Włoska prasa nie zostawia suchej nitki na Ferrari i Vettelu
Dziennikarze są zszokowani bezsilnością Scuderii w decydujących wyścigach sezonu.
09.10.1809:06
6044wyświetlenia
Embed from Getty Images
Włoska prasa nie szczędzi krytycznych uwag Ferrari, Maurizio Arrivabene i Sebastianowi Vettelowi.
Po wyścigu na Suzuce Lewis Hamilton z Mercedesa może być już niemal w stu procentach pewny zdobycia tegorocznego tytułu mistrza świata. Włoscy dziennikarze żałują, że po bardzo udanym starcie sezonu Scuderii nie udało się utrzymać przewagi nad Mercedesem.
La Gazetta dello Sport podsumowuje:
W podobnym tonie wypowiada się La Stampa.
Corriere dello Sport zaznacza:
Corriere della Sera dodaje:
Włoska prasa nie szczędzi krytycznych uwag Ferrari, Maurizio Arrivabene i Sebastianowi Vettelowi.
Po wyścigu na Suzuce Lewis Hamilton z Mercedesa może być już niemal w stu procentach pewny zdobycia tegorocznego tytułu mistrza świata. Włoscy dziennikarze żałują, że po bardzo udanym starcie sezonu Scuderii nie udało się utrzymać przewagi nad Mercedesem.
La Gazetta dello Sport podsumowuje:
Ferrari w ruinach. Mają strategów, którzy popełniają błędy. Słabego kierowcę, który w ogóle nie uczy się na błędach. Szefa zespołu, który atakuje swoją ekipę. Bolid, który jest słabszy z wyścigu na wyścig. Przed Monzą trudno było sobie nawet wyobrazić taki kryzys.
W podobnym tonie wypowiada się La Stampa.
Może to pech, ale nie można zapominać o fakcie, że Sebastian Vettel nie robi już nic w taki sposób, w jak należałoby to robić.
Corriere dello Sport zaznacza:
Problemem może być tylko team i jego kierowcy. Vettel znajduje się w głębokim kryzysie egzystencjalnym.
Corriere della Sera dodaje:
Vettel rujnuje fantastyczny start sezonu dodając do swej kolekcji koszmarne błędy. Te pomyłki są wyrazem głębokiego niepokoju, jaki odczuwa czterokrotny mistrz świata doświadczający kryzysu pewności siebie.
La Repubblicakomentuje z kolei:
Podczas gdy Hamilton sięga po rekord Fangio, sezon Ferrari kończy się klęską. Vettel wybrał najgorszy moment na porażkę a Ferrari pęka pod wodzą Maurizio Arrivabene, który krytykuje własnych ludzi.
KOMENTARZE