Hamilton rozczarowany błędem z siódmego zakrętu
Brytyjczyk uważa, że nieudany atak na Sainza przeszkodził mu w walce o podium.
02.10.2219:28
1947wyświetlenia
Lewis Hamilton ma do siebie żal za kosztowny błąd, który przekreślił jego szanse na wywalczenie konkurencyjnego wyniku w GP Singapuru.
Niedługo po zgaśnięciu czerwonych świateł Hamilton stracił trzecią pozycję na rzecz Carlosa Sainza. Brytyjczyk przez długi okres nie był w stanie uporać się z Hiszpanem, podczas gdy Sergio Perez i Charles Leclerc powiększali przewagę nad resztą stawki.
Gdy reprezentant Srebrnych Strzał przypuścił atak na Hiszpana, popełnił błąd, który zakończył się uderzeniem w bariery przy siódmym zakręcie. Doprowadziło ono do uszkodzenia przedniego skrzydła i dodatkowego pit stopu.
Ostatecznie, po nieudanej walce z Sebastianem Vettelem, siedmiokrotny mistrz świata musiał zadowolić się dziewiątą pozycją i dwoma punktami.
Weekend rozpoczął się dla nas całkiem nieźle. Końcówka okazała się jednak naprawdę niefortunna. Próbowałem, wyprzedzanie było trudne a zblokowanie kół na dohamowaniu do siódmego zakrętu... Serce boli, gdy przytrafiają ci się takie momenty.
Wtedy wiedziałem już, że to koniec. Cóż, tak bywa. Nie zamierzam karać sam siebie za ten błąd. Trzeba się podnieść i próbować dalej. Starałem się wyprzedzić Seba, ale było ślisko i mokro. Fakt, to nie był nasz najwspanialszy dzień, ale następnym razem dam z siebie wszystko.
Tłumacząc frustrację, jaką wywołał jego spadek za Sainza, Hamilton powiedział:
Start był trudny a później utknąłem za Carlosem. Nie wiem, dlaczego jechał tak wolno. Brakowało mi tempa, aby go wyprzedzić, więc jechałem tuż za nim....
Myślę, że mogłem wykręcać podobne czasy jak faceci z przodu, ale zamiast tego tkwiłem za Carlosem i nic nie mogłem z tym zrobić. Gdybym jechał na trzecim miejscu, mógłbym dotrzymać kroku dwóm najszybszym kierowcom na torze.
Pytany o to, czy gdyby udało mu się wyprzedzić Sainza, byłby w stanie zakończyć zawody na podium, Hamilton wyjaśnił:
Walka sprowadzała się do tego, kto pierwszy założy slicki. Liczyłem, że doprowadzi to do przetasowań, ale koniec końców nie mogliśmy się o tym przekonać, bo zblokowałem koła. Przepraszam zespół, ale żyjemy i idziemy dalej. Na pewno się z tego podniesiemy.