Masi: Incydent Bottasa byłby analizowany nawet bez skargi McLarena

Dyrektor wyścigu zanzaczył, że sędziowie nie słyszą jego rozmów z zespołami.
29.06.2120:24
Michał Bielicki
683wyświetlenia
Embed from Getty Images

Poślizg Valtteriego Bottasa w alei serwisowej podczas treningów, gdy ze swojego stanowiska postanowił ruszyć z drugiego biegu, znalazł się w centrum uwagi i wywołał reakcję McLarena. Zespół złożył na Fina skargę ze względu na zagrożenie dla bezpieczeństwa swoich mechaników.

Następstwem tej sytuacji była nałożona później kara dla Bottasa, cofnięcia o trzy pola startowe w niedzielę. Fin, a także szef jego zespołu, Toto Wolff, negatywnie wypowiadali się w stosunku do takiej sankcji, uderzając również w inne zespoły, które według nich wyolbrzymiły sytuację, co zmusiło FIA do reakcji.

Michael Masi, dyrektor wyścigowy, zaznaczył jednak, iż nawet bez skargi ze strony McLarena, który ostatecznie okazał się być jedynym zespołem skarżącym się na ten incydent, doszłoby do dochodzenia ze strony sędziów.

Szczerze powiedziawszy, w przypadku tego typu sytuacji, kiedy mamy takie incydenty, od razu na ekrany rzucamy komunikat, że sprawa jest w trakcie śledztwa lub odnotowana przez sędziów, nawet jeśli żaden z zespołów nie przyjdzie do nas ze skargą - powiedział Autralijczyk.

Nawet więc jeśli McLaren nic by nie powiedział, i tak poprosiłbym sędziów o przyjrzenie się tej sprawie - wytłumaczył Masi. Zespoły nie mają też wpływu na decyzję sędziów, ponieważ ci nie słyszą mojej komunikacji z teamami. Co więcej, nie słyszą oni też komentatorów podczas żadnej sesji. Nie są świadomi tego jak inni oceniają daną sytuację, w żaden sposób.