Verstappen: Nie zrobiłem nic złego broniąc się przed Raikkonenem

"Nie jesteśmy niedzielnymi kierowcami - na torze walczymy o każdą pozycję".
28.07.1619:25
Nataniel Piórkowski
1033wyświetlenia


Max Verstappen nie uważa, by zaprezentowana podczas GP Węgier agresywna obrona przed atakującym go Kimim Raikkonenem, nie była zgodna z duchem sportowej rywalizacji.

Kontrowersyjny manewr Holendra z drugiego zakrętu budzi mieszane odczucia w środowisku kierowców. Zdaniem Raikkonena podejście Holendra nie było odpowiednie, a Sergio Perez planuje poruszyć kwestię podczas piątkowej odprawy kierowców przed weekendem o Grand Prix Niemiec.

Verstappen podkreśla jednak, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Sędziowie nie zabrali głosu w sprawie moich manewrów, więc nie czuję, bym zrobił coś nie tak.

Nie jesteśmy niedzielnymi kierowcami - na torze walczymy o każdą pozycję. Takie jest moje podejście. Jesteśmy tu po to, by zdobywać punkty. Sennie i Prostowi podobałoby się takie nastawienie. W mistrzostwach toczymy rywalizację z Ferrari, więc nie możemy ot tak robić miejsca, przepuszczać i rezygnować z zajmowanej lokaty - Kimi nie zrobił tego po moim pierwszym postoju.

Holender przypomniał swoją jazdę za bolidem Raikkonena, podkreślając, że kierowca walczący o awans także jest odpowiedzialny za zachowanie bezpieczeństwa. Wiemy, że na Hungaroringu wyprzedzanie jest niezwykle trudne. Po moim pierwszym postoju każdy mógł zobaczyć, że jechałem za Kimim na świeższych oponach i nie byłem w stanie przed niego awansować - nie wykonywałem jednak żadnych szalonych manewrów. Nie podchodziłem zbyt optymistycznie do kolejnych dohamowań, robiąc wszystko, by tylko znaleźć się przed nim.

KOMENTARZE

4
marios76
29.07.2016 08:48
Przegial totalnje dwa razy. Kimi pokazal obrone bez chamstwa na torze, a sedziowie klasę kaloszy z pilki kopanej na szczeblu ligi okregowej. To GP to był ich dramat. Pozwalaja uczestnikom mistrzostw na swobodnąinterpretacje ważnych dla bezpieczenstwa przepisów. Może kolejny Bianchi jednak udowodni, ze to postepowanie jest bledne... syf.
enstone
28.07.2016 10:25
Pierwszy manewr - tam gdzie Kimi uszkodził swoje przednie skrzydło był trudny do interpretacji, natomiast już drugi tam gdzie Kimi próbował wyprzedzić Verstappena na 1-szym zakręcie był ewidentnym chamskim zagraniem dzieciaka. Fin na dużej prędkości pierwszy zjechał do wew. a ten zrobił to samo, gdyby nie czysty reflex Kimiego to wjechałby mu w d@pe, a tak to odbił w lewo i wyniosło go na asfaltowe pobocze..... Naprawdę dziwię się, że sędziowie wogóle na ten temat nie spojrzeli, lubię ostrą walkę kierowców, ale w tym zagraniem Verstappen powinien dostać po łapach, no ale jak to mówią są równi i równiejsi ....
mariusz0608
28.07.2016 09:25
Ewidentnie Max nie zachował się ani fair, ani w zgodzie z przepisami. Dramatem natomiast prawdziwym byli sędziowie w trakcie weekendu na Węgrzech. Co to w ogóle było ...?! Tam było wielokrotne wypaczanie wyników. Co do Maxa, to trochę mi go szkoda, bo zdaje się ma patologicznego ojca, który pobił ostatnio jego dziadka, a własnego ojca ! Chłopak jest talentem nietuzinkowym, ale zdaje się ani teraz, ani wcześniej nie miał w domu najłatwiej przez psychicznego ojca, który najprawdopodobniej znęcał się nad nim emocjonalnie /jak pisze prasa/, szczególnie po nieudanych wyścigach w niższych seriach. Chłopak, co widać, jest naładowany negatywnymi emocjami.
bartoszcze
28.07.2016 06:04
Button miał inne zdanie o jego obronie na dohamowaniu do pierwszego zakrętu. Jak to ujął, kierowcy powinni się w niższych formułach nauczyć, że nie zmienia się kierunku na dohamowaniu, kiedy kierowca z tyłu jedzie 300 km/h.