Sainz "niemal nie może uwierzyć" w start z pierwszego rzędu

Hiszpan przyznaje, że wciąż nie czuje się w pełni sił po przebytej operacji.
23.03.2411:07
Maciej Wróbel
785wyświetlenia
Embed from Getty Images

Carlos Sainz prawie nie może uwierzyć w to, że do jutrzejszego wyścigu w Australii wyruszy z pierwszego rzędu.

Hiszpan przed dwoma tygodniami nie wystartował w Grand Prix Arabii Saudyjskiej z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego. Kierowca Ferrari został błyskawicznie skierowany na operację, a w wyścigu zastąpił go 18-letni Oliver Bearman.

Sainz powrócił jednak do rywalizacji już w Melbourne i jak na razie notuje mocny, pierwszy po przebytej operacji weekend wyścigowy. W dzisiejszych kwalifikacjach na torze Albert Park kierowca Scuderii uzyskał drugi czas, przegrywając jedynie z Maksem Verstappenem.

Powracający do startów Sainz nie ukrywa, że jest zaskoczony tak dobrym wynikiem z czasówki, jako iż wciąż odczuwa za kierownicą pewien dyskomfort z powodu operacji, jaką przebył przed dwoma tygodniami. To było kilka ciężkich tygodni, wiele dni czekałem na to, by przekonać się, czy będę mógł wystartować w ten weekend - powiedział madrytczyk po zakończeniu kwalifikacji.

Ustaiwenie się w pierwszym rzędzie i prowadzenie przez część kwalifikacji - prawie w to nie wierzyłem, biorąc pod uwagę to, jak ciężko mi było ostatnio. Bardzo cieszę się, że możemy walczyć z Red Bullami w ten weekend. Wczoraj, na początku, byłem trochę zardzewiały, ale potem nabrałem prędkości, mogłem znaleźć tempo i dobrze czułem się w samochodzie.

Nie będę kłamał. Nie czuję się jednak jeszcze w pełni komfortowo za kierownicą, ale jestem w stanie wykonać robotę. Czuję dużo dyskomfortu i mam trochę dziwnych wrażeń. Nie ma jednak bólu, więc jestem w stanie naciskać.

Hiszpan ujawnił, że towarzyszące mu uczucia są zgodne z tym, co powiedział mu Alex Albon, gdy ten przeszedł podobny zabieg we Włoszech w 2022 roku. Czuję się dokładnie tak, jak opisał to Alex, gdy jemu wycięto wyrostek robaczkowy. Te przeciążenia i tak dalej, wewnątrz czujesz, jak wszystko rusza się inaczej, niż zwykle i czujesz, że potrzebujesz nieco więcej pewności. Potem jednak się przyzwyczajasz.

Nie czuję bólu, nie ma się o co martwić. To po prostu dziwne uczucie, do którego musisz się przyzwyczaić podczas jazdy. Szczególnie na tym torze, gdzie dochodzimy do sześciu G w niektórych miejscach i zakrętach.

Sainz dodaje, iż bardziej boli go utrata możliwości startu w Dżuddzie, ponieważ sądzi, iż wciąż nie ma wystarczającej wiedzy na temat tegorocznej konstrukcji Ferrari, a szczególnie jej zachowania na miękkim ogumieniu.

Ciąglę uczę się tego bolidu, straciłem kwalifikacje i cały wyścig w Dżuddzie, więc było tam pewnie kilka rzeczy, których mogłem się nauczyć i wykorzystać tutaj.

Samochód zaskoczył mnie tutaj w kilku zakrętach, gdy zaczynaliśmy się rozkręcać. To nie były najczystsze okrążenia, ale - tak jak mówiłem - gdybyście powiedzieli mi pięć dni temu, że będę mógł tu przyjechać, wciąż wracający do zdrowia, i że zajmę drugie miejsce w kwalifikacjach po walce o pole position, to brałbym to w ciemno - zakończył 29-latek.