Ferrari broni weta w kwestii wyznaczenia maksymalnej ceny silników F1
Arrivabene przekonuje, że sprzeciw jego firmy nie jest wymierzony w prywatne zespoły.
31.10.1512:53
1352wyświetlenia
Ferrari przekonuje, że nie zawetowało planów wprowadzenia przez FIA maksymalnej ceny jednostek napędowych, aby utrudnić funkcjonowanie małym zespołom walczącym z problemami finansowymi.
W wyniku sprzeciwu stajni z Maranello, do którego prawo przysługuje jej na mocy obowiązujących obecnie porozumień komercyjnych, FIA oraz FOM rozpoczęły prace nad wprowadzeniem do F1 standardowego, niskobudżetowego silnika twin-turbo V6, z którego od sezonu 2017 - przynajmniej według wstępnych planów - będą mogły korzystać zainteresowane stajnie klienckie.
Maurizio Arrivabene przekonywał jednak, że weto jego firmy nie jest wymierzone w prywatne ekipy, a ma na celu obronę prawa do swobodnego wyznaczania ceny oferowanego produktu.
W odniesieniu do weta sprawa wygląda dość prosto. Jako producent jednostek napędowych wykorzystaliśmy prawo do sprzeciwu zgodnie z obowiązującym nas prawem komercyjnym. Nie mam nic więcej do dodania- powiedział Arrivabene odnosząc się do poniedziałkowych informacji.
Naciskany na uzasadnienie decyzji Ferrari, szczególnie w kontekście wysokich cen związanych z dostawami silników V6 dla mniejszych zespołów, Włoch odrzekł:
Dlaczego muszę to uzasadniać? Mówimy o prawach handlowych, a nie o budżetach lub czymkolwiek innym. Kiedy ktoś poprosi cię o produkcję czegoś zgodnie ze specyfikacją, produkujesz do zgodnie z dostarczoną specyfikacją. Jeśli później ktoś chce narzuć tego cenę, to co można zrobić w takiej sytuacji?.
Nie chcemy działać na niekorzyść innych zespołów. Pragniemy wyłącznie bronić podstawowej zasady handlowej. Jeśli chodzi o pozostałe kwestie, to jesteśmy otwarci na poszukiwanie innych rozwiązań. Jako spółka publiczna, a jest nią także Mercedes, mamy koszty ponoszone w wyniku prowadzenia badań i rozwoju, które w jakiś sposób trzeba później pokryć. Nie znam żadnego podmiotu handlowego, który oferowałby swój produkt za darmo lub po kosztach. Chodzi nam o podstawową zasadę.
Nie jest tak, że zgłaszamy weto podczas każdego spotkania. Jeśli się na nie decydujemy, długo nad tym myślimy i stosujemy je wyłącznie w przypadku, który uznamy za konieczny. Z tego co pamiętam, ostatni raz Ferrari skorzystało z weta kilka lat temu, jeszcze za czasów Jeana Todta. Wiele lat temu.
KOMENTARZE