Bez Francji i Belgii w prowizorycznym kalendarzu na rok 2023

Holenderska prasa informuje, że Spa może jeszcze skorzystać na fiasku rozmów z RPA.
05.07.2217:52
Maciej Wróbel
3114wyświetlenia
Embed from Getty Images

Pojawiły się pierwsze doniesienia mówiące o tym, iż wyścigów na Spa-Francorachamps oraz Paul Ricard zabraknie w przyszłorocznym kalendarzu mistrzostw świata Formuły 1.

W obliczu powrotu Kataru czy RPA, a także debiutu GP Las Vegas, przyszłość niektórych europejskich Grand Prix stoi od wielu miesięcy pod dużym znakiem zapytania. Najwięcej mówi się o wypadnięciu Grand Prix Belgii, którego organizatorzy mają nie otrzymać od Formuły 1 propozycji nowej umowy.

Holenderska gazeta De Limburger donosi, że otwarciem przyszłorocznych zmagań ponownie będzie Grand Prix Bahrajnu, które ma odbyć się 5 marca. Wcześniej na obiekcie w Sakhir mają odbyć się jeszcze trzydniowe testy. Dwa tygodnie dalej w prowizorycznym kalendarzu widnieje Arabia Saudyjska a tydzień po niej będzie Australia - informuje korespondent Erik van Haren.

Holendrzy dodają również, że liczba wyścigów w kalendarzu może wzrosnąć z 23 do 24, jeśli w Chinach dojdzie do złagodzenia obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa. Wyścig w Szanghaju powróciłby wówczas do kalendarza po trzech latach absencji. Wykluczone z kalendarza mają być natomiast rundy w Belgii i Francji.

Spa-Francorchamps ciągle może liczyć na przedłużenie umowy o rok, jeśli wyścig w Południowej Afryce nie dojdzie do skutku - przyznał van Haren w rozmowie z De Telegraaf. Holender dodał także, iż coraz bliżej podpisania nowej umowy z F1 jest Monako.