Sainz: Jazda za Mercedesami na Suzuce była zabawna

Russell oraz Hamilton próbowali powtórzyć strategię Hiszpana z Marina Bay.
27.09.2308:34
Jakub Ziółkowski
919wyświetlenia
Embed from Getty Images

Carlos Sainz przyznał, iż podczas wyścigu o Grand Prix Japonii śmiał się sam do siebie jadąc za duetem Mercedesa.

Na ostatnich okrążeniach wyścigu na torze Marina Bay, Sainz zwolnił, aby umożliwić korzystanie z DRS'u jadącemu za nim Lando Norrisowi. Dzięki temu Brytyjczyk miał większe szanse na utrzymanie jadących za nim George'a Russella i Lewisa Hamiltona — oba Mercedesy miały założone świeże opony. Sztuczka zadziałała, a Sainz i Norris zajęli pierwsze i drugie miejsce. Tymczasem Hamilton uzupełnił podium po wypadku Russella, który uderzył w ścianę na ostatnim okrążeniu.

Sytuacja odwróciła się podczas wyścigu na Suzuce. W końcówce Sainz zbliżał się do piątego Hamiltona i szóstego Russella. Jadący na starszych oponach Russell został chwilę wcześniej poproszony o przepuszczenie Hamiltona, a sam natomiast poprosił o pomoc siedmiokrotnego mistrza świata w obronie przed szybko zbliżającym się Sainzem. Strategia ta nie zadziałała długo — Sainz wkrótce wyprzedził Russella, śmiejąc się przez radio z zachowania obu kierowców Mercedesa.

Stosują moje sztuczki! - żartował Sainz do swojego inżyniera Riccardo Adamiego. Sainz przyznał po wyścigu, że scenariusz rozgrywający się przed nim był dla niego zabawny.

Śmiałem się w samochodzie, ponieważ widziałem, jak Lewis zwalnia w zakręcie 130R, aby dać DRS George'owi. Pomyślałem, że jeśli nie zmuszę George'a do zjechania z linii wyścigowej w szykanie, wyprzedzenie ich będzie niemożliwe. Wjechałem bardzo głęboko w szykanę, wyjechałem na prostą tuż za nim, a przy pomocy DRS'u i cienia aerodynamicznego udało mi się go wyprzedzić. To była świetna zabawa! - dodał zwycięzca z Singapuru.

Sainz uważa, że Mercedes mógłby mieć większe szanse na utrzymanie go za sobą, gdyby to Hamilton był pierwszy na jego celowniku.

Myślę, że mieliby większe szanse, gdyby Lewis jechał za George'em. Z drugiej strony, Lewis był wyraźnie szybszy, co było szczególnie widać w pierwszym sektorze. Obaj byli dość wolni w zakręcie 11 oraz w zakręcie 13 — może tam bym spróbował. Tego się już nie dowiemy. Na pewno byłoby to większe ryzyko — jeżeli wyprzedziłbym Hamiltona, szybko wyprzedziłbym też Russella.

Sainz przyznał, że nie było łatwo zaatakować Hamiltona na ostatnich okrążeniach, ponieważ kierowca Mercedesa wciąż miał dużo tempa.

Myślę, że dzisiaj Suzuka okazała się dość trudna do wyprzedzania. Pozycja na torze miała kluczowe znaczenie. Myślę, że byłem cztery lub pięć dziesiątych szybszy od Lewisa, zbliżając się do niego. Nie sądzę, żeby to była wystarczająca różnica do wyprzedzenia. Przez ostatnie dwa okrążenia byłem szybszy, jednak jadąc za kimś dochodzi się do momentu, w którym jeśli nie jesteś o sekundę szybszy, nie wyprzedzisz. Ponadto Charles potrzebował sporo czasu, aby wyprzedzić George'a na bardzo zużytych oponach. To tylko pokazało, że dzisiaj chodziło o pozycję na torze, którą straciliśmy podczas pit stopu. Byliśmy cztery sekundy przed Lewisem, a wyjechaliśmy osiem za nim.

Myślę, że mieliśmy lepsze tempo niż pokazała pozycja na mecie. Byliśmy bardzo szybcy od samego początku. Miałem bardzo dobry start. Podczas pierwszego przejazdu czułem, że mam nieco lepsze tempo niż zawodnicy z przodu, dobrze zarządzałem oponami. Jednak oczywiście bycie z tyłu zawsze będzie kosztować, zwłaszcza na Suzuce. Na szczęście szybko wszedłem w rytm i dobrze mi się jechało. Szkoda ostatniego pit stopu, bo kosztował nas sporo czasu w wyścigu, ale tak już czasami jest - zakończył kierowca Ferrari.