Brawn: Odszedłem z Mercedesa bo nie mogłem zaufać Wolffowi i Laudzie
Brytyjczyk zdradził kulisy rezygnacji z pracy dla stajni z Brackley w książce "Total Competition".
19.10.1611:40
2220wyświetlenia
Ross Brawn dał jasno do zrozumienia, że zdecydował się odejść z Mercedesa po zakończeniu sezonu 2013, gdyż nie mógł w pełni zaufać Toto Wolffowi i Nikiemu Laudzie.
Brawn wyjaśnił motywy rezygnacji z pracy dla stajni z Brackley w książce Total Competition, która na początku listopada zadebiutuje na półkach brytyjskich księgarni.
Tak naprawdę nigdy nie wiedziałem, co próbują zrobić. Chodzi mi o sytuację, w której Niki mówił mi jedną rzecz, a później słyszałem, że chodziło mu o coś zupełnie innego- podkreślił.
Następnie Brawn relacjonuje historię związaną z krytycznymi komentarzami pod adresem jego osoby, nagraną przez byłego szefa zespołu F1 - Colina Kollesa.
Zaczynałem więc mieć do czynienia z ludźmi, wobec których czułem, że nie mogę im do końca zaufać. Ludźmi wewnątrz zespołu, którzy już wtedy zawiedli mnie pod względem swego podejścia. Później, na początku 2013 roku odkryłem, że Paddy Lowe podpisał kontrakt o dołączeniu do zespołu, który został zatwierdzony w Stuttgarcie. Kiedy rozmawiałem z Toto i Nikim, obwiniali siebie nawzajem. Spotkałem się więc z nimi, aby wyjaśnić tę sprawę, a oni zaczęli przerzucać się odpowiedzialnością....
Nie mogę zaufać takim osobom, więc nie widziałem dla siebie przyszłości - chyba, że chciałbym iść na otwartą wojnę i starać się ich usunąć. Nie widziałem przyszłości we współpracy z ludźmi, wobec których czułem, że nie mogę im zaufać- zaznaczył po raz kolejny ceniony inżynier.
Brawn dodał, iż nie rozumie, dlaczego oprócz posad kierowniczych, Wolff i Lauda otrzymali możliwość nabycia udziałów w stajni z Brackley.
Sądzę, że jednym z powodów komplikacji był fakt, iż Toto i Niki stali się udziałowcami. To była bardzo interesująca decyzja ze strony Mercedesa. Właściwie nigdy jej nie rozumiałem. Ich argumentacja była taka, że chcą zarządzać czymś, w co są bezpośrednio zaangażowani, że będąc udziałowcami zyskają większy szacunek ze strony zespołu. To, że częściowo byli właścicielami zespołu, pozwalało im nie tylko o czymś mówić, ale działać. Taką mieli nadzieję.
KOMENTARZE