AMuS: FIA rozważa utrzymanie obecnych regulacji do 2028 roku
Zespoły oraz producenci mają raportować liczne trudności przed sezonem 2026.
19.03.2517:36
750wyświetlenia
Embed from Getty Images
Auto Motor und Sport informuje, że FIA rozważa utrzymanie aktualnie obwiązujących przepisów do 2028 roku, co w rezultacie może poskutkować powrotem do wolnossących silników.
Na sezon 2026 zaplanowano prawdopodobnie największą rewolucję techniczną w historii F1, wprowadzając aktywną aerodynamikę bolidów oraz kolejną generację hybrydowych jednostek napędowych. Docelowo nowe pakiety mają dostarczać moc pół na pół z silnika spalinowego oraz generatora energii kinetycznej (MGU-K), osiągając pułap na poziomie tysiąca koni mechanicznych.
Tak odważny krok w kierunku jeszcze bardziej rozwiniętych jednostek hybrydowych przyciągnął do Formuły 1 Grupę Volkswagena, która właśnie tworzy fabryczny zespół Audi na bazie Saubera. Z kolei Honda zdecydowała się na oficjalny powrót do sportu, tym razem jako fabryczny partner Astona Martina. Swoją dywizję silnikową utworzył także Red Bull, rezygnując ze statusu klienta po dwudziestu latach obecności w sporcie.
Według ustaleń Auto Motor und Sport, w rzeczywistości regulamin techniczny na sezon 2026 miał okazać się zbyt ambitny i wiele zespołów oraz producentów zgłasza trudności w pracach rozwojowych. Obawy mają głównie dotyczyć kwestii bezpieczeństwa, a zwłaszcza wokół generatora energii kinetycznej. Tak duże uzależnienie całego pakietu od elektrycznego silnika może doprowadzać do sytuacji, w których część uczestników będzie na torze zbyt wolna lub tryb magazynowania energii będzie drastycznie ograniczał moc bolidu.
FIA odbierając takie sygnały miała zacząć rozważać odroczenie rewolucji, utrzymując aktualny zestaw przepisów do 2028 roku. Taka decyzja wiązałaby się jednak z dużymi stratami wizerunkowymi Federacji, która odpowiadała za kształt regulaminów na sezon 2026. Z kolei zaniechanie aktualnych programów rozwojowych może wiązać się z pozwami sądowymi ze strony ekip i producentów, którzy wydali ogromne środki na rozwój technologii mającej nigdy nie doczekać się debiutu w Formule 1.
Auto Motor und Sport podaje, iż FIA ma rozważać jeszcze drugi scenariusz, w którym rewolucja ostatecznie wchodzi w życie od 2026 roku, jednakże kolejne zmiany nastąpią już po trzech sezonach, a nie planowanych pięciu. W takiej sytuacji od 2029 roku silnikiem Formuły 1 mogłoby zostać wolnossące V10, które będzie zasilane neutralnym paliwem.
Międzynarodowa Federacja Samochodowa utworzyła już specjalny podzespół, który analizuje potencjalne korzyści oraz wyzwania związane z powrotem do dziesięciocylindrowego silnika. Pochlebnie o tym pomyśle wypowiadali się już dyrektor generalny F1 - Stefano Domenicali, a także Christian Horner i Max Verstappen z Red Bulla.
Pomysł powrotu do V10 miał jednak podzielić padok i część producentów ma zastanawiać się, czy z politycznego punktu widzenia jest dalszy sens rywalizowania w Formule 1. Pojawiają się też sugestie, iż porzucenie kolejnej generacji hybrydowych jednostek może być ukłonem FIA w stronę Cadillaca, który najbliższe dwa lata będzie klientem Ferrari, dopiero tworząc dywizję silnikową.
Propozycja dotycząca utrzymania aktualnych przepisów do 2028 roku uderzyłaby jednak w wiele zespołów, jak Audi, Red Bull czy Alpine. Niemiecki koncern nie posiada turbodoładowanego V6 w aktualnej specyfikacji, co pozostawiłoby go bez silnika na debiutancką kampanię. Z kolei Red Bull dysponuje już w pełni operacyjną dywizją, rezygnując z perspektywy dalszej współpracy z Hondą. Renault natomiast obsługujące Alpine jest już w trakcie wygaszania swojego programu, wycofując się z F1 pod koniec roku.
Mercedes, Audi oraz Honda rzekomo tworzą frakcję opowiadającą się za rewolucją w 2026 roku, podczas gdy pomysł FIA o zmianie kierunku na przyszłość mają wspierać Ferrari i Red Bull.
Rozmowy w kwestii zaniechania rewolucji od sezonu 2026 mają toczyć się co najmniej od zimowych testów i zrozumiałe, że wszelkie decyzje o obraniu innego kierunku będą musiały zapaść na długo przed letnią przerwą. Według Auto Motor und Sport, sytuację ma dodatkowo komplikować fakt, iż żadna ze stron nie ma przekonania jaki kierunek na przyszłość będzie dla F1 tym odpowiednim: dalszy rozwój technologii hybrydowej czy powrót do wolnossących silników opartych na neutralnych paliwach.
Auto Motor und Sport informuje, że FIA rozważa utrzymanie aktualnie obwiązujących przepisów do 2028 roku, co w rezultacie może poskutkować powrotem do wolnossących silników.
