Zespoły popierają rozszerzenie punktowanej strefy

Zwolennikami wprowadzenia zmian w systemie punktacji są szefowie RB, Astona i McLarena.
13.05.2419:02
Maciej Wróbel
747wyświetlenia
Embed from Getty Images

Szefowie kilku zespołów otwarcie poparli pomysł poszerzenia punktowanej strefy do dwunastego miejsca.

W ubiegłym miesiącu komisja F1 podjęła temat zmian w systemie punktacji, dzięki którym punkty otrzymywałaby nie - jak dotychczas - czołowa dziesiątka na mecie wyścigu Grand Prix, lecz dwunastka. Ostateczna decyzja w tej sprawie została jednak odroczona na bliżej nieokreślony termin.

Pomysł ten popierają jednak szefowie kilku zespołów. Jednym ze zwolenników powiększenia punktowanej strefy jest szef RB, Laurent Mekies. Uważamy, że zwiększenie dystrybucji punktów jest dobrym pomysłem - powiedział Francuz. Głównie dlatego, że nie mamy już tutaj typowych słabeuszy. Mamy dziesięć naprawdę mocnych zespołów. Ten rok jest świetnym przykładem.

Mamy fantastyczną walkę w drugiej części stawki - dziesięć samochodów mieszczących się w jednej, dwóch dziesiątych sekundy. Naszym pole position jest w tej chwili 11. pozycja. Naszą wygraną jest 11. miejsce, gdy nic nie wydarzy się z przodu, a niezawodność u zespołów będących przed nami stała się zdumiewająca.

Mekies uważa, że nagradzanie punktami zawodników z drugiej połowy stawki sprawi, iż będzie ona miała więcej sensu także dla widzów. Uważamy, że jest to fantastyczna walka. Chcemy to uświadomić fanom. Chcemy wytłumaczyć naszym partnerom, że punkty dodadzą wartości temu jedenastemu miejscu, które obecnie jest dla nas jak zwycięstwo. Z pewnością zatem poprzemy pomysł rozszerzenia systemu punktacji.

Nieważne, czy rozszerzymy to do dwunastego, czy czernastego miejsca. Jeszcze to przedyskutujemy. Uważam jednak, że gdy mamy tak wysoki poziom rywalizacji w środku stawki, to walka z tyłu także zasługuje na pewne punkty.

Mike Krack z Astona Martina sądzi, że ewentualna zmiana spodoba się młodszemu pokoleniu fanów F1. Mamy również nowy fanbase. Nie jesteśmy tutaj już wyłącznie purystami, którymi byliśmy tyle lat. Uważam więc, że jest to odpowiedni czas, aby temu się przyjrzeć - powiedział Luksemburczyk.

Szef stajni z Silverstone zastrzega jednak, że F1 nie powinna podejmować decyzji zbyt pochopnie. Z pewnością jednak nie powinno się sugerować zbyt mocno tegorocznym sezonem, ponieważ w przyszłym roku wszystko może wyglądać inaczej. Myślę więc, że w F1 osiągnęliśmy dobry konsensus, aby się nie spieszyć, ponieważ nie chcemy tego zmieniać ponownie wkrótce potem.

Moim zdaniem ważne jest, aby dobrze się nad tym zastanowić, a potem, przy kolejnej okazji, omówić kilka innych propozycji.

Dyrektor generalny McLarena, Zak Brown, dodał: Mógłby pojawić się argument, aby punkty zdobywali wszyscy, jak w IndyCar. To oczywiście byłaby jednak bardzo duża zmiana.

Moim zdaniem jednak, gdyby w grę zaczęły wchodzić punkty, to automatycznie uczyniłoby to każdy manewr wyprzedzania bardziej istotnym. Czasem niektórzy wycofują się, oszczędzając części, ponieważ nie mają szans na punkty. To mogłoby wyeliminować coś takiego.

Jeśli szybki samochód spadnie gdzieś w głąb stawki, liczy się każdy manewr. Myślę więc, że są argumenty za tym, aby system objął całą stawkę. Z pewnością jednak nie mniej, niż dwunastu kierowców. Nie musimy tego zmieniać raz i jest to coś, odnośnie czego zgodziliśmy się na komisji.

Przemyślimy to. Sądzę, że wszystkie zespoły miały podobne podejście i uważają, że rozszerzenie systemu jest dobrą rzeczą - zakończył Brown.