Lowe: Są obszary, w których Williams radzi sobie lepiej niż Mercedes
Brytyjczyk zaznacza, że od GP Australii nie będzie czuł sentymentów względem swego byłego teamu.
20.03.1713:54
1599wyświetlenia
Nowy dyrektor techniczny Williamsa - Paddy Lowe uważa, że już teraz dostrzega obszary, w których jego nowy zespół dysponuje większym potencjałem niż Mercedes.
Powrót Lowe'a do stajni z Grove został oficjalnie potwierdzony w ubiegłym tygodniu. Chociaż Brytyjczyk zdecydowanie odrzuca twierdzenie, że jego przybycie do teamu z Grove od razu doprowadzi do wzrostu konkurencyjności bolidu FW40, to zaznacza, że już teraz udało mu się dostrzec pierwsze pozytywne oznaki.
Pierwszy etap to poznanie zespołu i określenie obszarów, w które mogę wnieść wymierny wkład. Wyzwaniem jest jak najlepsze wykorzystanie dostępnych zasobów: chcemy dzięki nim wypracować możliwie jak największe, jak najlepsze postępy. Nie ma większego znaczenia, czy pracujesz nad jedną konkretną bazą, tak jak mogłem to robić w innym zespole, czy masz do dyspozycji zasoby takie, jak tutaj. Cały proces przebiega w dokładnie taki sam sposób i z całą pewnością Williams już na tym pokazuje, że są rzeczy, które wykonuje dużo lepiej niż Mercedes- tłumaczył Lowe.
Muszę teraz ustalić mocne strony zespołu, poznać występujące różnice i budować w oparciu o to lepszy potencjał. Przez ostatnie lata często byłem pytany o to, w czym tkwi sekret. Zgubne byłoby jednak myślenie, że ktoś może pojawić się w dowolnym zespole, oczekując, że od razu dojdzie do cudu.
Lowe dodał, że sam powrót do stajni z Grove po ponad dwóch dekadach spędzonych na pracy w konkurencyjnych teamach był dla niego sporym emocjonalnym przeżyciem. Zaznaczył jednak, że w trakcie sezonu nie będzie miał czasu na sentymentalne myśli.
To ciekawe, bo oczywiście masz świadomość tego, czego udało ci się dokonać w innym zespole, czujesz się jak na ziemi niczyjej, gdy zmieniasz pracę. Podejrzewam jednak, że do czasu lądowania w Australii będę już w stu procentach skoncentrowany na pracy dla mojej nowej ekipy, a moje myśli będą obracały się wyłącznie wokół tego, jakie jest nasze miejsce w stawce i w jakich obszarach wciąż możemy dokonać poprawy.
Sentymenty znikają od razu, gdy wpadasz w wir rywalizacji w Formule 1. Mój powrót do Williamsa to kawał dobrej historii. Nie ukrywam, że był to bardzo emocjonalny moment - blisko 30 lat temu, pod koniec 1987 roku, rozpocząłem pracę dla Williamsa. To bardzo wyjątkowe, że teraz mogę tu wrócić, obejmując posadę, która należała do mojego pierwszego szefa - Patricka [Heada - byłego dyrektora technicznego]. Jednocześnie nie chodzi tu o sentymenty, trzeba patrzeć przed siebie, a nie zajmować się opowiadaniem, jak było w przeszłości. Jestem bardzo podekscytowany tym, co przed nami.
KOMENTARZE