieżność i siłę" - jak na widok tygrysa syberyjskiego... Od dłuższego czasu nie mam tego poczucia i zapomniałbym jak smakuje, gdyby nie materiały archiwalne. No cóż - niech panowie łamią sobie głowy nad uatrakcyjnianiem, oby tylko wiedzieli, CO i DLACZEGO ma być naprawdę atrakcyjne.
WooQash
08.04.2015 11:46
Jak mamy taką sytuacje jak na Polsacie w innych krajach to się nie dziwię. Skoro dana telewizja ogranicza nadawanie kanału do pewnej ilości osób, a nie nadając go na otwartym dla wszystkich kanale to się dzieje co się dzieje. Oczywiście swoje robią zmiany i "straty" pewnych kierowców z danych krajów, których kierowcy ścigali się w F1. Przykład jak na dłoni...