Wolff: Życie w F1 jest łatwiejsze, gdy nie jest się faworytem

Austriak podkreśla jednak, że nadrzędnym celem każdego zespołu jest zawsze zwycięstwo.
09.07.1510:29
Nataniel Piórkowski
776wyświetlenia


Toto Wolff przyznaje, że jego życie w F1 sprawiało mu więcej radości, gdy nie musiał pracować pod presją towarzyszącą prowadzeniu dominującego zespołu, jakim obecnie jest Mercedes.

Od czasu wprowadzenia nowych przepisów dotyczących jednostek napędowych Srebrne Strzały zdominowały stawkę królowej sportów motorowych i obecnie dysponując 160-punktową przewagą nad drugą ekipą klasyfikacji generalnej. Opowiadając o swoim życiu i próbach mających na celu zakończenie zwycięskiej passy bolidów Mercedesa, Austriak przyznawał w rozmowie z oficjalnym portalem F1:

To jasne, że twoje życie w F1 sprawia ci więcej przyjemności, gdy pracujesz jako człowiek, na którego nikt nie stawia. Nasza obecna sytuacja była jednak w pewien sposób spodziewana. Widzieliśmy to w przypadku innych zespołów, które wcześniej sięgały po tytuły. Red Bull jest dobrym przykładem. Także Ferrari z początku ubiegłej dekady. Trzeba mieć tego świadomość, nie można tego ignorować. Jako zespół trzeba poważnie traktować swoją markę, dbać o jej właściwy odbiór, ale nadrzędnym celem zawsze jest zwycięstwo. Nie można w żaden sposób z niego rezygnować - wyjaśniał.

Gdy zaczynałem moją współpracę z Mercedesem w 2013 roku nie byliśmy faworytami. W tamtym sezonie naprawdę czuliśmy się jako ekipa, która musi nadrobić poważne zaległości. Podobna rola przypadła mi w Williamsie w sezonie 2012 i wcześniejszych. Mogę śmiało powiedzieć, że moje życie było wtedy weselsze. Czy jednak zamieniłbym je za obecny sukces? Prawdopodobnie nie - dodał.

Mimo tego, iż Wolff jest zdeterminowany, aby utrzymać Mercedesa na szczytach klasyfikacji F1, nie zamierza zabronić swym kierowcom ścigania się ze sobą w równej i sprawiedliwej walce. Weźmy przykład Ferrari z początku lat 2000. Dominowali. Był tylko Michael Schumacher, był tylko jeden kierowca. Było dużo mniej rywalizacji niż dzisiaj. Naprawdę pozwalamy naszym zawodnikom ścigać się ze sobą. To maksimum, którego można oczekiwać od zespołu, który chce zdobyć oba tytuły.