Na sezon 2026 zaplanowano prawdopodobnie największą rewolucję techniczną w historii F1, wprowadzając aktywną aerodynamikę bolidów oraz kolejną generację hybrydowych jednostek napędowych. Docelowo nowe pakiety mają dostarczać moc pół na pół z silnika spalinowego oraz generatora energii kinetycznej (MGU-K), osiągając pułap na poziomie tysiąca koni mechanicznych.
Tak odważny krok w kierunku jeszcze bardziej rozwiniętych jednostek hybrydowych przyciągnął do Formuły 1 Grupę Volkswagena, która właśnie tworzy fabryczny zespół Audi na bazie Saubera. Z kolei Honda zdecydowała się na oficjalny powrót do sportu, tym razem jako fabryczny partner Astona Martina. Swoją dywizję silnikową utworzył także Red Bull, rezygnując ze statusu klienta po dwudziestu latach obecności w sporcie.
Według ustaleń Auto Motor und Sport, w rzeczywistości regulamin techniczny na sezon 2026 miał okazać się zbyt ambitny i wiele zespołów oraz producentów zgłasza trudności w pracach rozwojowych. Obawy mają głównie dotyczyć kwestii bezpieczeństwa, a zwłaszcza wokół generatora energii kinetycznej. Tak duże uzależnienie całego pakietu od elektrycznego silnika może doprowadzać do sytuacji, w których część uczestników będzie na torze zbyt wolna lub tryb magazynowania energii będzie drastycznie ograniczał moc bolidu.
FIA odbierając takie sygnały miała zacząć rozważać odroczenie rewolucji, utrzymując aktualny zestaw przepisów do 2028 roku. Taka decyzja wiązałaby się jednak z dużymi stratami wizerunkowymi Federacji, która odpowiadała za kształt regulaminów na sezon 2026. Z kolei zaniechanie aktualnych programów rozwojowych może wiązać się z pozwami sądowymi ze strony ekip i producentów, którzy wydali ogromne środki na rozwój technologii mającej nigdy nie doczekać się debiutu w Formule 1.
Auto Motor und Sport podaje, iż FIA ma rozważać jeszcze drugi scenariusz, w którym rewolucja ostatecznie wchodzi w życie od 2026 roku, jednakże kolejne zmiany nastąpią już po trzech sezonach, a nie planowanych pięciu. W takiej sytuacji od 2029 roku silnikiem Formuły 1 mogłoby zostać wolnossące V10, które będzie zasilane neutralnym paliwem.
Międzynarodowa Federacja Samochodowa utworzyła już specjalny podzespół, który analizuje potencjalne korzyści oraz wyzwania związane z powrotem do dziesięciocylindrowego silnika. Pochlebnie o tym pomyśle wypowiadali się już dyrektor generalny F1 - Stefano Domenicali, a także Christian Horner i Max Verstappen z Red Bulla.
Pomysł powrotu do V10 miał jednak podzielić padok i część producentów ma zastanawiać się, czy z politycznego punktu widzenia jest dalszy sens rywalizowania w Formule 1. Pojawiają się też sugestie, iż porzucenie kolejnej generacji hybrydowych jednostek może być ukłonem FIA w stronę Cadillaca, który najbliższe dwa lata będzie klientem Ferrari, dopiero tworząc dywizję silnikową.
Producenci, którzy wywierają największą presję [na FIA], to ci, którzy już wiedzą, że są daleko w tyle z pracami rozwojowymi na sezon 2026- przekazuje anonimowo jeden z informatorów Auto Motor und Sport.
Propozycja dotycząca utrzymania aktualnych przepisów do 2028 roku uderzyłaby jednak w wiele zespołów, jak Audi, Red Bull czy Alpine. Niemiecki koncern nie posiada turbodoładowanego V6 w aktualnej specyfikacji, co pozostawiłoby go bez silnika na debiutancką kampanię. Z kolei Red Bull dysponuje już w pełni operacyjną dywizją, rezygnując z perspektywy dalszej współpracy z Hondą. Renault natomiast obsługujące Alpine jest już w trakcie wygaszania swojego programu, wycofując się z F1 pod koniec roku.
Mercedes, Audi oraz Honda rzekomo tworzą frakcję opowiadającą się za rewolucją w 2026 roku, podczas gdy pomysł FIA o zmianie kierunku na przyszłość mają wspierać Ferrari i Red Bull.
Nie będziemy posiadać wystarczającej liczby aktualnych silników. Wszystko jest już zaprojektowane i przygotowane pod pakiety na 2026 rok- przekazał Toto Wolff z Mercedesa, pytany o potencjalne utrzymanie obecnych jednostek w F1.
Rozmowy w kwestii zaniechania rewolucji od sezonu 2026 mają toczyć się co najmniej od zimowych testów i zrozumiałe, że wszelkie decyzje o obraniu innego kierunku będą musiały zapaść na długo przed letnią przerwą. Według Auto Motor und Sport, sytuację ma dodatkowo komplikować fakt, iż żadna ze stron nie ma przekonania jaki kierunek na przyszłość będzie dla F1 tym odpowiednim: dalszy rozwój technologii hybrydowej czy powrót do wolnossących silników opartych na neutralnych paliwach.