Binotto: Tracimy 0,7 sekundy na prostych
Szef Ferrari twierdzi, że silnik nie jest jedynym zmartwieniem zespołu.
09.07.2009:40
1515wyświetlenia
Embed from Getty Images
Szef Ferrari - Mattia Binotto, uważa, że jego zespołowi będzie
Stajnia z Maranello spisała się w sobotnich kwalifikacjach do Grand Prix Austrii zdecydowanie poniżej oczekiwań. Najlepszym reprezentantem Scuderii był Charles Leclerc, który wywalczył siódme pole, tracąc jednak niemal sekundę do Valtteriego Bottasa na torze, na którym sam przed rokiem sięgnął po pole position.
Leclerc w niedzielę zdołał jednak niespodziewanie finiszować na drugim miejscu dzięki rozsądnej jeździe i licznym awariom innych zawodników. Sebastian Vettel, który w sobotę nie zdołał w czasówce awansować do Q3, wyścig ukończył dopiero na dziesiątym miejscu, zaliczając po drodze kolizję z Carlosem Sainzem.
Po udanym sezonie 2019, w którym jednostka napędowa Ferrari była uznawana za najlepszą w Formule 1, włoski producent zaliczył w tym roku spory spadek formy. Odbiło się to także na klientach Ferrari - Haasie i Alfie Romeo, którzy także postawili krok do tyłu względem ubiegłorocznej edycji Grand Prix Austrii. Gorsza dyspozycja Scuderii nastąpiła również po osiągnięciu prywatnego porozumienia z FIA w sprawie jednostki z 2019 roku, która do tej pory budzi kontrowersje wśród konkurencji.
Mattia Binotto po wyścigu w Austrii przyznał, że znaczący pakiet poprawek dla SF1000 jest przewidziany już na Grand Prix Węgier, jednak dodaje przy tym, że nie oznacza to, iż poprawki te rozwiążą wszystkie problemy zespołu.
Binotto odniósł się także do niemal sekundowej straty Leclerca do Valtteriego Bottasa w kwalifikacjach do GP Austrii. Szef stajni z Maranello jest zdania, że winę za stratę siedmiu dziesiątych z tej sekundy ponosi jednostka napędowa.
Czas Charlesa Leclerca w sobotnich kwalifikacjach był także o 0,9 sekundy gorszy od rezultatu Monakijczyka z ubiegłego roku, kiedy to zwyciężył w kwalifikacjach na Red Bull Ringu. Binotto zapytany o to, jak w ciągu roku można ponieść tak duże straty, odparł, że lepszym wyznacznikiem aktualnej formy zespołu jest to, jak wypada obecnie na tle rywali i ich aktualnej dyspozycji.
Szef Ferrari - Mattia Binotto, uważa, że jego zespołowi będzie
bardzo trudnoodrobić dystans do Mercedesa w sytuacji, gdy na prostych traci do niego 0,7 sekundy na okrążeniu.
Stajnia z Maranello spisała się w sobotnich kwalifikacjach do Grand Prix Austrii zdecydowanie poniżej oczekiwań. Najlepszym reprezentantem Scuderii był Charles Leclerc, który wywalczył siódme pole, tracąc jednak niemal sekundę do Valtteriego Bottasa na torze, na którym sam przed rokiem sięgnął po pole position.
Leclerc w niedzielę zdołał jednak niespodziewanie finiszować na drugim miejscu dzięki rozsądnej jeździe i licznym awariom innych zawodników. Sebastian Vettel, który w sobotę nie zdołał w czasówce awansować do Q3, wyścig ukończył dopiero na dziesiątym miejscu, zaliczając po drodze kolizję z Carlosem Sainzem.
Po udanym sezonie 2019, w którym jednostka napędowa Ferrari była uznawana za najlepszą w Formule 1, włoski producent zaliczył w tym roku spory spadek formy. Odbiło się to także na klientach Ferrari - Haasie i Alfie Romeo, którzy także postawili krok do tyłu względem ubiegłorocznej edycji Grand Prix Austrii. Gorsza dyspozycja Scuderii nastąpiła również po osiągnięciu prywatnego porozumienia z FIA w sprawie jednostki z 2019 roku, która do tej pory budzi kontrowersje wśród konkurencji.
Mattia Binotto po wyścigu w Austrii przyznał, że znaczący pakiet poprawek dla SF1000 jest przewidziany już na Grand Prix Węgier, jednak dodaje przy tym, że nie oznacza to, iż poprawki te rozwiążą wszystkie problemy zespołu.
Musimy poprawić nasz samochód. Zauważyliśmy pewne błędne korelacje w projekcie, ale także i w zachowaniu bolidu oraz - w szczególności - w aerodynamice- powiedział Binotto.
Jest to program rozwojowy, do którego powróciliśmy po tym, jak skończył się lockdown. Mamy nadzieję już wkrótce mieć go na torze. Nie będzie to jednak dla nas żadne panaceum, ani ostateczne rozwiązanie wszystkich naszych problemów. Ważne dla nas jest, aby poprawić tego typu zachowania.
Binotto odniósł się także do niemal sekundowej straty Leclerca do Valtteriego Bottasa w kwalifikacjach do GP Austrii. Szef stajni z Maranello jest zdania, że winę za stratę siedmiu dziesiątych z tej sekundy ponosi jednostka napędowa.
Jeśli przyjrzymy się rezultatowi kwalifikacji, to wynika z niego, że tracimy sekundę do pole position. W tej sekundzie dwie-trzy dziesiąte wynikają z zakrętów, co jest spowodowane tym, o czym mówiłem wcześniej. Jest jeszcze siedem dziesiątych, które tracimy na prostych przez silnik.
Myślę, że zaradzenie temu będzie bardzo trudne, ponieważ rozwój silnika został w tym sezonie zamrożony. Prędkość na prostych to także kwestia oporu aerodynamicznego. A nie jest to coś, czym zajmiemy się w najbliższym czasie. Tak więc po sobocie czujemy rozczarowanie, także ze względu na nasze prędkości na prostych. Będziemy musieli przeanalizować wszystkie dostępne dane i ocenić, co możemy poprawić w przyszłości.
Czas Charlesa Leclerca w sobotnich kwalifikacjach był także o 0,9 sekundy gorszy od rezultatu Monakijczyka z ubiegłego roku, kiedy to zwyciężył w kwalifikacjach na Red Bull Ringu. Binotto zapytany o to, jak w ciągu roku można ponieść tak duże straty, odparł, że lepszym wyznacznikiem aktualnej formy zespołu jest to, jak wypada obecnie na tle rywali i ich aktualnej dyspozycji.
Mówiąc szczerze, nie przejmuję się zbytnio zeszłym sezonem. Uważam, że nasza uwaga powinna skupiać się nie na tym, jak wypadliśmy w zeszłym roku, a tym, jak wyglądamy teraz na tle konkurencji. Teraz koncentrujemy się na naszej względnej konkurencyjności w stosunku do naszych rywali. Patrzymy na wynik z kwalifikacji i z wyścigu i staramy się zaradzić problemom z samochodem- zakończył 50-latek.