Tost: Obaj nasi kierowcy ponoszą winę za incydent z Silverstone
Austriak nie zamierza jednak wprowadzać ścisłych reguł postępowania dla zawodników STR.
28.07.1712:16
1482wyświetlenia
Szef Toro Rosso - Franz Tost stwierdził, że zarówno Daniił Kwiat jak i Carlos Sainz ponoszą odpowiedzialność za spowodowanie kolizji z Grand Prix Wielkiej Brytanii.
Do incydentu pomiędzy zawodnikami STR doszło na pierwszym okrążeniu rywalizacji na Silverstone, w sekcji Becketts. Podczas gdy Kwiat przekonywał, że Sainz mógł uniknąć sytuacji i "współpracować", Hiszpan dał jasno do zrozumienia, że woli odnieść się do sprawy w rozmowach z teamem.
To była wina obu kierowców. Daniił został ukarany, ponieważ znajdował się poza torem i powrócił do jazdy [w niebezpieczny sposób]. Winni byli jednak obaj kierowcy.
Zapytany o to, jaki błąd popełnił Sainz, Tost odrzekł:
Wjechanie w bok bolidu kolegi z zespołu, w tak szybkim zakręcie, w dodatku po przejechaniu kilkuset metrów pierwszego okrążenia - tak się nie robi. Mieli dużo szczęścia, bo równie dobrze mogli nawzajem wyeliminować się z wyścigu. Incydent mógł być dużo poważniejszy. W baku znajdowało się 105 kilogramów paliwa. W tak szybkim zakręcie nie jeździ się bokiem. Sam na pewno bym tak nie pojechał.
Tost zdradził, że po wyścigu spotkał się z oboma kierowcami na torze Silverstone, a w czwartek na Hungaroringu odbył kolejne rozmowy, aby wyjaśnić cały incydent.
Mam nadzieję, że koniec końców kierowcy rozumieją odpowiedzialność związana z dowiezieniem do mety obu bolidów. Ciąży na nich odpowiedzialność przed 400 osobami pracującymi nad tym, aby zapewnić im konkurencyjny samochód. Dlatego właśnie nie powinni rozbijać się na początku wyścigu.
Spotkanie nie było przesadnie długie. Oczywiście dało się wyczuć frustrację, także kierowców. Nie ma jednak sensu, aby godzinami się nad czymś rozwodzić. W 10-15 minut można powiedzieć wszystko, co się chce. W czwartek odbyliśmy kolejne spotkanie i powtórzyłem kierowcom, że muszą współpracować, że jesteśmy zespołem, że muszą się nawzajem szanować. To nie była pierwsza w Formule 1 kolizja pomiędzy partnerami z zespołu. Nie była też ostatnią. Nie chcę tylko, abyśmy jeszcze raz musieli przez to przechodzić.
Zasady są proste- stwierdził Austriak zapytany o ewentualne zaostrzenie wewnętrznych przepisów regulujących zachowanie kierowców.
Wzajemny szacunek i zostawianie drugiemu zawodnikowi miejsca, w którym może przetrwać na torze. Można zapisywać strony różnymi regułami. Robiłem tak w przeszłości, ale to całkowicie bezużyteczne. Trzeba postawić na coś prostego - wzajemny szacunek.
KOMENTARZE